Na terenie firmy, w której pracuję, dokarmiam kilka sztuk kotów, które schodzą do nas z okolicznej wsi. Jedne w lepszej, inne w gorszej kondycji.

Na początku stycznia, po powrocie z przerwy świąteczno-noworocznej, zawiozłam do weterynarza młodego kota, który przyszedł do nas. Wyglądał źle, choć sam w sobie jest przecudowny. Przymilny i towarzyski. Po konsultacji weterynaryjnej został objęty opieką lekarską i postanowiłam dać mu szansę na przeżycie, tym bardziej, że rokuje. Warunek: musi zostać objęty dalszym leczeniem (antybiotyk, kroplówki, tabletki na odrobaczenie).

Kotów nam zapewne nie zabraknie, bo rotacja jest znaczna. Gdy jedne giną pod kołami na drodze, na ich miejsce pojawiają się kolejne. Zawsze któryś będzie potrzebował pomocy. Staram się je na własną rękę oddawać ludziom, by mogły godnie przeżyć swoje 7 żyć :) Sama mam ograniczone środki finansowe, by za każdym razem zapewnić im pełną opiekę weterynarza ( w tym kastracja/sterylizacja) czy karmę.

Wiem, wszystkich nie uratuję, ale tam gdzie mogę, staram się pomóc. Dlatego zwracam się do wszystkich życzliwych, bez podziału na miłośników czy też nie, zwierząt.  Nie chodzi tu o duży gest: 5-10 zł to też pieniądz. Pieniądze będą pożytkowane na bieżąco. Jeśli ktokolwiek z Was czuje się na siłach, zapraszam i wielkie dziękuję! przesłanie info dalej jest wskazane :)) 

Za wszystkie wpłaty już teraz dziękuję