Hej kochani.

Jestem Kinga, pracowałam od zawsze, miałam na utrzymanie, na dach nad głową, na życie… ale to życie mnie doświadczyło. Chcąc podjąć kolejną pracę w swoim życiu zrobiłam badania, niestety okazało się, że rak tarczycy pokrzyżował mi plany. Nie poddałam się, dzielnie walczyłam o zdrowie. Operacja usunięcia skurczybyka się udała, potem była terapia jodem radioaktywnym. Wszystko się układało dobrze. Życie powoli wracało do normalności. Trzeba było zacząć szukać pracy bo oszczędności się kurczyły. Jednak los chciał inaczej – przed kolejną terapią okazało się, że jestem w ciąży (spełniło się moje marzenie) czas leciał, ciąża rozwijała się prawidłowo, wyniki badań były zadowalające, urodził się cudny zdrowy synek. Mijają kolejne dni, synek rośnie zdrowo (10 miesięcy), ale ja czuje się słaba. Na utrzymanie dziecka i siebie jakoś ogarniam kasę, ale niestety zaniedbałam zdrowie, bo po prostu nie stać mnie na prywatne badania, konsultacje, wizyty itd.

Chcę zrobić wszystko co tylko mogę, żeby nie stracić ani chwili z życia, które nie wiadomo kiedy się skończy, żeby Syn miał Mamę i żebyśmy byli szczęśliwi.

Jeśli ktoś z Was miałby ochotę pomóc, skromnie proszę o pomoc. Mam w koło siebie wiele dobrych osób i wierzę, że i wśród Was takie osoby są.

Dziękuję z całego serca za okazane wsparcie.