Cześć!

Mama od lat zajmuje się porzuconymi kotkami. Chciałabym pomóc jej je utrzymać. Mamy aktualnie 10 kotów a oto ich krótkie historie.

Mankiś i Marcin - bracia, których matka została potrącona gdy miały skończony miesiąc. Zara, ich mama, błąkała się po wsi kilka dni, nikt jej nie szukał więc została u nas.

Koksik i Esco - zostały wyrzucone malutkie na śmieci. Ktoś chciał się ich pozbyć. Przyjechały na tirze z folią do utylizacji (z woj. zachodniopomorskiego do woj. lubelskiego), jednak ktoś nad nimi czuwał i zostały znalezione wśród ton folii. Teraz wyrosły na piękne i duże kotki.

Ewa - została podrzucona na nasze podwórko. Znaleźliśmy ją w budzie psa. Dołączyła jako ostatnia do stada. Uwielbia gotować i zmywać, a to tylko niektóre z jej talentów :D

Stefa - bezdomna kotka z pracy mojej mamy. Chodziła po zakładzie ciężarna. Z racji tego, że była zima postanowiliśmy ją przygarnąć wraz z małymi w brzuszku. Urodziła 7 kotków, z czego 4 oddaliśmy a 3 zostały z nami z powodu braku chętnych.

A tak wygląda dziś:

A to jej cudowne dzieci:

(od lewej Gniewko, Dyzio, Biegaczka)

Baron - dziki kot, który błąkał się po zakładzie pracy mamy. Został przez nią oswojony i zabrany do bezpiecznego miejsca, czyli naszego domu. Niestety kilka miesięcy temu uległ potrąceniu. Miał złamaną szczękę i przednią łapę. Koszty jego leczenia wyniosły blisko 3 tysięcy złotych. Dziś już mu lepiej, jednak nadal kuleje na uszkodzoną łapę. Brak zębów z jednej strony nie stoi na przeszkodzie żeby jadł tak jak reszta naszych podopiecznych.

Zachęcam do pomocy, każda złotówka się liczy. Z góry dziękuję! ❤️