id: gjs272

Leki typ Pentansa, leczenie Leśniowskiego-Crohna, na akcesoria do stomii, na wizyte do gastrologa, opatrunki

Leki typ Pentansa, leczenie Leśniowskiego-Crohna, na akcesoria do stomii, na wizyte do gastrologa, opatrunki

Our users created 1 232 197 fundraisers and raised 1 366 373 990 zł

What will you fundraise for today?

Updates1

  • Nadwyżka która zostanie zebrana, bedzie zrealizowana na kolejny lek Pentanse 2g w grnaulacie (nie mamy go refundowanego) oraz kolejne wizyty u gastrologa, kolonoskopie i tomografie, oraz kolejny zakup sprzętu stomijnego (akcesoriów typu spray druga skóra, spray do przylepca, pasty stomijne itp. oraz na dodatkowe worki, bo te ktore nam zrealizowano na zlecenie nie nadają sie, pielęgniarka stomijna powiedziala co mamy stosowac a nie sprawdzilo sie). Moze ktos ma do oddania dwuczęściowe worki Natura 70mm?

    Moze ktos ma dostep do sprayu z antybiotykiem aby go nie kupowac? Nie goi sie stopa z amputowanymi palcami u stóp od sepsy jak trafila sie martwica.

    0Comments
     
    2500 characters

    No comments yet, be first to comment!

    Read more
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.

Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.

Description

Witam. Mąż 4 lata temu byl operowany bo jelita mu pękły, ale co zoperowali to znowu pękały . Po trzeciej operacji wyłoniono worek stomijny. Przez 4 lata od tamtego momentu było super. Stomia sama się zrosła, nie wymagała zespolenia. Ale... 31 marca 2024 mąż trafil Myszkowskiego do szpitala z bólami brzucha, informacja ze idzie na blok operacyjny. Mąż powiedzial ze czuje ze nie przeżyje i poprosił bym zaopiekowała się naszą córeczką. Na drugi dzien przyszłam zobaczyć jak ma sie po operacji - niestety lekarz powiedzial że mąż został wywieziony w stanie krytycznym do Dąbrowy Górniczej na OIOM bo w Myszkowie nie podołałby oddechowo. Przyjechaliśmy do Dąbrowy Górniczej i na OIOM lekarz powiedzial, ze pękły jelita, ze wdało sie kałowe zapalenie otrzewnej co wywołało najgorszą sepse, która wywołała wstrząs sceptyczny i przestały niektóre narządy przez to pracować - w tym przypadku nerki. Lekarz stanowczo powiedzial przy świadkach, ze nie wyjdzie z tego, ze nie wpuszczają małych dzieci na OIOM, ale w drodze wyjątku ze tata umiera mogą sie z nim pożegnać. Lekarz powiedział nie widzi szans. Podłączony byl pod respirator i pod sztuczną nerkę do dializ. Na drugi dzień przyjechałam byl pod respiratorem, byl inni lekarz i pytam co z mężem - lekarz na to ze obumarły wszystkie komórki więc rokowania są złe, ze nie przeżyje, a jak przeżyje to bedzie tylko roślinką, którą nie bedzie kontaktować ani żadna z jego części ciała. Inni lekarz, ze mąż jest młody wiec jakieś szanse ma ale na razie rokowanie jest zle bo stan krytyczny. Inny lekarz powiedzial w czwartej dobie ze jutro mu odpinają respirator bo potrzebny innemu pacjentowi, oświadczyli, ze będą męża odpinać od respiratora ale raczej tego nie przeżyje. Wtedy odmówiłam 3-4 razy cały kompletny różaniec, poleciałam dac na msze w pobliskich parafiach i na Jasnej Górze zamówiłam msze, nie moglam sobie znaleźć miejsce. Budziłam sie w nocy , nie mogłam spać i znowu modliłam się na różańcu do rana. Schudłam 10kg ze stresu i braku apetytu by jeść. Doczekałam sie telefonu, ze odpięto go od respiratora i przeżył, wyszedł z śpiączki. Pojechałam i pierwsze co mi powiedzial "zabierz mnie do domu" - a mi łzy w oczach, mowie mu, ze nie mogę bo nerki nie pracują, że być musi pod sztuczną nerką. Po za tym wysokie ciśnienie 210/140 muszą zbić i ma dziury w brzuchu przetoki. Nie kontaktował, prosił o wodę a pielęgniarki zabraniały. Pojechaliśmy do domu szczęśliwe ze się obudzil, na drugi dzien przyjechaliśmy a on znowu pod respiratorem bo mial kolejną operację bo jelita znowu pękły a wycieli juz tyle ze nie mają co juz wycinać. Na następny dzien byl juz bez respiratora, a na następny znowu respirator bo znowu operacja ze jelita pękły. Lekarz mówi ze jego stan nie jest juz krytyczny ale TRUDNY, bo jelita na szyciu puszczają i tworzą kolejne dziury. Lekarz powiedział, ze pozostaje liczyć, ze same te jelita sie zagoją... ze wytwarza sie ziarnina ktora bedzie łatać te dziury. Zrobili mu koło stomii dziure przez którą maja wypływać odchody przez dziurawe jelito przez brzuch na plaster i w takim stanie go wypisali. Byl na kontroli i lekarz powiedzial ze oni juz są załamani, nie wiedza jak leczyć - w Dąbrowie Górniczej. A w Myszkowie lekarz powiedzial że męża jelita sa jak papier i jeszcze jeden atak i bedzie zgon, z on jako lekarz nie pomoże bo to zbyt skomplikowane.

