Dziesiątego listopada, na "moment" przed otwarciem, schowaliśmy dumę i obawy do kieszeni i jesteśmy, tutaj, prosząc Was o pomoc. Dziewięć miesięcy temu zamarzyliśmy, by w naszym niewielkim Koszalinie, powstała roślinna śniadaniownia. O ironio, nie tylko my postanowiliśmy zaistnieć. Zaistnieć postanowiła też pandemia, krzyżując tym samym nam wielkie plany. ALE. Nie poddaliśmy się ani na moment, i wróciliśmy do realizacji tych planów w czerwcu, na moment przed pojawieniem się naszej drugiej córki na świecie, my szaleni. Znaleźliśmy lokal, w starej kamienicy. Nie chciał go nikt, my zechcieliśmy dać mu drugie życie. Remont ruszył pełną parą, córka w międzyczasie rosła nam jak na drożdżach. Czas mijał nam pracowicie, od świtu do zmierzchu, między jednym karmieniem na workach z tynkiem, a wyprawami do marketów budowlanych. Zapakuj Bobasa do auta, wyciągnij z auta, wepnij fotelik, idź po śruby, nakarm Bobasa na murku, zapakuj Bobasa, wyciągnij Bobasa, znowu zapakuj, znowu wyciągnij, śruby wymień, znowu nakarm, na stole przebierz. Nie narzekaliśmy ani przez moment, bo wiedzieliśmy, jak bardzo warto. Po drodze napotkaliśmy masę przeszkód, kłód, ale walczyliśmy dalej. I kiedy było już o krok do otwarcia, znowu coś się wali, znowu wymienić musisz coś, czego robić nie chciałeś i myślisz sobie, na cholerę mi to było, ale robisz kolejny krok do przodu, bo już całe serce w to włożyłeś.

Poranek, to miejsce, któremu oddaliśmy się cali, miejsce, co do którego mamy ogromne plany. Chcemy prowadzić tę naszą knajpkę w duchu less waste (oczywiste myślisz, okazuje się, że nie do końca). Chcemy wspierać lokalnych dostawców i producentów, chcemy dbać o środowisko, Naszych pracowników i atmosferę, by było Wam u nas milej, niż w domu. Chcemy robić rzeczy piękne, i dobre, ale zabrakło nam 30 tysięcy. To kupa forsy, ale wyczerpaliśmy już wszystkie źródełka, a bez tego, nie ruszymy.

Dlatego.

Jeśli zechcesz nas wesprzeć choć symboliczną kwotą, będziemy Ci wdzięczni z całego serca.

Jeśli zamierzasz nas odwiedzić, za tę wpłatę postawimy Ci kawę, jeśli nie zamierzasz, bo nie możesz, wyślemy Ci wszystkie dobre myśli i energię, bo dobro, do dobrych ludzi po prostu wraca.

DZIĘKUJEMY.

Marta, Robert, Zoja i Sawa.