Witam. Mam na imię Łukasz i pochodzę z małej miejscowości na Podlasiu. Moja historia zaczęła się tak że wziąłem pierwszy kredyt kilka lat temu. Kredyt był na pomóc rodzinie i trochę dla siebie na nowsze auto na dojazdy do pracy (stare nadawało się już na złom). Niestety zaraz po tym straciłem prace. Starałem się znaleźć drugą ale ciężko o to.. Nie miał mi kto pomóc wiec ratowałem się chwilówkami. Niestety doszło do tego że nie byłem wypłacalny.. Trzeba było się jakoś ratować. Zmieniłem miejsce zamieszkania, znalazłem prace (niestety na czarno) a znajomy zajmujący się kredytami załatwił mi kredyt konsolidacyjny bym miał szanse jakoś z tego wyjść. Wszystko zaczęło układać się super dopóki nie przyszedł wirus.. Znów straciłem prace, dochody i jak możecie się domyślić dług rośnie.. Aktualnie dorabiam u znajomego (ciężko o prace w dobie covida) ale to za mało.. Niestety nazbierała się pokaźna sumka, 300000zł. No i tutaj do wszystkich prośba z całego serca.. Pomóżcie choć trochę.. Nie musimy uzbierać wszystkiego (choć byłoby dla mnie cudownym prezentem) ale chciałbym choć część.. By móc jakoś zacząć normalnie funkcjonować i normalnie spłacać raty.. Chciałbym wyjść z tego, spłacić to zadłużenie i zacząć życie na nowo.. Na nowo by móc znaleźć normalną prace, kobietę, móc założyć rodzinę i być szczęśliwym. Głupio to przyznać ale proszę o pomoc.. Proszę gdyż sam sobie już nie poradzę z tym.. A chciałbym żyć jak inni.. Każdemu także z góry dziękuje. Pozdrawiam