W dniu 19.09.2024r trafiliśmy na szpitalny oddział ratunkowy (SOR) przy ulicy Spornej w Łodzi z bólem nóg. Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, że od tamtego momentu świat wywróci się nam do góry nogami.

Wracając do dnia w którym zostaliśmy przyjęci na SOR Po zrobieniu szeregu badań nic nie wykazywało by działo się coś złego. Więc postanowiono byśmy pozostali w szpitalu na oddziale reumatologii. Następnego dnia rano tzn. 20.09.2024r pobrano krew w celu badania. Morfologia była bardzo niepokojącą z powodu bardzo wysokiej ilości krwinek białych i podejrzenie padło na białaczkę. W tym samym dniu postanowiono nas przenieść na oddział onkologii i hematologii oraz że zostajemy w szpitalu na weekend by w poniedziałek mogli przeprowadzić punkcję (pobrano z talerza biodrowego próbkę szpiku kostnego) W poniedziałek rano 24.09.2024r pobrano szpik do badań a wieczorem usłyszeliśmy diagnozę. Diagnoza to OSTRA BIAŁACZKA LIMFOBLASTYCZNA (ALL)

Po usłyszeniu diagnozy poczułam jakbym traciła grunt pod nogami. W domu mąż z dwójką dzieci pierwsze 13 lat drugie 6 miesięcy a w szpitalu ja wraz Leonkiem 3 latka ze zdiagnozowaną białaczką. Mąż porzucil pracę bo nie mieliśmy możliwości zapewnienia opieki dla 6 miesięcznego dziecka. Mamy mieszkanie które wynajmujemy ale z powodu kłopotów nie mamy z czego opłacić za nie. A jak nie zapłacimy to stracimy dach nad głową oraz bezpieczne dla zdrowia miejsce przy wypisaniu ze szpitala Leona.

Dlatego proszę was ludzie o dobrych sercach o pomoc i DZIĘKUJĘ Z GÓRY ZA KAŻDĄ WPŁACONĄ ZŁOTÓWKĘ