Cześć. Zapewne osoby które odwiedzą tę stronę znają mnie prywatnie, ale też dla niektórych będę zupełnie obcym człowiekiem. Jestem kochającym, 24-letnim facetem, który niosąc pewien bagaż doswiadczeń, stara się być dla kogoś kimś, kto zrobi o wiele więcej, niż może. Kocham kobietę, która od najmłodszych lat cierpi na białaczkę. Ostatnio dowiedzieliśmy się o tym, że jej wyniki (ze wszystkich jakie były dotychczas) są bardzo, bardzo złe i nie ma szans, ani sposobu na to, by to powstrzymać. Rokowania to mniej więcej około 6 miesięcy. Czy mniej, czy więcej, tego nikt niestety nie wie. To 3 nawrót tej choroby. Sytuacja albo poprawi się sama, albo stanie się najgorsze, taki jest niestety tego scenariusz. Nie potrafię tego wszystkiego dokładnie opisać, bo jest to temat bardzo trudny i rozległy. Nie jestem w stanie też określić w jakichkolwiek słowach to, ile znaczy dla mnie ta kobieta, bo to ogromny grzech próbować opisywać coś, co jest tak wyjątkowe, nieskazitelne i niepowtarzalne, a ona właśnie taka jest. Stworzyłem tę stronę chyba tylko i wyłącznie dlatego, że potrzebuję jej do życia bardziej, niż ona potrzebuje mnie i dlatego bardzo, bardzo proszę o pomoc. Zbieram między innymi na wlewy dożylne, które byłyby jeszcze w stanie w jakimś stopniu spowolnić to wszystko oraz na terapię komorami hiperbarycznymi, które również bardzo by jej pomogły, a jeśli to naprawdę ma się zakończyć w ten sposób, to chcę przyśpieszyć spełnianie jej marzeń, które były jak wiadomo rozłożone w czasie, między innymi ze względu na koszta i chcę sprawić, by jeszcze na sam koniec była szczęśliwa z życia, które miała szansę przeżyć. Chcę jej towarzyszyć do samego końca i pomóc się nie poddać. Decyzja o tym, by stworzyć tę stronę i prosić o pomoc, była jedną chyba z najtrudniejszych decyzji jakie podjąłem, ale nie pozostało mi nic innego. Z góry dziękuję za każde poświęcenie i każdą pomoc, Wiktor Świętoń