Na początku listopada nasz kot - Mysza bardzo się rozchorowała. Po tygodniu pełnym wielu badań i poszukiwań padła diagnoza - panleukopenia. Ucieszyliśmy się, że w końcu wiadomo z czym walczymy, jednak szybko okazało się, że najgorsze dopiero przed nami. Mysza wymagała codziennych wizyt u weterynarza: kroplówek, zastrzyków z lekami oraz przede wszystkim podawania drogiej surowicy. Dodatkowo okazało się, że w wyniku choroby ucierpiały nerki i wątroba. Przez kolejne dni stan kota stopniowo się pogarszał, w pewnym momencie była tak słaba, że nie dawała rady podnieść się z posłania, ani utrzymać sama główki. Po wykonaniu testu morfologii okazało się, że Mysza ma bardzo mocną anemię, ponieważ choroba zaatakowała szpik kostny. Jedyną szansą na dalsze funkcjonowanie kota była transfuzja, która jednak nie była w stanie wyleczyć a jedynie kupić nam trochę czasu na dalszą walkę. Po przetoczeniu krwi stan Myszy nieznacznie się poprawił, jednak wciąż wymagała codziennego leczenia, kroplówek i karmienia strzykawką (panleukopenia wywołała zmiany martwicze w jej pyszczku i nie mogła sama jeść). Po kilku kolejnych dniach byliśmy prawie pewni, że Mysza się już z tego nie podniesie i będziemy musieli podjąć najgorszą decyzję, aby nie przedłużać jej cierpienia. W tym momencie wyniki nieznacznie się poprawiły i pokazały że szpik kostny zaczął produkować własne czerwone krwinki. Do tego momentu leczenie pochłonęło ponad 3 tys, jednak pojawiła się nadzieja, więc bez chwili zastanowienia zdecydowaliśmy się na kolejną transfuzję i kontynuowanie terapii. Stan Myszy cały czas się poprawia - znów ma apetyt, bawi się ulubioną wędką, a nawet troszkę broi :) Ostatnie wyniki badań również pokazały dużą poprawę, ale wiemy, że to jeszcze nie koniec leczenia i niestety wydatków. Od 23.11 gabinet weterynaryjny nie pobiera za leczenie pieniędzy, poprosiliśmy o stworzenie długu, który w tym momencie wynosi już ponad tysiąc złotych. Tysiąc złotych, których nie mamy. Zapożyczyliśmy się już na opłacanie wcześniejszego leczenia, dlatego teraz musimy prosić o pomoc w zebraniu brakującej kwoty, która ułatwi nam kontynuowanie leczenia i pokonanie tej strasznej choroby.

Jeśli jesteście w stanie przelać jakąś drobną kwotę, to będziemy niesamowicie wdzięczni :) Jeszcze mały apel z naszej strony - pamiętajcie o szczepieniu swoich zwierząt! Szczepienia nie są w stanie całkowicie uniemożliwić zachorowania (Mysza była szczepiona przeciwko panleukopenii jak była kociakiem, a zachorowała krótko przed planowaną powtórką szczepionki), ale zwiększają szansę wyleczenia zwierzaka.