Hej. Człowiek ma nie raz pecha w życiu, niestety mam go również i ja. Tak po krótce...

Wszystko zaczęło się w 2021, podpisałem umowę na budowę domu z jedną z podwarszawskich firm. Wziąłem kredyt. Owa firma otrzymała ode mnie przelewy na kwotę łączną 300tyś zł (nie jest to adekwatne do stanu obecnego). Dom (drewniany) miał być wyprodukowany i przewieziony z Ukrainy. Wszystko szło dobrze do momentu rozpoczęcia wojny na Ukrainie. Później zaczęły robić się schody, opóźnienia, braki w dostawach. Owa firma zaczęła składać dom, w zasadzie cała podstawa była gotowa, wystarczyło przykryć. Wykonawcy nie zabezpieczyli obiektu, dwa dni później (2 kwietnia) spadło bardzo dużo śniegu czego skutkiem było "nasiąknięcie" piany PUR, w dalszym etapie grzyb i sinizna na całej powierzchni stropu. W dalszej kolejności półroczne kłótnie i przepychanki z wykonawcą. Finalnie wykonawca zostawił mnie z "ręką w nocniku", pobrana kwota kredytu pierwszej transzy w wysokości 200 tyś nie może być spłacana kapitałowo, gdyż nie została uruchomiona druga transza ze względu na brak postępu prac. I tak od dwóch lat spłacam pieniądze za nic. W czerwcu 2023 sprawa trafiła do sądu gospodarczego lecz do tej pory (styczeń 2024) wniosek nie został rozpatrzony.

Przez ostatnie dwa lata zapłaciłem do banku ponad 20 tyś zł, są to pieniądze wyrzucone w błoto. Domu nie można "ruszyć" ponieważ będzie dowodem dla biegłego sądowego.

Sprawa może się toczyć kilka długich lat. Na chwilę obecną jedynym wyjściem żeby nie spłacać w kółko odsetek jest spłacenie całości obecnego zadłużenia, a tyle niestety nie posiadam.

Każdemu z Was, za każdą złotówkę wsparcia stokrotnie dziękuję.