Pomóż nieść życie po krańce świata
Pomóż nieść życie po krańce świata
Our users created 1 222 588 fundraisers and raised 1 338 871 893 zł
What will you fundraise for today?
Description
Witaj! 🌞
Mam na imię Ania, mam 28 lat i otworzyłam tę zrzutkę, ponieważ jest pilna sprawa. Potrzebuję zebrać pieniądze, które umożliwią mi wyjazd do Azji (Malezji) na 4 – tygodniowe misje ewangelizacyjne w styczniu 2024, aby nieść ŻYCIE, miłość, radość i światło - aby nieść żywego JEZUSA. 🌞
Kim jestem?
Razem z kilkoma młodymi osobami, które oddają życie posłudze, tworzymy KHOM - KASIH House of Mission – jest to międzynarodowa katolicka świecka organizacja misyjna, do której należę od stycznia 2023. Pracuję jako świecki misjonarz na pełen etat, a moim szefem jest Bóg 😊.
Założycielkami tej organizacji są dwie młode dziewczyny z Malezji (Lavinia i Alicia Antoine), których celem jest pomoc młodym dorosłym osobom w odkrywaniu powołania i niesienie Ewangelii na cały świat <3. Dostały one ogromną wizję od Boga, aby działać w wielu krajach na całym świecie. I tak się właśnie dzieje 😊
Opowiadając w skrócie, Lavinię i Alicię spotkałam na mojej drodze w 2021 roku. Dzięki temu, że one powiedziały Bogu TAK, mogłam z nimi doświadczyć życia w misji, najpierw w moim kraju, następnie później razem z zespołem KHOM wyjechałam na misje ewangelizacyjne do Azji. Odwiedziliśmy Indonezję, Filipiny i Malezję, gdzie głosiliśmy w kościołach, wspólnotach czy na ulicach. To, czego doświadczyłam w tym czasie, zmieniło moje serce nieodwracalnie. Podjęłam decyzję o zostawieniu wszystkiego, co znam i podjęciu działalności jako świecki misjonarz na pełen etat. Obecnie mieszkamy razem z 6 – osobowym zespołem na Słowacji i właśnie tutaj znajduje się nasza pierwsza siedziba, a stąd działamy lokalnie, a także w krajach sąsiednich. Kilka tygodni temu wróciliśmy z 3-miesięcznej misji w Afryce. Ludzie, z którymi mogę działać, dodają skrzydeł i sensu, jesteśmy rodziną i przyjaciółmi.
Nie otrzymujemy pensji, żyjemy z wiary – polegamy zupełnie na Bogu Ojcu, jako tym, który troszczy się o nasze potrzeby i przysyła ludzi, którzy chcą wspierać naszą pracę.
A to my :)
Nasz target
Owszem, niesienie Jezusa tym, którzy Go jeszcze nie znają – lecz naszym specyficznym celem jest reewangelizacja - niesienie ponownie ognia Jezusa tam (po krańce ziemi), gdzie zaczął on przygasać - liderom czy wspólnotom – aby posyłać kolejne osoby dorosłe już duchowo, które będą pomagać wzrastać kolejnym.
Razem z zespołem KASIH House of Mission prowadzimy seminaria o różnych tematykach, konferencje czy spotkania modlitewne dla wspólnot, dla liderów, seminarzystów, prowadzimy także programy dla młodych głosząc dzieła Boże tam, gdzie wzywa nas Bóg – zacząwszy od kościoła, przez szpitale i po więzienie.
Poza ewangelizacją prowadzimy również okresowe szkoły formacyjne (także online), skupiając się także na pomocy w odkrywaniu powołania kolejnym młodym dorosłym - do działania na różnych płaszczyznach jako osoby świeckie, jak również konsekrowane.
Celem jest odkrycie tego, do czego Bóg konkretnie stworzył tę duszyczkę, tego, czego nie może i nie będzie mógł zrobić nikt inny, tylko Ty. 😊
Naszą specyficzną misją jest ODBUDOWA kościoła katolickiego.
Dwa lata temu Bóg powiedział mi:
Mk 16,15 „I rzekł do nich: «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!”
