Pani Renata Olszewska w kwietniu 2011 roku odziedziczyła po mamie prawie 200 psów w prywatnym przytulisku. Od tamtej pory jej świat się zmienił - zostawiła pracę i życie w mieście, by zająć się podopiecznymi, którym grożono uśpieniem. Nie przyjmuje więcej psów - stara się jak najlepiej zadbać o te, które ma, bo potrzebują one coraz więcej opieki i leków. Wiele z nich się tu urodziło kilkanaście lat temu - często podrzucano nawet ciężarne suczki, które już w przytulisku rodziły szczenięta. A te nigdy nie wyszły z boksu... Obecnie pod opieką Pani Renatki jest prawie 50 psów, głównie staruszków. Te psy nie są w stanie jeść taniej suchej karmy. Pani Renata codziennie im gotuje skrawki pozyskanego mięsa z makaronem lub daje im konserwy. Zależy jej na dobrej, miękkiej karmie, ponieważ psy są seniorami i mają mnóstwo problemów zdrowotnych. Unika więc tanich i bezwartościowych karm, choć jak brakuje to nawet i takie podaje. Panią Renatę odwiedzam co roku od 8 lat. Widzę to samo zaangażowanie. Jest tak samo przejęta i zapracowana. Pomocy jednak jest bardzo mało. Cieszę się, że mam grono osób, które przed każdymi Świętami Bożego Narodzenia dokładają swoją "cegiełkę" by łatwiej było przetrwać kolejne tygodnie. Zbieram dary w postaci karmy i jedzenia, ale oprócz nich potrzebne są po prostu pieniądze na zwyczajne wydatki, takie jak opłaty (woda / gaz / prąd), weterynarz, leki dla psów czy fizjoterapeuta dla pani Renaty (ma doskwierającą przepuklinę kręgosłupa). Jak możesz pomóż, Twoje pieniądze zrobią wiele dobrego!

Link do reportażu INTERWENCJI z 2013 roku https://tiny.pl/9csz4