Podróż po samodzielność Natalii
Podróż po samodzielność Natalii
Our users created 1 226 227 fundraisers and raised 1 348 206 383 zł
What will you fundraise for today?
Description
Każdy kto zna Natalię wie, że to osoba która zawsze miała serce, która nigdy nie odmówiła pomocy, która zawsze stawiała dobro drugiego człowieka ponad swoim. Nic się nie zmieniło – to nadal ta sama Natalia - tylko potrzebuje ogromnego wsparcia, bo los zaskoczył ją niespodziewanie i bardzo dobitnie udowodnił jak kruche jest życie i zdrowie. Wydarzył się wypadek samochodowy…. Kilka sekund, które zmieniło życie Natalii oraz najbliższych jej osób. Nikt nie jest przygotowany na takie okoliczności. Koszty rehabilitacji są bardzo wysokie, jednakże jest ona niezbędna w walce o namiastkę normalności. Stąd prośba do Państwa o wsparcie, które da jej nadzieję i możliwość powrotu do samodzielności. Choć los zaskoczył nas wszystkich trudną i przerażającą sytuacją to stał się cud - Natalia jest wśród nas.
Rodzina oraz Przyjaciele Natalii.
Kilka słów od Natalii…
Natalia … tak, to ja...
Wielu z Was zna mnie prywatnie, wielu natomiast z pracy. Od zawsze starałam się żyć w zgodzie z ludźmi, otaczającym mnie światem i własnym sumieniem. Powierzone mi zadania i obowiązki wypełniać rzetelnie, a jeśli tylko mogłam – z uśmiechem na twarzy pomagać innym.
Dziś, to niestety ja zmuszona jestem prosić o pomoc. Co nie jest dla mnie proste.
14 grudnia 2023 roku, godzina 7.50… to moment, który złożył moje jak dotąd poukładane życie niczym domek z kart. Wystarczyła chwila, aby życie moje i moich najbliższych zostało wywrócone do góry nogami. Wydawać by się mogło dzień jak co dzień…, poranne obowiązki, mała kawa z rodzicami i czas ruszać do pracy.
Wyruszyłam, ale tam nie dotarłam…
Los sprawił, że skrzyżowanie, huk, ogrom bólu i ciemność… bezpowrotnie odmieniły moje życie. Obudziłam się na OIOM-ie Szpitala Wojskowego w Ełku podłączona do rurek, aparatów i przykuta do łóżka.
Przerażenie, ból i rozpacz… to były uczucia, które mi wtedy towarzyszyły.
Nie oddychałam samodzielnie przez blisko cztery tygodnie, niewładne obie ręce i nogi, całkowicie zdana na pomoc lekarzy, pielęgniarek i rodziny. Nie miałam poczucia czasu, nie wiedziałam nawet jaki jest dzień, jak długo byłam utrzymywana w śpiączce.
Pięć tygodni walki o życie na OIOM-ie…
Nie pamiętam co wydarzyło się tamtego feralnego ranka, z dokumentacji medycznej oraz informacji przekazywanych mi przez personel szpitala oraz najbliższych wiem, że moje życie było potwornie zagrożone… ze względu na bardzo złe warunki pogodowe z miejsca wypadku zabrano mnie do szpitala w Grajewie:
„stan ogólny bardzo ciężki, głęboko nieprzytomna, podłączona do respiratora…”
Dwukrotnie podjęta reanimacja, utrudniona intubacja ze względu na silny szczękościsk, pęknięcia czaszki w kilku miejscach, rozległy krwiak prawej strony głowy i oka, krwotok nadtwardówkowy wymagający trepanacji czaszki, złamane obie kości lewej nogi… to tylko niektóre z obrażeń jakich doznałam w czasie tego wypadku. W związku z tym decyzja:„transport wysokiego ryzyka z Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Szpitala w Grajewie na Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii Szpitala Wojskowego w Ełku”.
Udało się, kolejna trepanacja czaszki, operacja nogi polegająca na zespoleniu kości płytami i żyję…, żyję dzięki zaangażowaniu wielu ludzi zarówno tych, którzy udzielili mi pierwszej pomocy tuż po zdarzeniu jak i tych bliskich mojemu sercu, którzy wspierają mnie w tym bardzo ciężkim czasie, dzięki personelowi medycznemu i „sprzętom, które nigdy nie są na wakacjach”…
Teraz walczę o powrót do normalnego życia…
Zaczynam dosłownie od „zera”, zupełnie jak małe dziecko uczę się oddychać, jeść, mówić, siedzieć, chodzić…
Chcę podjąć próbę powrotu do sprawności fizycznej. Może nie będzie to jak było kiedyś, jednak chciałabym móc odzyskać samodzielność w codziennym życiu. Na tę chwilę każda najprostsza czynność jest wyzwaniem, któremu trudno sprostać. Od dnia wypadku nie byłam jeszcze we własnym domu. To teraz moje największe marzenie – móc tam wrócić i samodzielnie funkcjonować
Dzięki rehabilitacji na oddziale szpitala na Barankach w Ełku zaczynam stawiać pierwsze kroki w „swoim nowym, cudem uratowanym życiu”. Niestety moja rehabilitacja tutaj na NFZ dobiega końca,
a przede mną jeszcze daleka podróż… bardzo kosztowna podróż… podróż po samodzielność...
Jeśli możecie… pomóżcie mi w tym proszę…
Każda wpłata, każdy gest dobrej woli to dla mnie szansa na w miarę możliwości „normalne jutro”...
Dziękuję, każdemu za okazane wsparcie – to znaczy dla mnie bardzo wiele. Natalia
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Zdrowia i duzo wytrwalosci w walce!
Ewelina