Czy brałam to na poważnie? Nie. W tamtym momencie byłam wciąż zamknięta w klatce mojego strachu. Nawet mnie samej jest ciężko uwierzyć w to, co teraz dzieje się w moim życiu. Jeśli jesteś ciekaw więcej szczegółów, zapraszam do dalszej lektury 😊
Co Bóg zrobił w moim życiu i dlaczego wybrałam taką drogę
Moje życie nie było łatwe. Dorastałam nie czując się bezpiecznie. Zawsze czułam się sama, doświadczyłam mnóstwo odrzucenia i ran ze strony mojego ojca czy rówieśników w szkole. Od najmłodszych lat żyłam w poczuciu, że jestem gorsza i nie zasługuję na miłość. Z czasem nauczyłam się, jak budować moją wartość - chciałam być najlepsza, aby udowodnić, że mam znaczenie. Ciągłe życie w strachu i dopasowywanie się do innych, aby być akceptowaną. Przez lata budowałam moje postrzeganie tego, kim jestem na słowach, jakie o sobie słyszałam, szczególnie od ojca. Wierzyłam w te wszystkie kłamstwa. Nie znałam mojej tożsamości.
Wyjechałam na studia myśląc, że teraz już wszystko jest w porządku, ale tak naprawdę żyłam w klatce mojego strachu i ranach w moim sercu, nie znając nic innego.
Jak wyglądało moje życie?
Gnanie za karierą, znaczeniem i wartością w oczach tego świata, za byciem najlepszym, brak świadomości tego, kim naprawdę jestem i noszenie głębokich ran w sercu. Miałam „prestiżowe” studia, perspektywę na przyszłość, biegłam za tym, co krzyczał świat dookoła. Po co? Aby mieć znaczenie i wartość.
Myślałam, że jestem szczęśliwa, miałam chłopaka, z którym planowałam przyszłość , a tak naprawdę byłam zamknięta w klatce strachu i tak naprawdę w środku krzyczałam , czując się jak więzień własnego życia. Niosłam ogromny ciężar trzymania ciągłej kontroli nad wszystkim, ponieważ trzymając kontrolę czułam się „bezpiecznie”.
Pogubiłam się. Mając to wszystko, wpadłam w depresję. Cóż za ironia, prawda?
Presja mnie przerosła – rany przeszłości mnie przygniotły. Moje życie się posypało, bo budowałam je na piasku, właściwie to nie chciałam dłużej żyć. Nie widziałam perspektywy, wszystko mnie przerażało, życie mnie przerażało, byłam przekonana, że nigdy nie będę szczęśliwa i wszystkie katastroficzne scenariusze w mojej głowie będą mieć miejsce. A szatan stał z boku i się śmiał, zabierając mi życie.
Ale wiesz co? Bóg rozwalił mój świat, aby na tych ruinach zbudować coś znacznie piękniejszego. Postawił na mojej drodze wspaniałych ludzi, przez których mogłam zacząć doświadczać Jego działania.
W lutym 2021 roku pierwszy raz spotkałam żywego Jezusa, który dotknął mojego serca. Obudziłam się. Zobaczyłam, że żyłam w ciemności dopiero, kiedy w moim życiu pojawiło się ŚWIATŁO – żywy Jezus. Wcześniej nie wiedziałam, że coś było nie tak, ponieważ całe życie była tylko ciemność, która była czymś normalnym.
Największym przełomem była szkoła uczniostwa CROSSROAD, prowadzona właśnie przez założycielki naszej organizacji Lavinię i Alicię – to właśnie tutaj w zaledwie 10 tygodni Bóg zaczął niesamowicie działać w moim życiu – zaczął On leczyć rany mojego serca, przede wszystkim wielką ranę odrzucenia i zmieniać perspektywę postrzegania samej siebie.Odkryłam, że to Bóg jest moim prawdziwym Ojcem, w którym zaczęłam wreszcie odnajdować moją prawdziwą tożsamość i prawdę o sobie – prawdę, którą teraz On mi mówi, prawdę , która zaczęła mnie wyzwalać. Wreszcie zrozumiałam, gdzie jest źródło prawdziwej miłości i akceptacji – w imieniu JEZUS. Zrozumiałam, że On jest naprawdę żywy i chce zmienić moje życie, zrozumiałam, że wcześniej, mimo że wierzyłam w Niego, kompletnie Go nie znałam. Dostałam nowe serce <3.
Miejsce strachu zaczęły zastępować pokój i nadzieja, bo odkryłam, że Tato ma najlepszą drogę dla mnie, pełną radości i pokoju, że nie muszę gnać za tym światem. Zaczęłam budować moje życie na SKALE, którą jest Bóg Ojciec.
Zaczęłam uczyć się oddawać kontrolę nad moim życiem Jemu, ufać Mu i nie masz pojęcia, jaką ulgę poczułam doświadczając, że ja nie muszę tej kontroli trzymać, ponieważ to mój Ojciec się o mnie troszczy. Zaczęłam wreszcie doświadczać prawdziwej wolności i radości życia, wreszcie zaczęłam żyć!
Teraz Bóg posyła mnie, aby głosić, że On jest żywy i może zmienić wszystko.
I to właśnie tutaj zaczęła się przygoda do tego miejsca, w którym jestem teraz. Przez kolejny rok wydarzyło się kilka istotnych rzeczy, wyjechałam do innego miasta w poszukiwaniu szczęścia. Wydawało mi się, że zaczęłam je odnajdować, lecz był to dopiero początek tego, co Bóg dla mnie przygotował. W tamtym momencie siedziałam jeszcze w mojej "łódce" komfortu, bezpieczeństwa i tego, co znałam w życiu, nie wiedząc, że poza tą łódką jest morze życia – trzeba tylko wystawić z niej nogi – tylko albo aż 😊
Wrzesień 2022 - wzięłam udział w moich pierwszych misjach ewangelizacyjnych w Polsce – kolejnym etapie podróży z Lavinią i Alicią wraz z ich rodzicami (są oni rodziną świeckich misjonarzy). Wystarczył zaledwie ten tydzień, abym doświadczyła tam czegoś, czego nigdy nie było w moim życiu, czegoś, czego chciałam więcej. Poczucia spełnienia w sercu.
Z zawodu jestem architektem, lecz zdecydowanie to nie jest to, co dawało mi spełnienie, już od dawna czułam, że na coś czekam. Zaczęłam wreszcie rozumieć to, z czym zmagałam się tyle czasu, to, dlaczego ciągle żyłam z poczuciem, że nic nie jest w stanie mnie uszczęśliwić, a brakujące elementy układanki zaczęły się niesamowicie szybko składać.
Listopad 2022 – Bóg powiedział mi, że chce, abym pojechała do Azji na misje... i to za 5 tygodni…! Powiedziałam TAK!. Nie wierzyłam, że mogę dostać na to pieniądze – dostałam. Dla mnie był to cud. Okazuje się, że muszę lecieć sama, ponieważ w samolocie, którym mieliśmy lecieć razem z zespołem, nie ma już miejsc. Załamałam się. Powiedziałam – NIE MA MOWY – nie polecę na drugi koniec świata, trzy dni, trzema samolotami (czyli trzy starty i trzy lądowania!), spędzając dwie noce na największych lotniskach na świecie - SAMA!. Moja odpowiedź - NIE!. Chciałam już oddać te pieniądze i zrezygnować. Pytałam Boga, dlaczego to robisz? Jeden dzień zajęło Mu przekonanie mnie, że OKEJJJJ, ufam Ci…polecę sama… Wiedziałam, że nie bez powodu tak się zadziało… I właśnie tak było. Ta podróż była błogosławiona i była nowym poziomem zaufania, musiałam tego doświadczyć, aby On przygotował moje serce na to, co działo się później. (książkę można by napisać 😊)
Styczeń 2023 – lecę do Azji. Musiałam podjąć decyzję. Zostawiłam moją strefę komfortu, nie miałam pojęcia, co mnie tam czeka, nie miałam pojęcia, gdzie będę spać, kogo spotkam, co będę robić i czy to w ogóle przeżyję. Dodam, że jeszcze w roku 2021 problemem było dla mnie nocowanie 20 km od mojego domu, od zawsze unikałam tego, jak się tylko dało. Bałam się ludzi, a podróż samolotem? Powiedziałam, że moja noga w życiu nie postanie na pokładzie samolotu.
Mówiąc Bogu TAK, bałam się, że mogę coś stracić, stracić to, co znam. Lecz prawda jest taka, że zyskałam znacznie więcej, więcej niż mogłam sobie wyobrazić.
Zostawiłam moją „łódkę” bezpieczeństwa. I właśnie wtedy, kiedy nie mogłam mieć KOMPLETNIE ŻADNEJ KONTROLI, Bóg mógł działać najbardziej w moim życiu. Wystawiłam nogi z mojej łódki komfortu i tego, co znam – i zyskałam nowe, prawdziwe życie i doświadczam, jak Bóg Ojciec troszczy się o mnie i dotrzymuje słowa.
