Błąkała się długo. Głodna, zmarznięta, przerażona. Miała szczęście, bo trafiła na dobrego człowieka. Niestety, po kilku miesiącach spokoju, zachorowała na FIP. Prosimy o pomoc dla Trisi. O jej życie.

Był zimowy, bardzo chłodny i wietrzny dzień, gdy przerażona Trisia schroniła się w jednej z bram Starego Miasta w Częstochowie. Los był łaskawy, bo właśnie tam znalazła dobrego człowieka, który wziął ją do domu, nakarmił, dał ciepłe posłanie. Poznała tam swoich czworonożnych przyjaciół - kota Skazę i kotkę Stokrotkę. I już z nimi została.

Nie wiemy, skąd się tam wzięła i co ją spotkało w krótkim, kilkumiesięcznym życiu. Teraz Trisia ma około roku i po kilku miesiącach życia w spokoju i miłości, los znowu z niej zadrwił. Straciła apetyt, urósł jej brzuszek, w którym zgromadził się płyn. Diagnoza zabrzmiała jak wyrok - FIP. Wiemy jednak, że można ją leczyć, choć 84-dniowa kuracja jest koszmarnie droga i bolesna. Prosimy o pomoc, błagamy o życie dla Trisi. Życie, które nie powinno mieć ceny, a jednak ją ma. Cenę kosztownej kuracji. Bez Waszej pomocy, Trisia nie ma szans. Nie skazujmy jej na śmierć, dajmy jej szansę. Prosimy o każdy grosik, każdą złotówkę.

Oto badania Trisi: