Na ratunek Almie !
Na ratunek Almie !
Our users created 1 233 965 fundraisers and raised 1 372 247 224 zł
What will you fundraise for today?
Description
Od 5 tygodni nie ma dnia żebym nie płakała. Od wielu dni zastanawiam się z kolei z czego zapłacić za ratowanie mojej staruszki Almy. Poza stanem jej zdrowia, kwestia finansowa spędza mi sen z powiek :(
Wielokrotnie prosiłam znajomych i nieznajomych o pomoc, ale nigdy nie dla mnie. Od ponad 14 lat pomagam bezdomnym zwierzętom, a przynajmniej się staram. Przez ten czas jestem czynną wolontariuszką i domem tymczasowym. Każdy, kto w tym "siedzi" wie że to praca na pełen etat i bez wynagrodzenia. Moje dwie sunie wychowały ponad setkę tymczasów i towarzyszyły mi przez moje całe dorosłe życie, nie tylko to wolontariackie.
Stella chorowała na zespól Cuschinga. Gdy zachorowała w lipcu, początkowo sądziłam że jest to związane z kokcydiozą u 5 bezdomnych kociąt, które mam na dt. Niestety, diagnoza szybko pozbawiła mnie złudzeń. Jedyne co mogłam zrobić dla mojej przyjaciółki to pozwolić jej odejść bez bólu, a nie męczyć kroplówkami, które nic by nie dały, bo nerki i wątroba przestały pracować :( Ten dzień złamał mi serce.
Zawsze bałam się momentu gdy któraś odejdzie, nie spędziły bez siebie nawet dnia odkąd zostały siostrami. Dla ponad 15-letniej Almy utrata towarzyszki wiązała się z ogromną tęsknotą i stresem. Nasiliła się jej demencja, nie chciała spać na wspólnym posłanku, w ogóle nie chciała wchodzić do domu. Gdy 3 tygodnie temu w czwartek przestała jednak jeść i chodzić po schodach, okazało się że poza stresem pojawiła się u niej 40-stopniowa gorączka.
W piątek rano trafiłyśmy do przychodni, od razu usg i morfologia z biochemią i diagnoza- zapalenie trzustki i przewodu pokarmowego oraz obrzęk ściany pęcherzyka żółciowego.
Codzienne wielogodzinne kroplówki w przychodni stały się naszą codziennością. Almie gorączka spadała na chwilę, a potem znów rosła. W kolejnym badaniu krwi- lipazie swoistej, okazało się że do naszych przeciwników dołączyła pogłębiająca się anemia i anaplazmoza. Alma 3 lata wcześniej przeszła babeszjozę, była zabezpieczana. W ostatnim czasie nie miała ani kleszcza ani nie było u niej objawów chorobowych. Do czasu odejścia Stelli :/
Postaram się załączyć karty z kolejnych dni, a przynajmniej ich część, ale dla zainteresowanych mam pełną kartotekę w pdf.
Od 21 dni naszą codziennością są kroplówki i antybiotykoterapia. Alma przyjmuje również steryd od niespełna 2 tygodni, ponieważ po kroplówkach anemia tak się nasiliła, że nie miała siły nie tylko się podnieść, ale choćby przekręcić. Dostała wtedy steryd, Aranesp i żelazo (te przyjmuje co tydzień). To była ostatnia szansa przed transfuzją. Przez 11 dni karmiłam ją strzykawką papką z piersi kurczaka, zaczęła jeść dopiero w 12-tym dniu choroby.
Pilnuję leków, temperatury, w domu robię jej obecnie również kroplówki i zastrzyki. Przez pierwsze 2 tygodnie w zasadzie codziennie byłyśmy w przychodni, a po 5-6 godzinach tam następowała opieka w domu. Obecnie odwiedzamy przychodnię co drugi dzień żeby kontrolować krew oraz wziąć kolejne porcje leków i płynów. Część leków i płynów udało mi się zakupić lub dostać poza lecznicą, w przeciwnym razie te koszty byłyby jeszcze większe.
Alma niepokoiła się gdy znikałam, więc w zasadzie całe moje życie przez ten czas skupia się głównie wokół niej. Śpię obok niej na podłodze żeby czuła się pewniej, czuwam nad nią w nocy. Moje małe córeczki pomagają mi w opiece nad kotami, ale pilnują również pompy i tego żeby Alma nie zaginała łapki w czasie kroplówek.
Alma walczy! Są dni gdy czuje się gorzej, ale również takie gdy potrafiła spokojnie wylegiwać się na trawce. Naszą radość z poprawy zmąciło zamieszanie, jakie uczyniła w jej organizmie większa dawka sterydu (która była konieczna przy ogromnej anemii) :( Steryd odbił się zarówno na trzustce jak i wątrobie. Od 4 dni przyjmuje mniejszą dawkę sterydu, ale konieczna jest konsultacja z hematologiem. To niestety wiąże się z kolejnymi kosztami (330zł +zlecone badania).
23 sierpnia mamy wizytę u dr Cymerman od której tak wiele zależy.
5 tygodni temu w piątek musiałam pożegnać moją przyjaciółkę, tak bardzo się boję tego, co usłyszę na tej wizycie i tego co dalej.
Dotychczasowe wydatki lecznicowe już dawno przekroczyły moje możliwości finansowe. Zapożyczyłam się, koleżanka wolontariuszka zorganizowała mi blika wśród znajomych. To jednak nadal za mało :( Na ten moment Alma ma nadal w przychodni ok. 2,5 tys. długu. Do tego dochodzą oczywiście wykupowane leki i kolejne wizyty.
Poniżej postaram się przedstawić wydatki lecznicowe za poszczególne dni (poza środą mam podane kwoty za każdy dzień). Oczywiście można to łatwo sprawdzić w naszej przychodni. Dzięki ich uprzejmości nie muszę za ratowanie mojej drugiej przyjaciółki zapłacić w calości od razu.
Chciałam zrobić dla niej bazarek z przetworami, ale odkąd Alma zachorowała w zasadzie nie opuszczam jej na dłużej, nie mówiąc o wyjściu do lasu na jagody czy jeżyny, z których zwykle robiłam dżemy na bazarki dla bezdomniaków. Bazarek będę więc mogła zrobić dopiero wtedy, gdy jej stan się ustabilizuje :/ Niestety kolejne wydatki poza lecznicą nie poczekają, dlatego po prawie 3 tygodniach przestałam się martwić tym co ludzie powiedzą i czy wypada czy nie i założyłam zrzutkę.
Każda wpłata to dla nas ogromna pomoc i za każdą jestem niezmiernie wdzięczna <3
Kwota zbiórki może się oczywiście zmienić, jeśli cokolwiek zostanie na plusie to standardowo zasili konto bezdomniaków, chociażby rachunek za lecznicę naszych mińskich kociąt.
Poniżej karty z poszczególnych dni leczenia, do wglądu. Pominę ewentualnie tylko te które nie będą zawierały istotnych zmian w tzw. międzyczasie.
Dzień 1- 2.08/ 557zł
Dzień 2-03.08/ 204zł
Dzień 3- 4.08
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Feliks trzyma kciuki