Tak więc początek tego roku zaczął kompletny przewrót. Ciężko nawet uwierzyć, że w ciągu kilku tygodni tyle może się zmienić i wydarzyć. Doświadczyłam tam czegoś, co pozwoliło mi podjąć decyzję, że chcę tak żyć. Dołączyłam do KASIH House of Mission i zaczęłam odkrywać, co to znaczy żyć. W zaledwie kilka miesięcy głosiłam już w kilku krajach wliczając Afrykę.
Odkryłam sens mojego życia – żyć dla innych i nieść to, czego tak bardzo brakuje w dzisiejszym świecie – światło, nadzieja, radość… Odkryłam powołanie do misji i pierwszy raz doświadczyłam prawdziwego spełnienia. Aby to zobrazować – to tak, jak morze życia. Wiele lat nie wiedziałam, że ono istnieje. Podróż przez odkrywanie mojego powołania była odkryciem tego morza, lecz ja przez lata pozostawałam na mojej bezpiecznej łodzi, bojąc się, co jest poza nią, bojąc się zostawić to, co znam, bojąc się, że nie umiem pływać. Pierwsze misje w Polsce były nieśmiałym dotknięciem tej wody, a właściwie wsadzeniem do niej jednej nogi. I to już wystarczyło, aby doświadczyć posmaku spełnienia, że chcę więcej. Gdy dowiedziałam się, że Bóg powołuje mnie do misji w Azji… powiedziałam TAK! Chcę skoczyć do tej wody i zrobiłam to, skacząc z rozbiegu! I od tego momentu zaczęła się przygoda zwana byciem misjonarzem 😊
Trochę więcej o KASIH House of Mission
Organizacja ta została założona w Malezji przez Lavinię i Alicię Antoine pod opieką arcybiskupa Kuala Lumpur.
Kiedy pierwszy raz w roku 2019 Bóg powiedział założycielkom, że chce, aby prowadziły one organizację zrzeszającą i pomagającą wzrastać młodym dorosłym świeckim misjonarzom o nazwie KASIH House of Mission – wskazał On, że celem będą 3 kontynenty – Europa, Azja i Afryka – każdy kontynent będzie posiadać własną siedzibę.
W moim mniemaniu tak dalekosiężne plany potrzebowały czasu na realizację, patrząc ludzkimi oczami, realizacja tego wymagała wiele lat – lecz czym jest czas dla Boga 😊. Ciężko uwierzyć w to, co dzieje się teraz i jak Bóg działa, jak szybko to wszystko zaczyna mieć miejsce i wizja staje się rzeczywistością. Siedziba KASIH House of Mission istnieje już w Europie – konkretnie na Słowacji, gdzie łącznie z 6 osobami mieszkamy tutaj razem. (obecnie do zespołu KHOM należy 7 osób).
Zaledwie kilka tygodni temu wróciliśmy z misji w Afryce (Kenia, Tanzania, Uganda) – gdzie zaczęła się stabilizacja afrykańskiej siedziby właśnie w Tanzanii. Teraz Bóg wzywa nas do Azji, właściwie do źródła, gdzie wszystko się zaczęło – nie przez przypadek.
W zaledwie rok byłam świadkiem tak wielkich rzeczy, jakie Bóg czyni – nie tylko w życiu innych, ale przede wszystkim w moim, że nie mam wątpliwości co do celu, jakiemu chcę oddawać moją egzystencję. Ogromnym przywilejem jest móc pracować dla Niego i widzieć jak On dotyka serca i przemienia życia.
Bóg powiedział założycielkom, że to, co będzie miało miejsce w KASIH House of Mission, będzie następnymi rozdziałami Dziejów Apostolskich – i to się naprawdę dzieje!
Dlaczego właśnie Azja?
Bóg ponownie wzywa nas do Malezji, aby właśnie w tym kraju teraz walczyć o Jego ludzi.
Moje życie zmieniło się nieodwracalnie. Jestem świadkiem Ewangelii dziejącej się na moich oczach, co więcej żywej Ewangelii dziejącej się w moim życiu!
Odkryłam ŻYCIE. I chcę nieść to w każdy zakątek Ziemi.
Zapraszam Cię do bycia częścią tej misji i tego, co czyni Bóg w obecnych czasach. Jeśli jesteś w stanie, wesprzyj mnie finansowo. Jeśli nie możesz wesprzeć finansowo, nie ma problemu - będę niesamowicie wdzięczna także za wsparcie modlitewne.
Dziękuję za twoje piękne serce i twoje wsparcie.
Niech Ci Bóg błogosławi na twoich ścieżkach!
Ania :)
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.