Lekarz który zna sie na leczeniu przyjmuje prywatnie 200zl-300zl - nie stac nas. Przyjmuje w szpitalu u Jakubców gastrolog, od czerwca czekamy na termin na październik, ale nie wiem skad wziac na to pieniądze :(

Mąż odkąd wyszedl z szpitala ma stomie i worek stomijny i obok dziure w brzuchu przez które leci z jelita na zewnątrz na plaster. W orzeczeniu niezdolny do pracy. Na razie jest na rehabilitacyjnym. Pracował na 1/4 etatu przez 7 lat (a na reke dostawał wiecej, szef tylko obiecał podniesie etatu ale tego nie zrobił) to ZUS powiedzieli ze należy mu sie renta 1/4 czyli jakieś 600zl. Ale zanim na tą rentę pójdzie troche minie. Byl jedynym żywicielem rodzinny. Ja żona zajmowałam sie niepełnosprawną córką, ktora ma autyzm i na orzeczeniu ma ze wymaga całodobowej opieki, przez co nie moglam podjac zatrudnienia. Obecnie mąż sie moze w domu córką zająć i mogę podjąć pracę. Moze ktoś chętny mnie zatrudni. Pracowałam w sklepie Żabka, Kubik, Top spożywczy, kiosk, sklep firmowy państwa Sosnowskich


Zbiórkę organizujemy na wykup:

- Pentansa 2g (nie mamy refundacji, ani gastrolog ani lekarz rodzinny nie wypisal z refundacją, do marca płacilismy cena 370zl - a od marca nas nie stac więc nie kupujemy)

- leki na jelita Salazoprin, Imuran, Nolpaza, Encorton

- badania kolonoskopie i tomografie prywatnie, bo NFZ jest dopiero za pół roku, a my musimy zrobic badania do listopada

- wizyte u gastrologa prywatnie w szpitalu u Jakubcow 200-300zł bo na NFZ dopiero termin na lutego 2025, a mąż musi juz miec gastrologa by ten skierowal go na biologie, ktora moze mu uratowac życie. Lekarze ze szpitala i chirurg powiedzieli, ze oni juz nic nie moga, teraz musi byc pod kontrolą gastrologa

- worki stomijne - mielismy niepełnosprawnosc w stopniu znacznym do sierpnia i byl duzy limit worków, ale od września mamy w stopniu umiarkowanym i mamy refundowane tylko 30 worków, a nam ciągle podciekają, czasem idzie 5 worków na dzień, dlatego dokupujemy je 15zl od sztuki, a potrzebujemy drugie tyle worków

