Leczenie zaburzeń psychicznych,osobowości leki klinika lekarze
Leczenie zaburzeń psychicznych,osobowości leki klinika lekarze
Our users created 1 231 364 fundraisers and raised 1 363 629 720 zł
What will you fundraise for today?
Description
Kolejna zrzutka kolejna osoba z problemem kolejna której nie chce się ruszyc do pracy najlepiej założyć zrzutkę i niech się samo wszyatko robi… A może kolejna prośba wołanie o pomoc..? Jak jest naprawdę? Ile ludzi tyle opinii… kilka lat temu założyłam tu zbiórkę razem z mama.. stan krytyczny zagrożenie życia kachestia początki psychicznej destrukcji.. moje pierwsze opuszczenie domu… mimo posiadania ojca zylam tylko z mama.. i z fobia społeczna… przez 17 lat rodzina znajomymi przyjaciółmi była mama zabawki gry komputerowe bajki … aż nagle w wieku 17lat wszystko się zmieniło.. trafiłam do szpitala gdzie żywcem wypisano mi zgon a mimo wszytsko minęło tyle lat i jestem tu nadal.. albo raczej to co zostało..ze mnie z mamy.. z dnia na dzień jest coraz gorzej.. zdałam sobie sprawę ze jednak „dno” nie ma definicji.. organizm lubi co nie znane… przez 17 lat nie znał bólu cierpienia ludzi świata … mama dbała o mnie jak o jajko dwa żółtka w jednej skorupce .. aż do tego dnia .z szpitale zakończyły się pobytem w szpitalu psychiatrycznym.. zniklam z domu w dzień matki wróciłam po kilku miesiącach.. rana została do teraz.. zwłaszcza po psychiatryku.. lekarze leki terapie kliniki .. zero pomocy … kredyty samotność ja i mama… przez jakiś czas wydawało się ze jednak coś idzie a dobrym kierunku.. zaczęłam trochę wychodzić szukac pracy próbować nawiązywać kontak z ludzmi.. jednak z czasem wszystko zaczęło wracać stany lekowe depresja chad borderline.. wszyatko zaczęło zaciskać pętle … mama wpadała w coraz większe długi ojciec jak zwykle tło rodziny nic nie widzi nic nie słyszy mieszka wręcz na wspolokatornym po 5 latach choroby nawet nie zna nazwiska psychiatry … nasze relacje z mama zaczynaja się zgarszać bo ile mozna.. klotnie płacze żale .. coraz większe problemy finansowe coraz większy brak pomocy lekarze obwiniający leczenia ze względu na stan jednoczenie oskarżając o to mame… z snia na dzień staje się wrakiem ojciec oprawiony w ramki bo oczywiście nic nie widzi a mama poświęciła własne zdrowie by mnie ratować i jedyne co otrzymała to długi oskarżenia i powolna smierc.. choruje na serce dwa lata temu powinna mieć ponowna operacje kręgosłupa..nerwy.. przez moja chorobę straciła własne zdrowie a przez nasze obecne stAny boje die ze i życie.. listopad 2022 roku podbił wszystko finalnie .. jednak dało się przekopać przez dno.. mama rano wybrała się do sklepu na zakupy.. mimo ciężkiej sytuacji finansowej i ciągłych konfliktow spowodowanych moim stanem … choroba odebrała nam nawet nas .. mama wracając zauważyła stoisko z małymi balonowymi jednorozcami … weszła do pokoju by mnie obudzic .. ale zrobił to dopiero ratownik medyczny.. byłam nieprzytomna .. wybiegła z pokoju po ojca krzycząc ze niczyje.. ojciec jak zwykle nie wiedział o co chodzi ale jak nie zyje panikujesz … zadzwoniła po karetkę wywieźli mnie do szpitala w karetce dopiero zaczęłam odzyskiwać „przytomność” nie jestem w stanie tego opisać.. byłam świadoma ale martwa widziałam i słyszałam wszystko.. widziałam jak mama ledwie leży na podłodze.. ale nie mogłam nic zrobić … coś jak w powiedzeniu „wyjdę z siebie stanę obok” stałam obok całej tej sytuacji.. okazało się ze była to Śpiączka hipoglikemiczna gdyby nie mama od zgonu dzieliło mnie 20-30 minut.. kolejna choroba do kolekcji kolejny „zgon” 5 lat temu trzymała moje papiery zgonu do podpisania a tym razem zwkolki.. i los tak chciał ze nadal tu jestem i niszcze ja dalej.. z roku na rok coraz więcej atrakcji … w szpitalach kończy się zazwyczaj słowami to niech pani coś zrobi .. co ma jeszcze zrobić jak oni sami nie wiedza, zabić mnie(?) no niestety to tez nie jest takie proste jak widać.. po tym wydarzeniu po tej zapaści trafiłam jak już wcześniej pisałam na brak definicji slowa dno.. w szpitalu czekałam na sama sale 2dni mama musiała