REHBILITACJA
REHBILITACJA
Our users created 1 283 251 fundraisers and raised 1 506 836 079 zł
What will you fundraise for today?
Description
Cześć , po mojemu to HAUHAU:)
Nazywam się Cola,
dokładniej Pina Colada, ale jest taki jeden łysiol co woła na mnie Pepsi :P
To moja krótka historia z opisem ostatniej przygody WRRRRRR.
Ehhhh kaleczniak ze mnie i tyle.
Wracając do tematu.
Moi psi rodzice, znaczy ludzcy, to Kuba i Ola, adoptowali mnie jakiś czas temu z hodowli tak z hodowli dobrze czytacie i tak, adoptowali w wieku 6 lat.
Jestem już dorosłą pond ośmioletnią suczką dowodnej rasy Lagotto Romagnolo, większość ludzi kojarzy mnie i moich braci i siostry jako psy na trufle, ehh znowu odbiegam od tematu.
No dobra wracając na ścieżkę.
Kubson i Olcia gdy mnie adoptowali oprócz domu dali mi coś jeszcze, a mianowicie brata o imieniu Oriczek :)
Ależ to czort jest i w dodatku rudy :D no ok obrazi się, nie jest cały rudy ale w większości a więc Rudy :D
Razem z Oriczkiem znaleźliśmy wspólny język ale jak przegnie to reprymendę ode mnie też dostanie, w końcu jestem starsza.
No dobra koniec gadania o innych.
Tak jak wspomniałam jestem Cola, uwielbiam biegać szybko chodzić a nie jak żółw powolutku do celu.
Oprócz biegania lubię zabawy z Olą i przytulanie oraz mizianie.
Moja mamcia też wymyśla nam różne ćwiczenia podczas których razem spędzamy czas. Najbardziej to z tych ćwiczeń uwielbiam to co trzyma w tej magicznej czarnej sakiewce, ależ to jest pyszne po jednym kęsie czuje jak odpływam takie to przepychota.
Lecz chyba najbardziej uwielbiam kopać dołki ojjjj jak ja to lubię nie ma nic lepszego jak wykopać dół tak głęboki, że tylko dupkę puchatą mi widać.
Kopać lubi też Oriczek ale jemu nie idzie to tak sprawnie jak mi :D
Tylko ze względu na wrodzoną skromność stwierdzę, że jestem w tym od niego dużo ale to dużo, dużo lepsza :)
Olbrzymią radość sprawia mi także taplanie się w błotku i innych śmierdzących rzeczach. Ojjj, Kuba , znaczy mój tatko, czasami się denerwuję i krzyczy z daleka Cola stop, ale jakie tam pancio stop jak to taki cudowny perfum :D
Ola wtedy staje w mojej obronie i przemawia do niego ludzkim głosem:
daj jej spokój niech się wysmaruje a na koniec dodaje Ty ją kąpiesz Hihihihi.
Tak, tak jest między mną i Olą solidarność :D Jak to między kobietami ;)
A co lubię robić z Kubsonem hmmm dużo tego jest.
Najbardziej to chyba to że jest naszym domowym „katem” tak „katem” ale w dobrym znaczeniu tego słowa.
Potrafi na nas huknąć jak nikt inny od razu mi i Oriemu wraca myślenie no może nie od razu ale wraca szybciej.
Kąpie nas po każdych śmierdzących spacerach i najważniejsze zawsze podaje nam leki i witaminy które przepisał nam doktor.
W naszym domu to właśnie Kuba się tym zajmuje.
Teraz właśnie gdy to piszę to podał mi tabletki przeciwbólowe ale o tym to za chwilę.
Jak on to robi to ja nie wiem, mówi tylko do mnie AAAAA i tabsy są już w żołądku.
Gdy coś mi lub Oriczkowi się dzieje to chodzi i nas „żałuje” tzn rozczula się nad nami, przytula, mizia, głaszcze i co jeszcze …... nosi na rękach!!!!! tak jak mnie obecnie.
Gdy nas kąpie to często nam śpiewa i na co dzień z nami rozmawia.
My go rozumiemy ale nie zawsze chcemy robić to co mówi :D
Lubię także spacery po łąkach i lasach w śniegu i w deszczu. No w deszczu trochę mniej ale to przez Oriczka bo on to taki trochę „francuski piesek”nie lubi ogólnie wody.
Nie znałam do tej pory psa myśliwskiego co by bał się wody aż do momentu poznania Oriczka. Tak, dokładnie tak Oriczek to hybryda kilku dosłownie kilku ras myśliwskich.
Wracając do mnie.
