Na operację i uratowanie marzeń
Na operację i uratowanie marzeń
Our users created 1 226 559 fundraisers and raised 1 349 086 481 zł
What will you fundraise for today?
Description
------------------------------------
AKTUALIZACJA, 24.11.2020
------------------------------------
Ważne!!!
Po ponad miesiącu bezskutecznych działań, próśb i walki, by dostać się na operację przez NFZ , bądź zorganizowania kwoty potrzebnej do wykonania operacji byłem zmuszony do ostatecznego rozwiązania. 3 listopada, za namową bliskich osób, założyłem zrzutkę na operację i rehabilitację. To było ostatnią szansą na sprawny powrót do uprawiania sportu.
Odzew z Waszej strony był natychmiastowy. Chciałbym za to bardzo podziękować. Jestem wdzięczny każdej osobie, która próbowała mi w jakiś sposób pomóc, czy to udostępniając informację o zrzutce, czy wpłacając pieniądze. W tamtej chwili była to moja ostatnia nadzieja, by wrócić do gry. By dalej walczyć o swoje marzenia.
Sprawa została dość mocno nagłośniona. Być może z tego powodu już następnego dnia dostałem informację od jednego z lekarzy, że postara się pomóc. Dziś, tj. 24 listopada, jestem już po operacji. Czekałem jednak z publikacją tych podziękowań do końca. Z powodu pandemii koronawirusa operacja mogła zostać odwołana.
Żadne słowa nie opiszą mojego wyrazu wdzięczności. Jeszcze raz z całego serca dziękuję znajomym, przyjaciołom, rodzinie ,każdej osobie, która zaangażowała się w to, aby mi pomóc.
Kwota przez Was zebrana ułatwi mi rehabilitację, powrót do sprawności i na boisko. Rehabilitacja potrwa jednak dłużej, przez co jej koszt może wzrosnąć dwukrotnie. Dlatego też sama zrzutka nie została zamknięta. Rehabilitacja potrwa około 4 miesiące, a po jej zakończeniu udostępnię wszystkie koszta z nią związane.
Oczywiście wielkie dzięki także dla kibiców! Ekipa WidzewToMy, szacun za chęć bezinteresownej pomocy! Duże podziękowania dla sympatyków RKS Lechia Tomaszów Mazowiecki, RTS Widzew Łódź, FC Koluszki i Start Brzeziny.
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę w stanie swoją postawą na boisku sprawić, że przeżyjecie wiele radosnych chwil!
Dziękuję!
------------------------------------
Cześć. Nazywam się Artur Amroziński. Zabrzmi to trywialnie, ale piłka nożna w moim życiu znaczy bardzo wiele. Bez niej trudno jest mi wyobrazić swoje funkcjonowanie. Adrenalina, pot, radość, złość, bezsilność…
Te ostatnie towarzyszą mi niestety ostatnio zbyt często. A bezsilność doskonale określa stan, w którym obecnie się znalazłem. Stąd ta prośba, apel… To mi zostało.
Ale po kolei. Po opuszczeniu juniorów Widzewa i nieudanych przygodach w 4. lidze, w styczniu 2019 roku sprowadziła mnie Lechia Tomaszów Mazowiecki. Szybko udało mi się przekonać trenera, a następnie wywalczyć miejsce w podstawowym składzie. Pierwsza asysta, pierwszy gol w 3. lidze. I… rozpoczął się niestety ciąg niefortunnych zdarzeń.
07.04.2019 r. -> zwichnięcie barku prawego. Lekarze nie decydują się na operację, rozpoczynam trwającą ponad 2 miesiące rehabilitację.
15.06.2019 r. -> wracam po rehabilitacji na mecz z Ursusem Warszawa. Gram w nim z nadpękniętą szczęką. To uraz, którego nabawiłem się w tygodniu na treningu przed meczem. Zaciskam zęby, choć brzmi to komicznie. Chciałem pomóc zespołowi, ale w tym meczu po wejściu bramkarza kolanem w moje udo dochodzi, jak się później okazuje, do naderwania mięśnia czworogłowego…
31.08.2019 r. -> zaczynam grać regularnie, znów czuję radość, ale nie na długo…
30.10.2019 r. -> ta data rozpoczyna prawdziwy dramat. Złamanie kości ramiennej w prawym ręku, które wyklucza mnie z gry na prawie 8 miesięcy i stawia pod znakiem zapytania dalsze uprawianie piłki nożnej. Walczę. Staram się. Im bliżej startu nowego sezonu, tym czuję, że jestem w lepszej formie. Że to może być moje 5 minut.
