W sobotę popołudniu zdążył się nieszczęśliwy wypadek. Thime, która jeszcze w czwartek przeżywała pasowanie na ucznia pierwszej klasy , siedziała pod drzewem, na które wszedł chłopak. Chłopak spadł z dużej wysokości na Thime. W wyniku tego zdarzenia została złamana kość podudzia i to z przemieszczeniem. W Polsce byłaby zoperowana. Niestety w Kenii nie ma takiej możliwości. Dziewczynka przeżyła straszną traumę, gdyż nastawianie kości odbywało się bez znieczulenia. Byłam przy tym obecna. Dziecko na przemian krzyczało i mydło z bólu. Obecnie przebywa w Malindi w General hospital. To szpital państwowy, co nie znaczy że bezpłatny. Chory dostaje tylko łóżko. Resztę musi zapewnić rodzina. Miskę do mycia, pościel, posiłki. Thime będzie tam przebywać miesiąc. Nie ma lekarza prowadzącego, z którym można porozmawiać. Staram się zapewnić jej jak najlepsze warunki bo szpitale prywatne są, ale są bardzo drogie. Tutaj też po miesiącu wystawią rachunek. Myślę, że po szpitalu wezmę ją na jakiś czas do swojego domu. Będzi tutaj miała lepsze warunki niż w domu. Dlatego zwracam się o pomoc. Ja mieszkam w Kenii, ze swojej strony zrobię wszystko, żeby jej pomóc każdego dnia.