Apteczki dla ukraińskich terytorialsów i czekolada dla rannych chłopaków w szpitalach polowych.

●Apteczki

W strefach walk, kto żyw i nie na froncie przewiązuje rękaw od kurtki żółtą wstążką i spieszy z pomocą ofiarom. Obrona terytorialna Ukrainy wyciąga ludzi z gruzów i udziela pierwszej pomocy rannym. Oczywiście brakuje wszystkiego i oczywiście nie ma możliwości, aby każdemu pomógł ratownik medyczny. To wojna. My też nie pomożemy wszystkim i nie pomożemy doskonale. Skompletowanie profesjonalnych apteczek wojskowych nie jest już w Polsce dla tak małych jak my możliwe ze względu na rezerwy i braki materiałów w hurtowniach. Nasz zespół, w skład którego wchodzą również ratownicy medyczni i farmaceuci opracował w ciągu mninionej doby minimalny i realny do zakupu skład apteczki dla ludzi, którzy nie mają do pomocy nic. Będą opatrunki, opaski uciskowe , środki do dezynfekcji, leki przeciwbólowe, węgiel, rękawiczki, koce termiczne i batony energetyczne dla ratowników.

Na prośbę naszych partnerów z Ukrainy, którzy transportują naszą pomoc w głąb Ukrainy, zapakujemy je w saszetki na pasku, tzw. nerki. Zawartość jednej apteczki kosztuje 50 zł.

● Czekolada.

Podczas naszego poprzedniego wyjazdu do Ukrainy, gdy ekipy przywożące i odbierające towar piły wspólnie herbatę w strefie buforowej, Alona opowiedziała nam ożołnierzach obrony terytorialnej, nieraz bardzo młodych chłopakach. Choć od żołnierza oczekuje się, że będzie dzielny, a Ukraińcy pokazują całemu światu, że niełatwo ich złamać, to leżąc w szpitalu polowym chłopaki mogą nareszcie trochę odpuścić. Tam mogą pozwolić sobie na łzy. Mogą chcieć "do mamy" i mogą chcieć czekolady. Tak, oni proszą nas o czekoladę. Jeśli uda nam się uzbierać, zawieziemy w najbliższą sobotę.

Dbajmy o siebie nawzajem, chociaż na tyle, na ile wciąż damy radę.