Są cztery, siostry Kamila, Sabina, Renata i Lidia ich codzienność to opieka nad dziećmi i ich matkami w Korotyczu 14 km od Charkowa. Stworzyły tam dom, o ile te zniszczone przez wybuchy budynki można nazwać jeszcze domem i zapewniają schronienie uciekającym przed wojną Ukrainkom. Dają im to co potrafią dać- miłość, wsparcie i nadzieję. To czego dać nie mogą to spokój i pewność jutra. Nieodłącznym towarzyszem każdego dnia jest strach, obok słychać wybuchy i strzały. Sen przerywają alarmy, wtedy natychmiast muszą uciekać z dziećmi do piwnicy. Robią co w ludzkiej mocy, aby zapewnić tym maleństwom i ich mamom wszystko czego w sensie fizycznym potrzebują, a potrzeby są ogromne. Począwszy od środków higienicznym, skończywszy na żywności, której brakuje najbardziej.

Każdego dnia muszą ugotować obiad dla 28 osób zamieszkujących ośrodek, ale to nie wszystko. Ich praca to również tak zwane "wyjazdówki"- czyli codzienne wizyty w najdalszych zakątkach regionu, gdzie bez dostępu do wody, światła i żywności mieszkają ludzie, którzy czekają na pomoc.

Dlatego zwracamy się z apelem o pomoc, połączmy siły i pomóżmy im pomagać.