W marcu 2020 roku świat zmienił się dla wielu z nas. Zmienił się również na Sri Lance. Zamknięto granice kraju, wprowadzono godzinę policyjną, ograniczono przemieszczanie się ludzi. Podyktowane to było względami bezpieczeństwa i rozszerzającą się pandemią, którą dzięki zastosowaniu tych środków udało się w znacznym stopniu wyhamować. Działo się to jednak kosztem wielu mieszkańców, zależnych min. od branży turystycznej, gastronomicznej i wielu innych.

Każdy, kto był na Sri Lance, wie, jak skromne jest życie w przeciętnej wiosce.

Kuma z żoną Dilsha prowadzą restaurację w miejscowości Tangalle na południu Sri Lanki. Są rodzicami czwórki dzieci w wieku od 6 do 22 lat. Restauracja dotąd pozwalała utrzymać całą rodzinę i nie tylko.

Kuma i jego żona to ludzie o wielkim sercu, dzielący się tym co mają z innymi. W tym trudnym czasie, w marcu, prowadzili akcję pomagania ludziom z okolicznych wiosek, przygotowywali dla nich paczki złożone z podstawowych artykułów żywnościowych, rozwożąc je własnym tuk-tukiem. Wiele dzieci dzięki ich pomocy nie szło spać głodnych.

Poruszyli również nasze serducha. Wówczas w gronie polskich znajomych wspieraliśmy ich inicjatywę a polska przyjaciółka Kumy zorganizowała zbiórkę, dzięki której udało się przygotować kilkaset paczek z żywnością.

Całą rodzinę poznaliśmy osobiście podczas ponaddwumiesięcznego pobytu w Tangalle - za sprawą pandemii znacznie dłuższego, niż to było zaplanowane. Również z nami dzielili się posiłkami w trakcie tamtejszego lockdownu, kiedy możliwości wyżywienia i zaopatrzenia były mocno ograniczone.

Od tego czasu upłynęło niemal 9 miesięcy. Mimo wielkich nadziei, jakie mieliśmy w marcu, sytuacja światowa nie poprawiła się. Granice Sri Lanki nadal pozostają zamknięte a liczba zachorowań w ostatnim czasie wzrosła. Sytuacja jest bardzo trudna.

W pierwszej połowie stycznia Kuma musi opłacić studia dla swojej córki - na kierunku informatyka. W obecnej chwili, bez wpływów z restauracji i po wyczerpaniu oszczędności, nie ma szans na zapłacenie raty za kolejny semestr (2 roku) studiów.

Wyobraźmy sobie, jak czuje się ta młoda dziewczyna wiedząc, że sytuacja finansowa rodziny przekreśla jej studia i przyszłość. Wyobraźmy sobie, jak czuje się tata, mówiąc swojej córce, że będzie musiała zrezygnować z uczelnianych przyjaciół, wykładów i przyszłości, o której marzyła.

Kuma pomagał uboższym od siebie, kiedy mógł sobie na to pozwolić, dzielił się z potrzebującymi i głodnymi. Teraz my pomóżmy Jemu i Jego córce.

Opłata za jeden semestr studiów wynosi 175.000 rupii lankijskich (ok. 3.400 zł) w przypadku wniesienia jej w terminie, tj. do 15 stycznia. Opóźnienie wpłaty sprawia, że jeszcze bardziej wzrasta, co z kolei oddala perspektywę kontynuowania studiów przez Nemindi.

Dla Kumy obecnie to niebagatelna kwota ale dla nas razem możliwa do osiągnięcia. Wpłata nawet najmniejszej sumy będzie bardzo pomocna i może przywróci uśmiech na buzi Nemindi.

W przypadku zebrania większych środków, niż wysokość opłaty za jeden semestr, zostną one przeznaczone także na kolejny.

Przyjaciel Kumy