Jestem Justyna, ale znajomi robiąc robiąc sobie przytyki, wołają na mnie Panna Animals. Od zawsze kocham zwierzęta i od zawsze im pomagam. I osobiście - dokarmiając, przygarniając, zbierając ranne, i finansowo - wspomagając różne organizacje i stowarzyszenia (w tym schronisko na Bali, Kubie, Fundacja Tara, Stowarzyszenia Miasto Dobre dla zwierząt). Każdy kto mnie zna, nie ma w tym temacie żadnych wątpliwości. Moja wybujała empatia niszczy mi wręcz życie, bo nie da się spokojnie spać, ani nawet jechać samochodem, gdy tyle zwierzęcego cierpienia wokół. Zarówno ja z mężem jak i moja mama, mamy wiele chorych swoich zwierzaków, których leczenie jest bardzo kosztowne, ale z tym sobie jeszcze jakoś radzimy. Niestety w tym roku przez zasranego covida straciliśmy wszystkie prace (zajmowaliśmy się organizacja eventow i gramy w zespołach folkowych Horpyna i TuhajBej), mój ukochany pies.- „Mania”, straciła całkowicie wzrok, konie nabawiły się astmy i podrzucono mi kolejne 2 a finalnie 3 koty (ciężarna kotka). 

Kot 1 - Marta z białaczką- przewlekłe leczona, mieszka obecnie w toalecie Osady Ataman (ciagle chora, potrzebuje ciepła i spokoju a nie życia pod podłogą)

Kot 2 - Pantera, dzika kotka w ciąży - mieszka pod deskami, karmię, próbuję oswoić 

Kot 3 - jedyne ocalałe dziecko Pantery, też dzikusek

Pomimo, że nasz super kraj pozwolił nam pracować w tym roku tylko 4 miesiące i to na pół gwizdka, jakoś to dźwigaliśmy, a jest tego trochę;

•  koń Rubin - zespół Cushinga, tabletki na 100 dni po uprzejmości zaprzyjaźnionych doktorów - 1150 zl
• pies Mania - niedoczynność tarczycy - tabletki na 75 dni - 450 zł po przyjaźni z Anią Aszkiełowicz z Bellvet w Morągu, 
• pies Mania - kropelki na jaskrę - ok 160 zł miesięcznie, wizyty okulistyczne i kardiologieczne w listopadzie - ok 800 zł , bardzo rozbudowane badania dzięki przyjaciółce Magdzie Czemko - za pierogi ;)
• leczenie astmy u koni - nawet ciężko to zliczyć plus zamiana siana na sianokiszonke, która jest 2 razy droższa.
• kon Santana - ciężka kontuzja nogi, tez ciężko to zliczyć, choć chyba wszyscy weterynarze traktują nas w tym roku po koleżeńsku.

I to wszystko w tym roku!!!

Oszczędności z zeszłego sezonu topnieją a przed nami zima - cały czas bez pracy i dochodów. Włodek - męzuś, łapie się małych robótek, ja aktywnie szukam stałej pracy (może ktoś mnie gdzieś potrzebuje- jestem zorganizowana i pracowita), ale to teraz kropla w morzu utrzymania tej ferajny, trzeba rozłożyć siły tak, by starczyło na wszystko do końca naszego lockdownu. Wstyd mi prosić, ale w tej sytuacji albo przybłędy albo utrzymanie moich zwierząt. Nie chce wybierać.!!! Proszę wiec o POMOC TYLKO w leczeniu tych kocich podrzutków, z resztą jakoś damy sobie radę.

 A  te pilne potrzeby wyglądają tak: 

1130 zł - kot Marta z białaczką: usunięcie  wszystkich zębów, badania przedoperacyjne krwi, antybiotyk na 2 tygodnie przed operacja i 2 tygodnie po operacji (Marta co 2 tygodnie ma nawracające stany zapalne przyzębia i wtedy głoduje, leczymy ją ciagle antybiotykiem, ale to tylko doraźne i to wcale niekorzystne dla jej białaczki)

310 zł - kot dziki „Pantera” - badania przeoperacyjne krwi, sterylizacja, odrobaczanie, szczepienia, antybiotyk na 2 tygodnie

70 zł - kociak od Pantery - szczepienia, odrobaczenie (przygotowanie do adopcji)

Będę wdzięczna za każdą złotówkę dla tych nieszczęśników i zainteresowanym przestawię wszystkie rachunki. Załączam zdjęcia pacjentów ;) Gdyby ktos chciał przygarnąć dziecko Pantery, byłaby to wielka radość. Zobowiązuje się do złapania i socjalizacji maluszka. Jest piękny i rezolutny. Bardzo dziękuję i liczę, że w tych dziwnych czasach spotkam się z pomocą a nie hejtem. 

Pozdrawiam, Justyna i Włodek