Nowe życie dla zaniedbanej kotki - Norki!
Nowe życie dla zaniedbanej kotki - Norki!
Our users created 1 234 047 fundraisers and raised 1 372 422 914 zł
What will you fundraise for today?
Updates12
-
Udało się zamknąć zbiórkę i to nawet z nadwyżka :o! Bardzo dziękujemy wszystkim za wpłaty i pomoc. Kotkę czeka jeszcze ściągnięcie szwów i wykonanie testów na feLV/fiv. Teraz mogę iść spać spokojnie :)
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Witam.
Nazywam się Kinga Szela i dramatycznie wołam o pomoc... Nie dla mnie, a dla pewnego istnienia..
W grudniu pojawił się na naszej posesji kot. Wyglądał na zadbanego, ale zachowywał się jak pół dziki. Zwykły, szary, niezauważalny. Pomieszkiwał na działce powyżej domu, nie dał się złapać. Nosiłam od czasu do czasu jedzenie. W domu mamy dwa psy i koty, więc nie było mnie stać stale kupować puszki. Do tego mieszkam na wsi, gdzie niestety takich kotów jest mnóstwo. Stwierdziłam, że pewnie kolejna ofiara domu wychodzącego. Próbowałam oswajać, ale zawsze uciekał mniej więcej na odległości dwóch merów od nóg.
Przełom nastąpił wczoraj (25.04) kot przyszedł kiedy nakładałam jedzenie! Ogromnie się ucieszyłam, ale nie na długo. Po chwili udało mi się go pogłaskać i w pełni mi zaufał. Niestety okazało się, że on to CIĘŻARNA KOCICA.Wtedy dosłownie stanęło mi serce. Podrapana, bez połowy ucha i mnóstwem pasożytów i kleszczy, a do tego z młodymi... Decyzja - kastracja aborcyjna.
Niestety nie mogłam w nocy zabrać jej do domu, rodzice kategorycznie zabronili. Modliłam się, żeby nic jej się w nocy nie stało. Dopiero rano rodzice ulegli, udało się ubłagać. Może zostać na czas po zabiegu - potem poszukamy domu. Rano będziemy szukać kotki.
Kwestią są tylko pieniądze. Jedna z naszych kotek to chora na nowotwór seniorka i wymaga drogich leków. Druga jest właśnie po kastracji, więc zostaliśmy bez grosza. Do tego mamy dwa pieski, które również miały ostatnio badania. No i jesteśmy bez pieniędzy.
Zaufany weterynarz wykonuje taką kastrację za około 200 zł. To potrzebujemy na już, żeby na jutro po złapaniu umówić kotkę. Do tego zastrzyki po zabiegu (liczymy, że nie będzie powikłań).
Potrzebujemy również jedzenia dla niej (Smilla), kuwetę (nasze muszą mieć osobno, nie mamy dodatkowej), żwirek (to już drugorzędna sprawa) i podkłady. Potem czeka nas odrobaczenie kotki, jest bardzo zaniedbana, więc czeka ją kilka badań.
Jeśli się nie uda i kotka urodzi - wychowamy młode i zadbamy o kastrację, pokarm itd. Potrzebujemy tylko Waszego wsparcia, bo nie wiemy co nasz czeka, a liczy się tylko dobro Bezimiennej!
Kwota jest wysoka, wiem. Ale to całkowicie zapewni dobry byt kici i pomoże, gdyby miała u nas zostać na dłużej. Na bieżąco będę tutaj dodawać aktualności, zapraszam również do kontaktu prywatnego (np przez facebooka).
Stan na 26.04 godz. 23:43: kotka nie wróciła, od rana szukamy, ale wciąż jej nie mamy... Boję się o nią ogromnie, ale nie tracę nadziei. Musi trafić w moje ręce i zaznać choć odrobinę miłości...
Stan na 27.04 godz 23.26: Nie ma... Po prostu jej nie ma... Chodzimy, szukamy, trzymamy niemal cały czas "warty"... Po prostu znikła. Być może rodzi, jest zbyt słaba żeby przyjść. Pozostają nam dalsze poszukiwania i czekanie. Nie tracimy nadziei, chcemy po prostu żeby była bezpieczna. Żeby przyszła i dała sobie pomóc... Nie odpuszczamy, z rana ponownie będziemy szukać, wołać i mieć... nadzieję...
Stan na 28.04 23:29: nie mogę uwierzyć w to, że w sobotę miałam ja na rękach, a teraz nagle się rozplynela... Ciągle szukamy pytamy, ale wciąż jej nie widać...
Stan na 29.04 23:59: Przyszedł deszcz i obniżył moje nadzieję. Kotki dalej nie ma, a podczas ulewy nie wydaje mi się, żeby przyszła... Czekamy
MAMY JA! KOŁO 16 SIĘ POJAWIŁA! Zadzwonił do mnie brat, który akurat majsterkował przy samochodzie. Rzuciłam wszystko i biegiem z transporterem do góry. Liczył się w końcu czas.
Tam mój tata powiedział, że próbowała do niego podejść, ale zrezygnowała. On jednak a nią patrzył i udało się zobaczyć, gdzie wchodzi. Okazało się, że zrobiła norę i chowa się w ziemi, pod podłogą starego domu (zdjęcie). Wcześniej tam chodziłam i wołałam, ale widocznie coś ją powstrzymywało.
Nie chciała wyjść, ale jedzenie ją przemogło. Powoli wyłoniła się spod ziemi. Ostrożnie poczekałam aż zje, a potem dałam więcej. Dopiero po chwili dała się pogłaskać, a tata podał transportem i trochę na siłę, ale ostrożnie została w nim zamknięta.
Natychmiast zadzwoniliśmy do weta i klops... Nie ma miejsca. Dzwoniliśmy do innego, ale cisza... Aż ten pierwszy oddzwonił i powiedział, że nas przyjmie. Na moją radość zrobił dla nas wyjątek, pomimo, że przecież jutro święto (1 maja). Pomimo, że maleństwa są już duże to z bólem serca podjęłam taką decyzję. W ten sposób nie pozwolę im nigdy cierpieć, choć ta decyzja nie jest dla mnie łatwa.
Czekamy do jutra. Kotka bezpieczna, już nieco oswojona z nowym miejscem. Niezwykle tulaśna i lgnąca do człowieka. Miała mnóstwo kleszczy i wciąż ma dużo ran, głównie na szyi.
Nadaliśmy jej imię Norka! Teraz tylko musimy domknąć kwotę i podarujemy jej spokojne już życie.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Pamelka i Rebeka trzymają kciuki!
♥
Łapcie po piątku od Zorki i Karola
♥