Nie będę pisać o sobie, bo to nie dla mnie jest ta zrzutka. Poznajcie natomiast moją Sonię, pieska do zadań specjalnych, pieska absolutnie wspaniałego, który od niemal 11 lat dzielnie towarzyszy mi prawie każdego dnia.

Sonia trafiła do mnie, gdy miała około 4 miesiące, i była tym wyjątkowym, wymarzonym od długiego czasu pieskiem. Mimo, że to mieszaniec, nie sposób nie odnaleźć w niej małego labradorka, nie tylko z wyglądu - jej radosna osobowość i usposobienie sprawia, że ona "uśmiecha" się całą sobą - od roześmianego pyszczka aż po kręcący się w kółko ogon. To jest piesek, który idealnie odzwierciedla ideę Carpe Diem - dla niej istnieje tylko tu i teraz, i z każdej chwili należy się cieszyć. Nie ma czasu na zmartwienia czy rozpamiętywanie przeszłości, no chyba że w poszukiwaniu zgubionego kiedyś smaczka! Mimo mijającego czasu, dorastania, a w ostatnim czasie już starzenia się, to jest ta jedna cecha która się u niej nie zmienia - wieczna radość z życia, wystarczy do niej zagadać. Sonia nawet u weterynarza cieszy się z tego, że jest :)

To ona też pomogła mi odkryć i rozwijać moją pasję, jaką jest fotografia psów. Bez zająknięcia znosiła wszystkie moje pomysły, a jej zdjęcia zajmują setki gigabajtów na moim dysku. Wielokrotnie sama proponowała pozowanie na różnych przedmiotach, ławkach, konarach, czasami wręcz stawała się wiewiórką, bo stawała na pniakach niemal pionowych, przyprawiając mnie o mikro zawał. Za każdym razem z taką samą radością i chęcią do pracy - i do smaczków :)

Poza Sonią mieszkają z nami Kaja, i od stosunkowo niedawna Czarek, z którym Sonia miała bardzo krótką okazję wspólnie biegać i szaleć, dopóki nowotwór jej nie osłabił :(

Sonia z Kają:

Sonia z Czarkiem:

Niestety, na przełomie marca i kwietnia Sonia zaczęła krwawić z jednej dziurki w nosie, i krwawiła coraz częściej i mocniej. Nasza lekarka prowadząca skierowała nas do chirurga na rinoskopię, chirurg jednak zdecydował się najpierw zlecić tomograf komputerowy głowy. Badanie odbyło się 19.05, a 20.05 rano otrzymałam już wyniki, które - nie będę ukrywać - zmiotły mnie dosłownie. Rozległy guz nosa, najprawdopodobniej złośliwy i agresywny.

Na konsultacji Pani onkolog zaleciła rinoskopię z biopsją, ale przygotowała mnie już na to, że najlepszą metodą leczenia będzie najpewniej radioterapia. Biopsja wykazała chrzęstniakomięsaka, który jest bardzo agresywny, ale też - wg naszej Pani doktor - podatny na leczenie, w tym naświetlania. Zaleciła nam konsultację w ośrodku RTWet, która odbyła się 15.07 o 12:30.

Tu przechodzę do meritum tej zbiórki. Do tej pory oszczędności bez problemu dawały radę z wszelkimi badaniami i konsultacjami, niestety radioterapia zdecydowanie nas przerasta. Ostateczna kwalifikacja nastąpi po ponownej tomografii na miejscu, prawdopodobnie 29.07, natomiast wstępnie przewidziane są dwa protokoły dla Sonii: paliatywny oraz definitywny. Paliatywny przewiduje 6 naświetlań w ciągu 5 tygodni (w pierwszym tygodniu 2 dni, w pozostałych tygodniach 1 dzień - na wypisie jest błąd w dawce, byłoby to 6 naświetlań po 6Gy, nie 56) i daje szansę na średnio 6-8 miesięcy życia. Jego koszt to 17 tysięcy złotych. Definitywny to będzie 16 naświetlań przez 3 tygodnie, codziennie od poniedziałku do piątku, a jego koszt to 25 tysięcy, i on daje szansę na 1-1,5 roku życia. Do obu z nich dochodzą koszty dojazdu z Poznania pod Warszawę - w przypadku paliatywnego indywidualnie na każde naświetlanie, natomiast w przypadku definitywnego dojazd w poniedziałek i powrót w piątek, ponieważ ośrodek udostępnia noclegi, ale to też jest koszt - 159 zł/dobę.

Tutaj muszę dodać, że nawet przy protokole definitywnym nie ma raczej szansy na chociażby zmniejszenie guza o 70-80% czy wręcz całkowite usunięcie. Natomiast jeśli udałoby się go zmniejszyć o 50% i dać Sonii rok życia w komforcie, to będzie to ogromny sukces. Nie mamy też możliwości go wyciąć ze względu na to, jaki jest rozległy.

Jeśli chodzi o chemioterapię - w przypadku guzów jamy nosowej nie daje ona spektakularnych efektów, średnia życia to 6 miesięcy. Natomiast nasza prowadząca Pani onkolog i tak zamierza po skończonej radioterapii przejść na chemioterapię, żeby możliwie jak najmocniej guza zaatakować i osłabić.

Tak jak wspominałam, ostateczna kwalifikacja i decyzja - która należy do mnie - nastąpi 29.07 po tomografii całego ciała i ocenie sytuacji. Poza głową sprawdzone zostaną przede wszystkim płuca, ponieważ istnieje szansa przerzutów. Zostanie wykonana także biopsja węzłów chłonnych przy głowie, aby sprawdzić czy nie ma w nich już komórek nowotworowych. Wówczas też będę miała już pewność co do całej kwoty. Zrzutkę otwieram z kwotą 10 tysięcy, za 2 tygodnie zapewne ją zaktualizuję, chociaż byłoby odważnym z mojej strony liczyć na zebranie całości.

Postanowiłam również zaoferować osobom z Poznania i okolic minisesje w cenie 150 zł za 5 zdjęć. Oczywiście termin wykonania odroczony o minimum 2-3 miesiące, kiedy już wszyscy dojdziemy do siebie po naświetlaniach, zatem na jesień - ale może to też być przyszłe lato. Moje zdjęcia można znaleźć na fb pod moim imieniem i nazwiskiem lub na instagramie pod nazwą @amansfeldphotography. Po wpłacie tej kwoty na zrzutkę poproszę najlepiej o kontakt na fb lub instagramie z dowodem wpłaty - ja sobie Was zapiszę, i za około 2-3 miesiące będę się odzywać celem ustalenia terminu.

Z tego miejsca chciałabym podziękować za każdą wpłatę, bo każda mi zdecydowanie pomoże. Jeśli nie możecie wpłacić - poproszę o udostępnienie zrzutki. Jeśli nie chcecie, w porządku, ale proszę o uszanowanie mojej decyzji.

Jeśli dotrwaliście do tego miejsca, dziękuję za uwagę! Trzymajcie się zdrowo Wy i Wasze stworzenia ❤️