Cześć. Nazywam się Marika.

Wraz z moim rodzeństwem postanowiliśmy zwrócić się do Was o pomoc dla naszego kochanego taty.

Nasz tato od 2019 roku zmaga się ze złośliwym nowotworem jelita grubego z przerzutami na wątrobę.

Jeszcze tego samego roku w listopadzie tata przeszedł udaną operację usunięcia tzw "guza matki", natomiast z nowotworem wątroby postanowiono walczyć chemią, co dało nam ogromną nadzieję na pomyślne zakończenie leczenia.

Pomimo bardzo silnej chemii podawanej w sesjach 48 godzinnych co dwa tygodnie, okazało się że guzy na wątrobie zaczęły powiększać się.

Co więcej, przy okazji jednej z wielu tomografii pojawiły się niejednoznaczne guzy na płucach, co może świadczyć o kolejnych przerzutach.

W marcu tego roku niestety lekarze poinformowali nas o zakończonym leczeniu, ponieważ organizm taty był już zbyt słaby, aby przyjmować kolejne dawki chemii, która i tak nie przynosiła efektów.

Centrum Onkologii w Bydgoszczy, które dotychczas prowadziło leczenie poinformowało nas, że wyczerpano już wszystkie możliwe środki i jedyne co można w tej chwili uczynić to zapisać tatę do hospicjum.

My jednak nie poddajemy się i zaczęliśmy konsultację w Narodowym Instytucie Onkologii im.Marii Skłodowskiej Curie w Warszawie. Planujemy równocześnie konsultacje w Szpitalu Klinicznym przy Śląskim uniwersytecie medycznym w Katowicach.

Niestety koszty podróży, dotychczasowo przyjmowanych leków oraz suplementów dla osób chorych onkologicznie rujnują miesięczny budżet naszych rodziców.

Dlatego za namową naszych kolegów i koleżanek z Ochotniczej Straży Pożarnej w Białych Błotach, której wraz z dwójką rodzeństwa jesteśmy członkami, zdecydowaliśmy, że tym razem to my poprosimy o pomoc dla naszego taty, który zawsze wspierał nas we wszelkich inicjatywach związanych z naszą jednostką.

Dla nas liczy się dosłownie każda złotówka, dlatego będziemy wdzięczni za wszelką, nawet najmniejszą pomoc.