Przeszczep komórek macierzystych i rehabilitacja
Przeszczep komórek macierzystych i rehabilitacja
Our users created 1 231 293 fundraisers and raised 1 363 409 089 zł
What will you fundraise for today?
Description
Do niedawna byłem jeszcze zupełnie zdrowy. Tak jak Ty… Dziś od sześciu lat jestem przykuty do łóżka, nie mogę ruszać rękami ani nogami… Chciałbym po prostu móc usiąść sam na wózek. Mieć na tyle władzy w rękach, żeby przytulić moją córkę. Proszę, przeczytaj moją historię i pomóż mi…
Mam na imię Jerzy, mam 53 lata. Mieszkam z rodziną we Wrocławiu. Mam przy sobie dwie cudowne dziewczyny – moją partnerkę Elę i 15-letnią córeczkę Zosię. Kiedyś żyłem zupełnie zwyczajnie. Byłem zdrowy, sprawny. Życie naszej rodziny kręciło się wokół sztuki i muzyki. Moją pasją była i wciąż jest muzyka.
Grałem na gitarze i perkusji w zespole oraz w kościelnej scholi gdzie Zosia również śpiewała. Ela jest nauczycielką maluje, rysuje, uczy dzieci plastyki. Zosia tańczy, śpiewa, uczy się wokalistyki
Żyliśmy bardzo szczęśliwie aż do momentu mojego wypadku.
To stało się na budowie. Uderzyła mnie pompa do betonu… Czułem ogromny ból, ale wydawało mi się, że nic złego, nic poważnego mi się nie stało. Niestety okazało się, że złamałem trzy żebra i przesunęły się dwa kręgi szyjne C4 i C7. Po wykonaniu wszystich badań, okazało się że mam uszkodzenie rdzenia kręgowego w odcinku szyjnym o podłożu zapalno-immunizacyjnym. Wtedy neurochirug od razu podjął decyzję o operacji.
Usunięto mi 2 kręgi, kręgosłup wzmocniono specjalną szyną przykręconą sześcioma śrubami. Wydawało się, że niedługo dojdę do siebie. Dwa tygodnie po operacji chodziłem już o balkoniku, sam korzystałem z łazienki
Nieszczęścia chodzą jednak parami. Kiedy szedłem do toalety potknąłem się i upadłem, Poczułem niemiłosierny ból i chrupnięcie w szyi. Nie mogłem się ruszyć leżałem na dywanie i patrzyłem tępo w sufit. Pomyślałem że to już koniec.
Na domiar złego byłem sam w domu. Kątem oka zobaczyłem telefon który leżał na łóżku. Próbowałem się do niego dostać żeby wezwać pomoc, ale dodatkowy ból złamanych żeber sprawił że nie dałem rady, nie miałem siły żeby krzyczeć a nawet już oddychać.
Pozostała mi tylko modlitwa, całe moje życie stanęło mi przed oczami.
I nagle wydarzył się Cud Zobaczyłem nagle twarz kolegi który przechodził i postanowił mnie odwiedzić, wtedy poczułem w sobie przypływ energii, wspólnymi siłami pomógł mi wejść do łóżka
To była chyba najpiękniejsza chwila w moim życiu.
Ale nic nie trwa wiecznie.
Wszysto zaczęło się od nowa. Szpital, badania, etc...
Badanie rezonansem magnetycznym wykazało że po upadku doszło do pęknięcia jednej ze śrub trzymających tytanową szynę.
Po konsultacji z neurochirugiem który mnie wcześniej operował były dwa wyjścia. Albo druga operacja, tym razem bardzo skomplikowana i zarazem ryzykowna, bo mogę zostać przysłowiowym warzywem.
Albo ??? Założenie specjalnego kołnierza i leżenie w łóżku do momentu, aż pęknięta śruba, sama zarośnie tkanką naturalną. Z dwojga złego wybrałem drugą opcję. Leżałem w łóżku około siedmiu miesięcy, różne myśli przychodziły mi do głowy, nawet te najgorsze.
W końcu nadeszła chwila prawdy, zabrali mnie do szpitala na rezonans magnetyczny. Diagnoza i kolejne badania wykazała? I tu ręce nam opadły.
Widocznie po wcześniejszym upadku, dodatkowo mam zapalenie rdzenia kręgowego,doszło do ucisku na rdzeń i cierpię na chorobę autoimmunologiczną, gdzie mój organizm niszczy sam siebie.
