Hej Człowieki!

Mam na imię Krystyna i wydaje mi się, że jestem całkiem dorosła - choć mam dopiero 6 miesięcy. Lubię dobrze sobie zjeść, wszystko mnie interesuje, a najbardziej na świecie... lubię kicanie. Pancia mówi, że jestem "wariatka" - traktuję to jako komplement 😊

Pech chciał, że raz kicnęłam zbyt mocno i pogruchotałam sobie kość biodrową - na tyle mocno, że abym była wstanie "normalnie" funkcjonować muszę pożegnać lewą tylnią nóżkę. I im prędzej się to stanie tym szybciej nauczę się żyć bez jednej łapki.

Termin operacji przewidziano na 30.07.2025, więc czasu jest... niewiele.

Moje rodzeństwo i ja urodziliśmy się aby... zostać zjedzonym. Prawdopodobnie we wczesnym dzieciństwie cierpiałam na niedobór witamin - stąd moja kontuzja.

Jestem absolutną niespodzianką mojej Pańci, ktora leczenie opłaca całkiem sama i jak to w życiu bywa - jak jest dobrze, to coś musi się wykrzaczyć 😒

Bobek oszczędności maleje z każdą wizytą u weterynarza, a zabieg ma kosztować 1000/1500 zł + opieka po operacji...

I wiecie co? Pańcia postanowiła o mnie walczyć - mimo, że najprostszym (najtańszym!!!) rozwiązaniem jest... odesłanie mnie za tęczowy most...

Moja Pańca 27.07 ma urodziny (nie powiem które, bo nie wypada). Zamiast prezentów wymyśliła zbiórkę pieniędzy na moją operację.

Jeśli masz ochotę dołożyć się do prezentu urodzinowego - będzie nam bardzo miło.

Wszystkich człowieków pozdrawiam bardzo, bardzo czule.

Krystyna.

Ps. Czyż nie jesem słodka? 🥰