Jestem mamą szesnastoletniego Sebastiana choroba naszego syna spadła na nas jak grom z nieba. Nowotwór złośliwy jądra. Obecnie jesteśmy po usunięciu jednego jądra. Leczymy się w Szpitalu Dziecięcym w Bydgoszczy. Syn nadal jest diagnozowany, po czym będzie otrzymywał chemię co wiąże się z ciągłymi wyjazdami do szpitala, a to dopiero początek. Wszelkie wyjazdy na badania konsultacje i podawanie chemii wiążą się z ogromnymi kosztami, co przed nami nawet nie potrafimy sobie tego wyobrazić. Nasz drugi syn który ma na imię Artur (14 lat) od roku zmaga się z chorobą epilepsji (napady padaczki) więc wiemy jak ciężko sobie jest poradzić samemu ze wszystkim. Dlatego też zwracamy się do Was kochani z prośbą o pomoc dla nas rodziców było by to ogromne wsparcie przy dojazdach do szpitala czy wsparciu naszego wojownika dla którego musimy zrobić wszystko by mógł w dorosłym życiu normalnie funkcjonować, a nawet cieszyć się z tacierzynstwa. Serdecznie dziękujemy za okazane wsparcie.