- kosmetyki do stomii, typu pasty stomijne sa częściowo refundowane ale 20% z własnej kieszeni trzeba wykupić. Mamy 5 limitów na okres 3 miesiecy (razem to 15 limitow, 1 limit to to 120zl czyli całość wychodzi 1800zl = czyli aby za tyle dostac towaru trzeba umościć 20% doplaty 360zł) Za 12 past stomijnych + 6 opak. półksiężycy trzymających worek + 100 gazików do przemywania stomii = razem wyszło do doplaty 360zł - nie stac nas, mamy zlecenie otwarte w sklepie medycznym i prosilam o czas na zebranie tej kwoty

Na opatrunkach nie wyrabiam, co mąż sie napije opatrunek przemaka, trzeba non stop zmieniac, a jeden opatrunek w aptece JAŁOWY 3.50zl (25x15cm), mąż wezmie łyka wody i przez dziurawe jelito juz leci i przez dziure w brzuchu na opatrunek. Potrafi dziennie zmienic 15-20 opatrunków. Kupilam na Allegro 3 opakowania po 75 sztuk opatrunków by bylo taniej niz w aptece, ale kończą sie nam, nie mam na kolejne :(

Malo tego zbieramy na opatrunki takie gotowe z maścią z antybiotykiem, bo mężowi w trakcie sepsy wdala sie martwica stopy, trzeba bylo amputować jeden palec, potem drugi. Od czerwca do września nie zagoiło sie, leje sie ropa z palce. Chirurg przepisal ten opatrunek ilosc sztuk 1 z odpłatnością 30%, za 21zł - takich opatrunków trzeba wiecej, ale lekarz powiedzial ze on mu juz nie pomoze, ze musi sobie na 100% ten opatrunek wykupywac. Po prostu wydatki i jeszcze raz wydatki.

Malo tego ze tylko 600zl z L4 ma mąż, to nie wypłacił mu tego ZUS, bo ponoc z pracy nie wyslali L4 - a pracodawca mowi ze wyslal. Zganiają na siebie nawzajem a czlowiek nie ma z czego zyc a co dopiero kupić leków.

Jestem załamana psychiczne nigdy nie bylo tak źle finansowo, mąż zarabial dobrze przed trafieniem do szpitala, jakies 4000-5000zl... A przez umowe na 1/4 dostaje 600zl z ZUS, nie ogarniam tego. On potrzebuje te lekarstwa, opatrunki jedne i drugie. Akcesoria stomijne. Wizyte do lekarza. Badanie kolonoskopii i gastroskopii. Zapisalam sie do psychiatry by mi coś przepisal.

Mąż jest chodzący lekarz zalecił mu chodzic by jelita pracowaly. A w domu na łóżku musi miec podkłady chlonne ktore tez kosztuja 100 sztuk 65zl. Jak sie kladzie spac tez rozklada podkłady. Bo a to wylewa sie z dziury z brzucha jak przecieknie plaster, a to worek sie odklei i leje sie z worka.


Wcześniej nie moglam podjąć pracy bo nie mialam z kim zostawic niepełnosprawną córkę, ale teraz moge zostawic ją z mężem i isc do pracy.


Jestem gotowa podjąć sie każdej pracy by ratować budżet domowy.

Moze ktoś chętny mnie zatrudni. Pracowałam w sklepie Żabka, Kubik, Top spożywczy, kiosk, sklep firmowy państwa Sosnowskich

Mogę wróżyć z kart (dar wrodzony) , córka moze wyprowadzać odpłatnie pieski na dwór


Stan męża jest trudny, gastrolog pilnie i leczenie biologiczne to najwazniejsze, a innym przypadku w kazdej chwili moze trafic do szpitala, ale lekarze twierdzą ze tego juz nie przeżyje. Co dzien sie boje, ze zacznie bolec go brzuch i wyjazd do szpitala to śmierć. Tak strasznie sie boje





There is no description yet.

There is no description yet.

Download apps
Download the Zrzutka.pl mobile app and fundraise for your goal wherever you are!
Download the Zrzutka.pl mobile app and fundraise for your goal wherever you are!

Comments

 
2500 characters
Zrzutka - Brak zdjęć

No comments yet, be first to comment!