Jestem Szaney mam 4,5 miesiąca i mimo tak młodego wieku los skazał mnie na ogrom cierpienia. Zostałam wyrzucona z auta na ruchliwej ulicy lecz na szczęście działo się to na oczach kochanej cioci Marty która szybciutko zareagowała i uratowała mi życie.

KOCHANI BŁAGAM O POMOC BEZ WAS MOJE MALEŃSTWO ZGAŚNIE NA ZAWSZE!!!!!!!!!!!

Tak kochani właśnie tak rozpoczęła się nasza wspólna droga. Szaney to maleństwo które trafiło pod moją opiekę gdyż w tak młodym wieku i tak zaawansowanym kocim katarem nie miałaby zbyt dużych szans w schronisku. Jej oczka wymagały szybkiego i systematycznego leczenia i sterylnych warunków. Klatki kenelowe i hałas jaki niestety towarzyszy w takich miejscach jest bardzo stresujący co potęguje utratę odporności. Po 3 tygodniach koci katar ustąpił kićka stała się rozbrykaną wesołą szylkretką. Niestety radość nie trwała długo w dniu kiedy pojechałyśmy do weterynarza aby wreszcie się zaszczepić okazało się że ma podwyższoną temperaturę i zostałyśmy odesłane z lekiem na gorączkę do domu aby poobserwować czy to stres wywołam taki stan czy coś się znowu wykluwa złego. Na drugi dzień niestety już było tylko gorzej maleńka Szaney stała się osowiała zaczęła odmawiać jedzonka i temperatura rosła do ogromnego stopnia. W 3 dobie mimo zastrzyków przeciw gorączkowych temperatura utrzymywała się powyżej 42 C. Przyszedł czas na diagnostykę która z kolei wskazała silny stan zapalny, zostało wdrożone leczenie które jest bardzo kosztowne. Codziennie musimy podawać bardzo bolące zastrzyki wspomagać prace wątroby która zaczyna szwankować oraz płyny by niwelować odwodnienie organizmu. Co chwile potrzebne są badania aby monitorować parametry. Bez leków i codziennych wizyt w gabinecie weterynarii nie mam szans na przeżycie. Już wiemy ze takie leczenie nie jest krótkie i trwa około 84 dni.