Szanowni Państwo

Nigdy nikogo o nic nie prosiłam, zawsze starałam się być samodzielna i zaradna. Nawet wtedy, gdy zostawił mnie mąż z czwórką dzieci, wtedy, gdy mój syn po wypadku wymagał bardzo dużo czasu, opieki i rehabilitacji, gdy rozpaczliwie szukałam pracy na pół etatu, by móc jakoś przeżyć do końca miesiąca, nie zaniedbując przy tym moich dzieci, jak zrobił to ich ojciec. Trwały przy mnie i dodawały mi sił nawet wtedy, gdy sytuacja finansowa była naprawdę zła, nie skarżąc się na nic i niczego nie żądając. Wszystko, co mamy osiągnęliśmy sami dzięki miłości i determinacji. Wszystko zaczynało się normować, gdy nagle stanęliśmy przed możliwością utraty obecnego mieszkania, które wynajmujemy ze spółdzielni. Jako jedyni lokatorzy bloku, nie mamy wykupionego mieszkania na własność, zatem gmina - chcąc się pozbyć zasobu i całkowicie oddać go we własność wspólnoty mieszkaniowej, postawiła nam warunek;

Możemy zatrzymać nasze mieszkanie pod warunkiem wykupienia go na własność. Koszt wyceny mieszkania to 30 tys. zł + koszty notariusza. W innym przypadku je stracimy i zostanie przydzielony nam lokal socjalny.

Dwoje moich dzieci jeszcze się uczy, najstarsze wyjechało za granicę i tam stara się ułożyć sobie życie. Pracuję wyłącznie ja i syn (alimenty na uczącą się dwójkę są śmiesznie niskie, w wysokości 300 zł, utrzymane na mocy wyroku z 2005 r - obecny adres ojca nie znany). Nie mamy możliwości uzbierania tak ogromnej dla nas kwoty w tak krótkim czasie, dlatego odważyłam się na tak trudny, wstydliwy i desperacki krok, jakim jest założenie konta na tym portalu.

Za wszelką pomoc, nawet za symboliczną złotówkę będę ogromnie wdzięczna.

Dziękuję