Dobrych parę lat temu zaraziliśmy się podróżami... My czyli rodzina M&M-sów. Początkowo był namiot, później nastąpiła zmiana pojawiła się przyczepka... Kiedy pojawiła się nasza druga córeczka okazało się, że brakuje nam miejsca. Nasze wielkie plany runęły, bo nie było nas stać na nic większego.

Po latach znów zapalił się płomyk nadziei...że może nam się uda odłożyć pieniążki na kampera...

W tym zaganianym świecie pełnym pracy, chorób, braku pieniędzy i ciągłego pędu bardzo chciałbym spełnienić choćby jedno marzenie mojej żony i dziewczynek. Marzenie o chwili wolności i poznaniu chociażby małego skrawka świata. O pobyciu razem z dziećmi, które za parę lat opuszczą bezpowrotnie rodzinne gniazdko. Nie czekaniu na emeryturę, która może nigdy nie nadejść.

W te Święta odszedł mój tata, któremu brakowało kilka dni do emerytury... Miał wielkie plany i marzenia, których już nigdy nie spełni...

Moja rodzina zawsze pomaga rodzine, znajomym i potrzebującym. Staramy się być dobrymi ludźmi i dzielić się wszystkim, co mamy najlepsze, nigdy nie odmówimy pomocy.

Wierzymy, że karma wraca.

Ciężko jest żyć z myślą, że mimo ciężkiej pracy, wciąż brakuje pieniędzy na marzenia. A ostatnie wydarzenia

(śmierć taty, nierozpoznana choroba żony) tylko umacniają mnie w przekonaniu, że czas mija bezpowrotnie i niebawem nie będziemy już mieli siły, żeby spełnić marzenie o podróżach...

jak nie teraz to kiedy...

Z góry dziękuję za chociażby najmniejszą pomoc... Wierzę, że dobro powraca ze zdwojoną silą :)