kombinować jak mnie tam przetrzymac chociażby ze względu na możliwość kolejnej zapaści spadku cukru… nie robili tam za dużo bo był to sor brak posiłków leków lekarzy czekanie na sale aż w końcu trafiłam na męska … abulia sięgał już chyba definicji końca i mimo świadomości fizycznie wręcz nadmiernej energii coś mnie zablokowało … przez tydzien nawet nie byłam w stanie psychicznie położyć się na łóżku na drugi bok.. wszystko zaczęło się zatracać dni noce chwile czyny słowa .. aż w pewnym momencie .. nie używany narząd zanika i miesnie … mama ze łzami w oczach błagała bym wstała.. w dniu wypisu nie mogłam dźwignąć się z łóżka .. zanikło kilka z nich w tym jeden w nodze z którym miałam już problemy mimo wszystko wypisali mnie.. nie mogłam się podnosić czułam dyskomfort we wszystkim .. psychiczne wyrzuty sumienia.. zostałam tylko ja wrak mamy i wyrzuty sumienia.. dźwigała mnie resztkami sił z resztkami swojego kręgosłupa ojciec jak zwykle nic nie widział wszystko dobrze… a ja z dnia na dzień psychicznie miałam dość sama siebie.. jest już 2023 a każdy dzień wydaje się być coraz trudniejszy mimo ze jest identyczny… od tego wydarzenia nie byłam w stanie wyjść z domu.. nawet po kota na dwie .. ograniczyłam się do 3 pomieszczeń … do kilku rutynowych czynności … z czasem leki od psychiatry zaczęły rezygnować .. zacZdlam wręcz żywcem krzyczeć sama na siebie w domu.. z jednej strony fizycznie odzyskiwalam siły miesnie chciałam by mama chociaż nie musiała ryzykowac własnego zdrowia albo raczej jego resztek na dźwiganie mnie..pójść do pracy pomoc zarobić na lekarzy psychiatrów leki spłacić kredyt.. a skończyłam w 4 ścianach budząc się na sile z bólu od odleżyn bo już staram się wstawać jsk najpóźniej bo sama nie mogę słuchać swoich slow.. straciłam mamę psychike „życie” … jedyne wyjście zainicjowane na sile z domu to lekarz i badania … przekraczając próg drzwi.. czując otwarta przestrzen … pojawia się panika wyrzuty sumienia mam nawet o wyrzuty sumienia… potrafię żywcem krzyczeć ze to co wydała z siebie człowiek ma większe znaczenie w życiu.. ze jest bardziej aktywne.. może posłużyć jako nawóz.. porusza się kanałami a ja leżę i zamiast mieć odrobine godności i chociaż być wdziecznemu ze nadal oddycham.. mam wyrzuty sumienia ze marnuje wszystko.. na chwile obecna mama ratuje się wszystkim… leki lekarze kliniki.. banki już nie udzielają pomocy nie ma skąd nawet pożyczyć jest sama z chorym „dzieckiem” a raczej tym czymś.. tak tyle ze mnie zostało.. nie dość ze wybuchamy miedzy sobą z bezsilnosci .. rodzą się miedzy nami konflikty bo przecież „wystarczy chcieć” tak ludzie dokładają swoich kostek określeń definicji … sama nie wiem czego chce.. sobie nie życzę nic.. bo faktycznie nie czuje bym zasłużyła ale mama mimo ze nasze relacje przez chorobę są zaburzone nadal gdzieś na dnie mojej psychiki jest nadal chce dać jej chociaż jeden dzień szczęścia .. pomoc odzyskać dziecko spłacić długi uciec z tego domu.. stad moja jedyna prośba o wsparcie nie dla mnie a dla mamy pieniądze z zrzutki chce zainicowac nie w „to coś” co samo nie wie czego chce a w zniszcZsniu tego i odkopaniu dziecka.. pieniądze z zrzutki wiadomo nie można oczekiwać cudow ale gdy jest się na minusie ratunkiem jest wszystko .. na kredyty nie ma co liczyć ale pokrycie chociażby lekarzy badań psychiatrów leków czy klinki zawsze będzie małym zbawieniem.. dziękuje każdemu za każdy gest pomocy jakim jest chociaż przeczytanie tego.. nie wiem czy jest to zrozumiałe sama tego najs jestem w stanie przeczytać drugi raz .. po prostu po tylu latach od tamtej zbiórki emocje przejęły górę.. dziękuje za każde słowo gest każde wsparcie finansowe każde udostępnienie za chociażby to przeczytanie dziękuje i mam nadzieje ze kiedyś to wszystko przełoży się na czyny i będę mogła podziękować w inny sposób
Jeśli ktoś ma jeszcze siły czytać te „skromne wywody..tak mniej więcej wyglada natłok moich myśli.. „kartka z notatnika” w mojej głowie na sekundę pojawiają się nowe tomy pana Tadeusza myśli gonią myśli … może to tłumaczy odmowy psychiatrów ..
