id: gb7kfb

Zrzutka na pompę insulinową

Zrzutka na pompę insulinową

Inactive donations - the required operation of the Organiser of the fundraiser. If you are an Organiser - log in and take the required action.

Our users created 1 165 195 fundraisers and raised 1 211 013 824 zł

What will you fundraise for today?

Updates2

  • Dzisiaj otrzymałem pompę! Jeszcze raz wszystkim bardzo dziękuję! :-D
    0Comments
     
    2500 characters

    No comments yet, be first to comment!

    Read more
There are no updates yet.

There are no updates yet.

Description

Nigdy nie sądziłam, że życie może w jednej chwili zatrzymaćsię - o tak, jakby ktoś włączył pauzę. 29 czerwca tego roku mój narzeczonytrafił do szpitala. Wszystko inne przestało być ważne. Piotr, silny 36-latek,ultramaratończyk, człowiek, który nigdy nie poddaje się i ciągle mierzy się zesobą rozpoczął swoją największą walkę - o swoje życie i zdrowie.

Od 2009 roku choruje na cukrzycę typu 1. Ta diagnoza byładla niego dużym zaskoczeniem. Na początku nie chciał przyjąć tego do wiadomościi starał się żyć tak, jakby nic się nie stało i jakby nic nie musiało sięzmienić. Niecały rok później przyszła na świat jego ukochana córeczka, którastała się jego oczkiem w głowie. Piotr zakochany w malutkiej Zuzi nie chciał,aby zbyt szybko straciła tatę. Podjął decyzję, aby zadbać o siebie.Diametralnie zmienił swoje przyzwyczajenia – przede wszystkim rzucił palenie i zacząłbiegać.

Początki były trudne. Swoją przygodę z bieganiem rozpoczynał w ośrodku leczenia uzależnień, gdzie od wielu lat pracował jako psycholog i terapeuta. Dla jego podopiecznych bieganie stanowiło integralną część walki z nałogiem. Był sierpień 2010 roku. Zaczął od czterokilometrowego biegu, po którym długo dochodził do siebie. Nie poddał się jednak i z każdym kolejnym treningiem pokonywał swoje ograniczenia. Bardzo szybko bieganie stało się jego pasją. Zaangażował się w organizację maratonów i półmaratonów dla pacjentów ośrodka. Swój pierwszy maraton przebiegł 5 czerwca 2011 roku – w ośrodku, ze swoimi podopiecznymi. Do dzisiaj ukończył ich łącznie trzynaście. Poza tym ma w swoim dorobku dwa biegi ultramaratońskie – w tym bieg na dystansie 100 km.

Wiosną 2016 roku Piotr rozpoczął przygotowania do 38. Maratonu Warszawskiego, który miał pobiec we wrześniu. Stanowiło to dla niego ogromne wyzwanie, chciał bowiem po raz pierwszy w życiu pokonać królewski dystans w czasie poniżej czterech godzin. Był w szczytowej formie. Jeździł na rowerze do pracy ponad 50 km dziennie, biegał, ćwiczył. Bardzo cieszył się ze swoich osiągnięć i formy.

I przyszedł 29 czerwca… Szpital. Z każdą dobą hospitalizacji było coraz gorzej. Czwartego dnia lekarze przygotowywali mnie na najgorsze, a Piotr leżąc na szpitalnym łóżku szeptał mi, że gaśnie, że wszystko staje mu się powoli obojętne, że jest już wyczerpany, że nie ma siły... Z trudem łapał każdy oddech. Odchodziłam od zmysłów. Nigdy w życiu nie czułam się tak bezradna, tak kochająca, tak cierpiąca jak wtedy, kiedy widziałam go w takim stanie. Człowiek, którego wybrałam, aby spędzić z nim życie miał teraz odejść? Nie mogłam w to uwierzyć! Miał ciężką sepsę, salmonellę i zakażenie groźną bakterią.

Niestety, odezwała się też jego cukrzyca. Poważnym powikłaniem była kwasica ketonowa, która u cukrzyków stanowi bezpośrednie zagrożenie życia. Lekarze nie mogli jej opanować, organizm był kompletnie zdestabilizowany. Walczyli nie tylko o jego życie, ale również o układ krążenia oraz nerki, aby nie doszło do ich uszkodzenia. Kolejnego dnia jego stan uległ lekkiej poprawie, choć lekarze nadal określali go jako ciężki. Piotr znalazł w sobie siłę, aby walczyć o siebie. I wygrał. Przebył najtrudniejszą podróż w życiu. Usłyszał od lekarzy, że gdyby nie to, że był przed chorobą tak silny, wysportowany, jego organizm nie przeżyłby tego. Umarłby. Pobyt w szpitalu trwał dwa tygodnie. Piotr nie mógł się doczekać wyjścia ze szpitala, który było dla niego jak więzienie. Potem rekonwalescencja w domu. Jak to on. Nigdy w łóżku. Zawsze aktywnie. Piątego dnia po wypisie poszedł biegać. Pięć i pół kilometra. Miał cały czas skurcze, ale nie poddawał się. Bo przecież życie bez biegania nie miałoby sensu…

Cukrzycę Piotra lekarze od zawsze określali jako zdestabilizowaną, nieuregulowaną. Niezależnie od tego jak bardzo się starał. Codzienne ważenie każdego kęsa, liczenie wymienników węglowodanowych, skrupulatne zapisywanie tego co zjadł, ile podał insuliny i jaki miał poziom glikemii – wszystko to przynosiło mizerne skutki. Częste hipoglikemie i hiperglikemie niszczące powoli organizm, kilkanaście kłóć dziennie. Od kilku lat słyszeliśmy od jego lekarzy o pompie insulinowej (to taka „sztuczna trzustka”). Ale zawsze nie było na nią pieniędzy, była za drogą, były inne rzeczy, którymi trzeba było się zająć. Po szpitalu uznaliśmy, że nie ma nic cenniejszego niż jego życie i zdrowie. Piotr potrzebował pompy. Udało się wypożyczyć urządzenie w poradni diabetologicznej. Pierwsze dwa dni źle się czuł, miał 8-9 niedocukrzeń na dobę, ale z każdym dniem było coraz lepiej. Cukry zaczęły normować się. Po raz pierwszy od wielu lat. Wyników badań nigdy nie miał tak dobrych jak teraz.

Pompa razem z oprzyrządowaniem to koszt ok. 7 000 zł. Pieniądze dla nas na dzień dzisiejszy nieosiągalne. Zakup pompy insulinowej nie jest refundowany przez NFZ dla osób powyżej 26-go roku życia. Dlatego też piszę do Was i zwracam się z prośbą o pomoc. Piotr zawodowo zajmuje się pomaganiem. Jest psychologiem i terapeutą uzależnień. Przez jedenaście lat pracy pomógł dziesiątkom ludzi wyjść ze szponów nałogu, rozpocząć życie na nowo. Był też wolontariuszem w fundacji działającej na rzecz osób wychodzących z uzależnienia. Pomóżmy teraz jemu, by mógł skorzystać ze swojej drugiej szansy i cieszyć się życiem.

Kasia

A poniżej moje muzyczne podziękowanie dla wszystkich, którzy okazali mi pomoc. Dziękuję.

Leon

There is no description yet.

There is no description yet.

The world's first card for receiving payments. The Payment Card.
The world's first card for receiving payments. The Payment Card.
Find out more

Donations 103

preloader

Comments 2

 
2500 characters