15.08.2020 r. -> wracam do gry na 1. kolejkę nowego sezonu. Chwilę wcześniej był Puchar Polski, już wtedy poczułem ból… Badania po starcie ligi wykazały naderwanie mięśnia przywodziciela. Po chwili dowiaduję się, że mogłem pojechać na testy na poziom centralny… Nie wiem, czy mam się śmieć, czy płakać. Ale to daje mi kopa do pracy, by wrócić do gry. Kolejny raz.
20.09.2020 r. -> wchodzę na zmianę z Olimpią Zambrów. Daję z siebie wszystko, choć… co wykazały dogłębne badania, gram z tzw. zmęczeniowym złamaniem kości piszczelowej. Nie wyobrażałem sobie kolejnej długiej przerwy. Ktoś powie, że to nieodpowiedzialne, ale wiedziałem, że uraz ten nie niósł za sobą dalszych konsekwencji poza dużym bólem. Do tego już zdążyłem się przyzwyczaić.
27.09.2020 r. -> to się nie dzieje. Wchodzę na końcówkę meczu z Ruchem Wysokie Mazowieckie. Prowadzimy 4:1. Po 2 minutach upadam na murawę, a koszmar wraca. Noc w szpitalu i wyrok. Ponowne zwichnięcie barku, które wymaga leczenia operacyjnego. Dramat.
Niestety pomysły na poradzenie sobie z kontuzjami się skończyły. Poprzednie urazy kosztowały mnie mnóstwo zdrowia…, ale i pieniędzy. Na zabieg w NFZ nie ma co liczyć przed końcem 2021 roku, a taki okres oczekiwania oznaczałby dla mnie koniec zawodowego uprawiania sportu. Jedyna możliwość, bym mógł grać, to operacja prywatnie. Tu pojawia się problem, przez który właśnie w tym miejscu się spotykamy.
W sumie to 13 000 problemów. Dokładnie 13 000 zł kosztuje operacja. Minimum kolejne 2 000 zł to rehabilitacja. Dla mnie jest to kwota abstrakcyjna i nieosiągalna, choć próbowałem różnych rozwiązań. Została mi tylko nadzieja ulokowana w Was. Choć nie jest to dla mnie łatwe… Krępuje mnie ta prośba.
Mimo fatalnej serii i jakiegoś pecha, który wisi nade mną, nie przestaję wierzyć. Nigdy nie odpuszczałem i teraz też nie chcę, choć w perspektywie czeka mnie trudna operacja, a później około 5 miesięcy rehabilitacji i walki z samym sobą. A później walka o skład i… kontrakt, bo obecny wygaśnie z końcem sezonu. Ale mam niespełna 22 lata. Muszę wierzyć. Chcę wierzyć.
Jednego jestem pewny. Chcę wrócić do gry i robić to, co kocham. Dać sobie szansę. Zostawiłem na boiskach mnóstwo serca i zdrowia. Mimo tego, że jest cholernie ciężko, dalej chcę to robić. Tylko wtedy będę mógł być szczęśliwy. Wiele ważnych spotkań, momentów piłkarskich, już straciłem przez kontuzje. Kosztowały mnie one mnóstwo zdrowia i bólu, lecz jestem przekonany, że mam jeszcze wiele do zyskania oraz udowodnienia. Sobie i innym. Kibicom, klubowi, trenerowi.
Wszelkie poniesione na moje leczenie koszty zostaną udokumentowane, a na życzenie darczyńców udostępnione. Rodzinę, przyjaciół, znajomych, jak i wszystkich dobrych ludzi proszę o wsparcie – liczy się każde polubienie, udostępnienie, przekazana złotówka. Pomóżcie piłkarskiemu wariatowi jeszcze raz uwierzyć w marzenia! Bo ja się nie poddam. Dzięki!
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Powodzenia i powrotu do piłki :) Jeszcze będzie pięknie :)