To Oskar. Chłopiec od urodzenia zmagający się z dziecięcym porażeniem mózgowym. Oskar codziennie walczy z licznymi chorobami, zmaga się z bólem spastycznych mięśni, padaczką, problemami z pęcherzem, niską odpornością.

Pomimo tego wszystkiego, ze wszystkich sił, poświęcając od jego urodzenia każdą swoją chwilę, każdy krok, staram się jako ojciec, aby uśmiechał się i był szczęśliwy. A to niezwykle trudne zadanie. Zwłaszcza, że opiekuję się także bratem Oskara,

niepełnosprawnym Bartkiem. On także wymaga leczenia i szczególnej troski.

Środki potrzebne na leczenie, zwłaszcza Oskara są ogromne. Tysiące złoty miesięcznie przeznaczane są na leki, pielucho majtki i środki higieny, suplementy i właściwą dietę z powodu schorzeń jelit. Otrzymywana przez Oskara renta socjalna z dodatkami nie wystarczy nawet wydatki w aptece. Leczenie Bartka także pochłania dużo środków. A podjęcie przeze mnie dodatkowej pracy nie jest możliwe. Od lat każdego dnia i nocy jestem lekarzem, pielęgniarką i salową w jednym. Na głowie cały dom. Sprzątanie, gotowanie, pranie. Leczenie i rehabilitacja. I walka o Bartka - życie z synem w głębokiej, rozwijającej się depresji i nerwicy lękowej. Nieprzespane noce, kiedy Oskar śpi a ja czuwam, bo Bartek ma gorszy epizod choroby.

Chciałbym prosić o szansę. O pomoc w leczeniu chłopców. Uczynieniu ich życia i otoczenia bezpiecznymi. Aby mieli możliwość rozwoju, życia bez bólu, aby Oskar mógł skutecznie walczyć z bólem.

W tym roku moje 50 urodziny. Fizycznie daję z siebie wszystko co mogę. Ale jestem coraz starszy. Pomimo codziennych stresów, notorycznego zmęczenia, niewyspania, dźwigania coraz większego Oskara, wciąż się trzymam.

To siła serca. Miłość która nie pozwala spocząć, milczeć. Która każe prosić Was o wsparcie.

Serdecznie proszę o okazanie serca,