Mój ukochany kot Ur-Shak (znalazłam biedaczka w stodole i pokochałam od pierwszej sekundy), zachorował poważnie. Na początku września w nocy kiedy leżeliśmy sobie oglądając telewizję zaczął dziwnie kręcić główką okazało się, że dostał oczopląsu, później zaczęły mu odmawiać posłuszeństwa łapki, plątały się. Przewracał się, nie umiał iść prosto, ale dostał leki u weterynarza - 2 tyg przyjmowania antybiotyku i sterydów podniosło go na nogi, znowu zaczął biegać i się bawić jakby był zdrowy tylko krzywa głowa przypominała o przebytej chorobie.

20 września w poniedziałek dostał ataku po raz drugi, po powrocie z pracy znalazłam go leżącego na podłodze i wyjącego z bólu i przerażenia. Tym razem było niestety gorzej, łapki nie współpracowały w ogóle. Ur-Shak nie mógł ustać na nogach paru sekund, nie mógł jeść ani pić. Na szybko zabrałam go do lecznicy i musiał tam zostać na noc bo był w bardzo złym stanie. Znowu dostał sterydy i znowu podniósł się na nóżki, aktualnie jest źle, kotek mocno się chwieje na nogach, bardzo źle chodzi. Ledwo korzysta z kuwety bo tam łapki nie mają stabilnego podłoża :( ale po lekach jakby choroba lekko cichnie.

Boje się, że mój maluszek dostanie trzeciego ataku który będzie jeszcze gorszy i którego może już nie przeżyć. Ur-Shak ma tylko rok :( a już jest tak bardzo chory.

Aktualnie jest potrzebna pełna diagnostyka, aby móc zacząć go właściwie leczyć bo teraz jest leczony tylko objawowo.

Weterynarz wycenił badania na ok. 1500 zł, niestety zarabiam najniższą krajową i nie stać mnie na taki wydatek. Zwłaszcza, że pod opieką mam jeszcze inne koty, które również wymagają pomocy i wizyt u weterynarza. Liczę na pomoc ludzi dobrego serca. Wystarczy tylko złotówka, każda złotówka jest ważna.