NIESTETY SPACERY SIĘ SKOŃCZYŁY i to w sposób najmniej spodziewany.
W niedzielę, jak praktycznie co dzień pojechaliśmy w czwórkę na spacer na łąki.
Byłam wraz z Orim, Olą i Kubsonem, całe szczęście był z nami.
Od wyjścia z samochodu spacer mój trwał bardzo krótko, w sumie to nie mój a nasz spacer.
Ori pobiegł sobie za swoim zapachem jak zobaczyłam po nim, że jest to coś interesującego ruszyłam za nim.
Przebiegłam dosłownie z 150 metrów i coś się wydarzyło.
Wróciłam do moich ludzisk z kulejącą podwiniętą łapą. Siadłam Kubie przy nodze i już widziałam po jego minie, że jest niezbyt ciekawie sama też to czułam.
Kuba zaniósł mnie do auta potem wniósł do domu.
Chłop nie spał całą noc jak tylko się ruszyłam zaglądał za mną cały czas czuwał i trwa to do dzisiaj.
Nazajutrz pojechaliśmy do doktora, nie lubię tam jeździć ale gdy wiem, że mi tam pomogą to mniej się wtedy stresuję.
Lekarz powiedział, że mam naciągnięte wiązadło krzyżowe, dostałam środek przeciwbólowy i przeciwzapalny.
Kolejnego dnia zrobiono mi zdjęcie RTG i wtedy po minie Oli a później Kuby widziałam, że jest gorzej niż wszyscy myśleli.
WYROK – OPERACJA, mam zerwane wiązadło krzyżowe i do tego zwyrodnienie stawu biodrowego.
W piątek o godz. 9:00 mam się stawić na czczo na operację :(
Widać po moich rodzicach, że się o mnie martwią. Ola mnie przytula rozmawia, Kuba mnie nosi na rękach na 3 piętro 3 razy dziennie na si kupę. Zanosi mnie na trawnik i ze mną rozmawia, opowiada różne historie.
Martwią się o mnie i ja to czuje i za to im dziękuję, że w takiej chwili są przy mnie.
A teraz kilka słów od nich.
Cześć jesteśmy Ola i Kuba.
Colę mamy od około 3 lat. O adopcji z hodowli dowiedzieliśmy się od znajomej.
Pojechaliśmy zobaczyć się z Colą i sprawdzić czy Ori i Cola się dogadają.
Miała to być wizyta przed adopcyjna lecz chciał nie chciał jak zobaczyłem jej buźkę to powiedziałem do Oli, że bez tej puchatej dupki do domu nie wracam.
I tak właśnie Cola zamieszkała z nami.
Cola jest energicznym pieskiem lubiącym kąpać się w wodzi, błocie i innym temu podobnym.
Jako swojego przewodnika w naszym stadzie wybrała sobie Olę, ja jestem na drugim planie.
Jak zostało wcześniej wspomniane ja jestem tym „katem” czyli człowiekiem do zadań specjalnych :)
Wracając do samego feralnego incydentu.
Tak jak było powyżej napisane Cola ma zerwane wiązadło krzyżowe oraz zwyrodnienie stawu biodrowego. W piątek 1 sierpnia czeka ją operacja.
Niestety ubezpieczyciel nie przewiduje wsparcia finansowego jeśli chodzi o rehabilitacje piesków. Jedyna możliwość to opłacenie rehabilitacji z własnego budżetu.
Sama operacja to koszt wahający się między 5 a 7 tysięcy zł. Drugie tyle to koszt samej rekonwalescencji.
Cola już po operacji musi mieć przeprowadzoną długo terminową rehabilitację – fizjoterapeuta, masaże czy lasery nie wspomnę o odpowiedniej suplementacji pooperacyjnej.
Wszystkie te zabiegi, preparaty generują niestety ogromne koszty i spustoszenie w niejednym budżecie domowym.
Tak jest też w naszym przypadku.
Środki finansowe wydane na powyższe niestety nie są refundowane przez ubezpieczyciela.
Dlatego zwracamy się z prośbą do ludzi dobrej woli o drobny gest pomocy i wsparcia dla naszej Coli aby mogła szybciej wrócić do zdrowia.
Każda przekazana złotówka czy nawet grosz ułatwi nam a przede wszystkim Coli szybsze dojście do pełnej sprawności.
Dziękujemy.
Pozdrawiamy Cola Ori Ola Kuba
Opis ten przedstawiłem w formie felietonu z lekkim poczuciem humoru i zachowaniem dystansu, patrząc na Cole myślę, że sama by to wszystko tak opisała.
Pozdrawiam K.K.K.

There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.