Bogusia… i jej nieszczęsna kumulacja…

Chcielibyśmy przedstawić Państwu historię naszej koleżanki z pracy, Bogusi, zawsze uśmiechniętej, pomocnej, troskliwej dobrej duszy.

W maju 2018 roku podczas wizyty u lekarza usłyszała kiepskie wieści…

Nowotwór złośliwy szyjki macicy. Nieoperacyjny, bo w formie naciekającej. A gdyby tego było mało, wykryto jeszcze nowotwór złośliwy piersi z przerzutami do węzłów chłonnych.

Dwie tak straszne choroby naraz? Jedna pochodną drugiej? Nie… Dwie niezależne i niezbyt łatwe do wyleczenia…

I zaczęło się od leczenia nowotworu szyjki macicy. Zaczęło się od chemioterapii. Pomogła, ale za mało. Do leczenia włączono radioterapię. Bez szału, więc dorzucono brachyterapie.

Prawie równolegle wykonano wykonano operację usunięcia guza piersi. Z powodzeniem :)

To skomplikowane i złożone leczenie przyniosło pożądane efekty. Włosy już prawie odrosły, przyszła wiosna, zaraz piękne lato. Powrót do formy okazał się nie tak trudny jak przewidywano. Pojawił się nawet realny termin powrotu do procy.

Niestety szczęście nie trwało zbyt długo… Początek jesieni przyniósł nostalgię i kolejne dolegliwości. Rezonans wykazał nawrót choroby i to ze zdwojoną siłą. Konsylium lekarzy podjęło decyzję o kolejnej chemioterapii. Bolesnej jak nie wiadomo co. Włosy znowu zaczęły wypadać, ty, razem już po pierwszej serii, a co będzie po wszystkich dawkach? Wierzymy, że będzie dobrze! Musi być dobrze! Pacjenci Bogusi czekają na jej powrót do pracy w aptece. Nikt inny nie umiał im tak doradzić i tak ciepło, miło się do nich uśmiechnąć :)

Ale teraz Bogusia musi stoczyć ogromna walkę z tym złośliwym potworem w jej organizmie. Do tego potrzebne są fundusze na leki i suplementy poprawiające odporność i wspomagające już i tak wycieńczony organizm, a także na częste dojazdy do centrum onkologii w Bydgoszczy, oddalonej o 100 km od domu.

Dlatego w imieniu koleżanek i kolegów z pracy Bogusi, prosimy o pomoc w finansowaniu dalszego leczenia.