Dla bohaterów bez peleryny
Dla bohaterów bez peleryny
Our users created 1 227 150 fundraisers and raised 1 350 798 348 zł
What will you fundraise for today?
Description
„Nie oceniaj książki po okładce”.
Czy zastanawialiście się kiedyś jak jeden człowiek jest w stanie to wszystko ogarnąć? Setki lodówek, pralek, telewizorów, karmy dla psów…tysiące kilometrów, całą tą pomoc? Może właśnie burzę swój mit, ale nie robiłem tego sam. Co najciekawsze od dawna pomagają mi…bezdomni. Wstyd mi się przyznać, ale kiedyś wrzucałem ich wszystkich do wora: „kierowniku, da mi Pan 2 zł na bułkę?”, by 5 min później zobaczyć pytającego, który beztrosko piję przy tobie Harnasia. To nie oni. Po tych wszystkich rozmowach, które miałem okazje odbyć, zdefiniowałbym, że to „ludzie, którym w życiu nie wyszło”. Bardzo dużo się od nich nauczyłem. Od skromności, spokoju, po chwilę wzruszenia, gdy nieświadomie mówili mi rzeczy, które zwykłego człowieka potrafią wzruszyć. Nigdy mi nie odmówili, nieraz na trzecim piętrze gdy jak amator złapałem lodówkę i nasze spojrzenia się spotkały, to zamiast bury, usłyszałem piękne: „panie polityku (tak mnie nazwali) w takiej pozycji to nam się to zaraz spierdo… i dzieci nie dostaną sprawnej lodówki, proszę złapać inaczej, wytrzymam”. Co ważne sami tej lodówki nie mieli.
Znacie mnie. Wielokrotnie chciałem im coś kupić, trochę wkraść się w ich łaski. Gdy po „zleceniu” odwoziłem ich do noclegowni pomyślałem, zajadę na stację, na bank wypiją browarka. Pod pretekstem ubikacji skoczyłem na BP i po chwili z dumą dziecka, które właśnie niesie piłkę na plac zabaw, machałem im piwkiem przed szybą. Nie wzięli. Nigdy nie wiedziałem czemu, mówili, że przestali pić, że nie chcą nic ode mnie, że mają wszystko, a dobrze wiem, że nie mieli nic. Więcej nie próbowałem.
Po jakimś czasie, gdy zleceń było więcej, los skierował mnie w stronę noclegowni. To właśnie tam, zobaczyłem ich prawdziwe życie. Siedzieli na ławkach, grali w karty. Jak się później dowiedziałem, to była ich jedyna rozrywka. „Panie Polityku, lepsze to niż cały czas patrzeć w to blaszane pudełko” - mieli rację. Zaskoczyło mnie, że wokół krzątało się kilka psów. To znajdy, które przygarnęli. Kundelki, które może nie jedzą tam Royala za grube hajsy, ale zawsze mogą liczyć na smyranie za uchem i po brzuszku. Jest tam też kilka kobiet, to naprawdę niespotykane, że czasami gdy miałem przyjechać po jakąś lodówkę, słyszałem w słuchawce „Pani Krysia ją zaraz ładnie wymyje, co by się Pan Polityk za nas przed kimś wstydzić nie musiał”. Tak, ja też byłem zdziwiony.
Przez lata wyniszczyłem ich jedynego dostawczaka na ośrodku. Wyjeździłem setki km i gdy raz na początku zatankowałem, to dostałem burę, by więcej tego nie robić bo „my wszyscy tutaj też pomagamy”. Wymęczyłem tych seniorów, ich dłonie, barki i nogi. (Chociaż przyznaje, często świetnie się przy tym bawiliśmy i była to dla nich fajna odskocznia). Pomogliśmy ogromnej ilości rodzin w całym województwie. Zawsze mogłem na nich liczyć, zawsze mieli czas. Gdy kilka dni się nie odzywałem, bo akurat nie było żadnego przekazania od Was, sami pytali czy zrobili coś źle?
Dziś, niewątpliwie robię to, co powinienem zrobić już dawno temu. Za kilka dni Dzień Osoby Bezdomnej. Chcę wreszcie pomyśleć o nich, poprawić chociaż minimalnie ich komfort życia. Przepraszam, że to napiszę, ale tu trzeba mówić tylko prawdę. Oczywiście chciałbym im kupić po ładnej koszuli, buty, takie wiecie bez dziury na dużym palcu, wygodną poduszkę - cholera, oni bardzo dużo leżą. Potrzeb jest wiele bo nieświadomie mówili mi o nich podczas tysięcy kursów, a ja notowałem je w głowie. Jednak moim największym marzeniem jest by zabrać ich do dentysty, lekarza, który odpukać powie: „Panie Heniu, musi Pan zacząć dbać o siebie, trochę mniej tych pralek z 4 piętra z Litewką, a więcej Opokan Forte.” To niesamowite, że gdy kiedyś otrzymałem 25 wózków inwalidzkich, przyjęli raptem dwa, dopiero gdy upewniłem ich, że już wszyscy potrzebujący dostali. Gdy już go wręczałem, usłyszałem: „A Pana babcia Panie Polityku? Przecież opowiadał Pan ostatnio, że już jest coraz słabsza”.
Chcę naprawić wahacz w dostawczaku, który woła o litość. Tak najprościej mówiąc, chcę ich wysłać na pralkową emeryturę. To oni dali podwaliny pod Team Litewka, bez nich nie byłoby mnie i całej tej pomocy, którą tutaj opisuje od lat.
Nigdy nie założyli peleryny, nie świecili przy mnie blaskiem, ale chciałbym im podziękować i zrobię to osobiście.
Wpłacam 500 zł. Nie mam śmiałości ani nie potrafię dobrać słów by prosić Was o wpłaty. Chcę jedynie byście mieli pewność, że każda złotówka tutaj, to realna pomoc dla ponad 30 osób, które przez kilka lat wykonały kawał „czarnej” roboty na profilu Litewki. Kilku niestety odeszło, a ja żałuję, że nie zdążyłem im nawet powiedzieć: dzięki.
Proszę o udostępnienia, to również pomoc. Ile uzbieramy, tyle pomożemy, nie ma limitu, są za to ludzie.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
pomagam.pl ukośnik eea8br PRZEPRASZAM ŻE TU.... ale nie mam wyjścia.... :(((( za chwilę i ja z moimi dziećmi wylądujemy na bruku ;((((
Panowie mówią - podwajamy każdą wpłatę, my mówimy - potrzymajcie kawkę! Razem możemy uczynić ten świat piękniejszym ❤️
To ostatnie pieniądze na koncie 🙈Ale i tak mam więcej szczęścia w życiu, niż CI BOHATEROWIE ❤
Studio Kosmetyczne Lily
DG
Dobro zawsze wraca…