Zacząłem w szpitalu dodatkowe leczenie sterydami przez pół roku, Nic to nie dało, wręcz przeciwnie, przytyłem tylko trzydzieści kilogramów i dostałem zaćmę posterydową, zaczęły się też dziać probleby z zębami ( Może ktoś zna stomatologa który by mnie chociaż zbadał w domu?)
Obecnie jestem po zabiegu jednego oka
Mam też potężną przeczulicę ciała, nawet podmuch wiatru mnie boli, nie wspominając już o toalecie czy myciu, wtedy ból jest nie do zniesienia.
Przestałem ruszać nogami, rękami. Wylądowałem na łóżku, z którego nie mogę się podnieść. Sam się nie umyję, nie ubiorę, nie skorzystam z toalety, nie przewrócę na bok.
Jestem mężczyzną, to ja powinienem być oparciem dla moich dziewczyn, zapewniać im bezpieczeństwo… Tymczasem jestem od nich całkowicie zależny. Moja Ela pokazała, że zawsze można na nią liczyć, w zdrowiu i chorobie… Wspaniale się mną opiekuje. Troszczy się o dom i o naszą rodzinę, o to, by nas utrzymać… Ja jestem zupełnie niezdolny do pracy. Zosia z trudem radzi sobie z nową sytuacją. Bardzo się boi, że coś mi się stanie, że będzie gorzej, że mnie straci. Pamięta tatę zdrowego, który grał na perkusji, bawił się z nią, tańczył i nosił na rękach… Dzisiaj mogę tylko na nią patrzeć, wołać jej imię. Wzrok i mowa – tylko tego choroba mi nie zabrała.
Nie jest jej łatwo, ale nie poddajemy się. Nie mogę w żaden sposób pomagać moim dziewczynom, mogę tylko starać się je rozśmieszać i pocieszać… Nie opuszcza nas poczucie humoru, choć często jest to śmiech przez łzy.
Marzymy o tym, by cofnąć wskazówki zegara… By powrócić do chwili, gdy byłem w pełni sprawny. Niestety, to marzenie się raczej nie spełni. Może jednak spełnić się inne. Bym odzyskał choć część sprawności. Mam czucie w rękach i nogach, ale nie mogę nimi ruszać.
Po opłaceniu wszystkich rachunków, wykupieniu leków oraz niezbędnych środków pielęgnacyjnych zostaje nam już bardzo niewiele.
Pojawiło się jednak światełko w tunelu. Po długich konsultacjach medycznych z różnymi lekarzami jedyną szansą dla mnie jest przeszczep komórek macierzystych z leczeniem I rehabilitacją w Klinice w Izraelu.
Dzięki przeszczepowi jest szansa na powrót do w miarę normalnego życia i egzystencji
Kochani Wierzę w to że dzięki Waszej pomocy stanę na własnych nogach
OBIECUJĘ ŻE BĘDĘ WALCZYŁ Z CAŁYCH SIŁ!!!
I WIĘCEJ JUŻ NIE UPADNĘ
Proszę Wszystkich o pomoc. tak bardzo chciałbym sam się ubrać, zrobić sobie kanapkę, sam stanąć na nogi… Wierzę, że jeszcze kiedyś przytulę moją córkę, że pójdę z nią na spacer, do kina. Może kiedyś znowu zagram na perkusji…
KOCHANI.!!!!!
Jeżeli Ktoś miałby ochotę podzielić się ze mną podatkiem 1% też jest taka możliwość
KRS: 0000272272
" VOTUM " ( Cel szczegółowy ) Jerzy Gruszkowski
Nr konta: 32 1500 1067 1210 6008 3182 0000
Z dopiskiem: Dla Jerzego Gruszkowskiego
Konto indywidualne do wpłat ING BANK ŚLĄSKI: 52 1050 1575 1000 0097 5234 7998
Wszystkim z całego serca dziękuję !!!
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Location
Buy, Support, Sell, Add.
Buy, Support, Sell, Add. Read more
Help the Organiser even more!
Add your offer/auction - you sell, and the funds go directly to the fundraiser. Read more.
Created by Organiser:
25 zł
Sold: 1 out of 1
30 zł
Sold: 1 out of 1
Mam nadzieje że ta dyszka pomoże panu w wyzdrowieniu 🙂