Cztery kocie nieszczęścia. Małe miasteczko, osiedle i parking pod blokiem a tam ciężarna kotka. Kocica wybrała bardzo niefortunne miejsce na poród…stos drewna przykryty plandeką przy samym parkingu. Gdy maluchy podrosły i zaczęły uroczo baraszkować między samochodami tragedia była kwestią czasu. No i przyszła seria niefortunnych zdarzeń… Jednego kociaka potrąciło auto, potem następnego, a kolejny „wkręcił” się w silnik. Ku wielkiemu zdziwieniu i „szczęściu w nieszczęściu” kociaki przeżyły… jednak nie obyło się bez obrażeń i to poważnych. Ruszyliśmy z pomocą gdy tylko mieszkańcy powiadomili nas o kociętach. Czemu nie tydzień wcześniej, kiedy wszystkie były wesołymi rozbrykanymi maluszkami? Czemu dopiero, gdy stało się coś złego? Kotki zostały połapane w ciągu jednego dnia. No i mamy „miocik nieszczęścia”. Pierwszy kociak po kolizji z autem ma wielki siniec na brzuchu, kuleje i ma prawdopodobnie złamaną łapkę. Drugi kociak po urazie ma ogromne problemy z wypróżnianiem, całe małe ciałko zatkane jest złogami kału. Trzeci kociak ma wielką przepuklinę - przerwane powłoki brzuszne – oraz złamanie panewki kości udowej. Czwarty kociak (o dziwo) prawdopodobnie cały i zdrowy – farciarz. Jakie męczarnie i cierpienie musiały znosić te kocie dzieci przez kilka dni! Niewyobrażalny koszmar! Jesteśmy w trakcie diagnozy, leczenia i dosłownie walki o 9 tygodniowe życia. Koszty będą ogromne, ale jak mogliśmy odmówić pomocy? Konto puste, pełno faktur do opłacenia, masa kotów pod opieką i ogrom zgłoszeń każdego dnia. Błagamy o pomoc dla kocich maluszków. Pomóżcie nam pomagać, nie damy rady bez Was! Gdy przy następnym zgłoszeniu odmówimy pomocy takie właśnie duszyczki będą umierać w cierpieniach! Tylko z Waszym wsparciem możemy nieść pomoc niechcianym, bezdomnym i bezbronnym serduszkom.