Rozwinąć się przez pandemię nie jest łatwo. Wszędzie słyszy się o tym, że wszystko zamykane - otwierane, firmy ogłaszają upadek, ludzie tracą pracę... Moje życie nie było usłane różami. Jako dziecko mogłem oślepnąć, jedynie dzięki długiemu leczeniu-naświetlaniom uratowałem wzrok. Pracowałem na etacie w poligrafii, ale nie zawsze mogłem znaleźć pracę przez swoją wadę. Często pokazywano mi drzwi, próbowałem związać koniec z końcem... Dlatego też w 2006 r. otwarłem własną działalność gospodarczą. Najpierw wykonywałem usługi firmom, ale nie było to na dłuższą metę ani korzystne, ani dobre dla mojego zdrowia które i tak już mocno podupadło. Zacząłem sam wytwarzać bruliony, zeszyty, notesy itp. Starałem się, aby każda osoba była zadowolona z produktu. W wytworzenie każdej rzeczy wkładam całe swoje serce, moje produkty mają własną "duszę", dbam o każdy szczegół i detal. Wkładam w to wiele pracy. Ale obecna sytuacja nie jest lepsza - zwłaszcza przez pandemię. Nigdy nie korzystałem ani nie prosiłem o pomoc ludzi. Nigdy nie korzystałem z pomocy państwowej - nie chciałem, by ktokolwiek powiedział że korzystam z "naszych" pieniędzy. Sam pomagałem, a nie otrzymałem wsparcia od najbliższych. Jednak teraz nie mam wyjścia - jestem pod ścianą. Wszystko, co do tej pory stworzyłem lada dzień może runąć jak domek z kart. Próbowałem wielu rzeczy, by ratować to co zostało - ale i tak mogę to stracić. Dlatego pilnie potrzebuję pomocy, o którą proszę. I dziękuję za okazany gest. Nawet najmniejsza kwota może wspomóc. Dziękuję!