Przeglądając różne zrzutki, czasem kuriozalne i zupełnie bezzasadne, zastanawiałam się niejednokrotnie, czy naprawdę ludzie nie mają wstydu, prosić o zrzutkę na dom, mieszkanie, życie, rozrywki, bo im się nie chce pracować.

Ale pomyślałam sobie, że każdy ma w życiu jakieś priorytety. Dla jednych będzie to ciepły posiłek, a dla drugich jacht na Malediwach.

Sama stanęłam chwilowo pod ścianą.

Zawsze chciałam iść na aplikację sędziowska lub radcowska wcześniej brakowało czasu teraz brakuje funduszy.

Już raz przestępowałam do egzaminu który opłaciam własnymi środkami dwa egzaminy. Zabrakło mi szczęścia (wierzę, że umiejętności mam).

Postawiłam sobie za cel, że będę zdawać do skutku, wierząc jednocześnie, że kolejny raz, będzie tym ostatnim.

I teraz przyszedł czas, że muszę prosić o pomoc. W międzyczasie zadziało się troszkę rzeczy w życiu osobistym i mam świadomość, że nie będę w stanie pokryć kosztu kolejnego egzaminu.

Nie chciałabym się pozbywać możliwości uzyskania uprawnień, choć życie bywa bezwzględne i bezlitosne.

Dlatego proszę o Waszą pomoc.