Jest już to nudne zdaje sobie sprawę tego nie da się słuchać ani czytać.. wykończyło jedyna osobę jaka miałam przez całe życie, nasze relacje… straciłam mamę została wrakiem błagający by rano nie otworzyć oczu.. zabralm jej dziecko jedyne co miała.. budzę się ze łzami w oczach z powodu ze obudziłam się z głosem ze się obudziłam.. ze tego nie docenię.. ktoś umiera w tym momencie moja własna mama.. a jednoczenie przez chorobę matka… obca osoba.. a ja wpadałam koleinę .. definicja dna straciła znaczenie bo nawet tego nie umiałam uszanować i zaczęłam brnąc poniżej.. wieczorne rytuały cierpienia i bólu to juz tradycja.. *element który z czasem wykształcił się w moim życiu jak inni uciekają w cięcie się ja popadam jak alkoholik w ciąg i manie, krzywdze się od środka bo wiem ze zasługuje ze nawet nie jestem w stanie dziękować Bogu ze oddycham.. każdego wieczoru zaczęłam już popadać w ta rutnen budzę się czekając na wieczor a najbardziej się go boje..jestem świadoma ze cały dzień będę się użalać ze wieczorem się ukram robię ro świadomie ale nie.. nie odpuszczę o czym mówię… wyglądam jak chodzący szkielet wiec jak powiem komuś pomoż mi nie jeść to mnie wyśmieje.. kachestia ma swój urok.. problem w tym ze ja nie jem.. łykam ksztusze się wybieram produkty zakazane.. coś jak bulimiczka wybiera rarytasy alkoholik alkohol ja wybieram produkt który najbardziej może zaszkodzić… coś jakbyście mieli silna alergie na orzechy ze od samego spojrzenia już czujecie skutek jego „zjedzenia” jakbyście mieli mleko płatki i truciznę dla szczurów wybralibyscie mleko z trucizna.. wiecie ze są szanse przeżycia i alergii i takiej trutki ale wiecie ze jeśli dopłacicie do czegoś takiego skutek będzie długotrwały … i niestety mało pozytywny.. wcześniej był to kompuls odruch kary teraz juz nie ważne czy ktoś, coś jest obok czy ktoś napluje mi w twarz przyjdzie rozstrzelać domowników okraść… nie program niczym u alkoholika… do ostatniej kropli.. do ostatki sił aż będę się czołgać po podłodze.. dzień w dzień kłótnie o to samo mam świadomość mam kontrole a jednak chce pomocy ale jak .. mama juz nie jest w stanie się poruszać ze względu na swój stan.. s szuka kolejnej pracy.. kolejnych lekarzy klinik.. ratuje moje życie jednocześnie je zabierając … zabieram swoje życie a martwie się jej życie.. a jej wystarczyłoby moje… nienawidzę jej całym sercem albo naszej relacji która wywołała choroba a jednocześnie oddałabym własne życie sprzedała własne narządy jakby coś tam jeszcze zostało byle tylko spłacić długi.. nie wiem co robić każdy dzień odbiera coraz więcej … z jednej strony chce pomocy jakiejkolwiek cokolwiek po prostu pomocy.. z drugiej… z drugiej znam rozwiązanie.. karam się za coś co mogę zmienić… albo raczej „mogę” .. kończy się styczeń .. a moje postanowienie wyjścia z tego bagna i pomocy mamie w spłaceniu długów lekarzy kredytów leków.. możliwość dać jej kilka lat życia .. pomoc ze szpitalem… skończyło się tym ze choroba rozdzieliła nas jeszcze bardziej .. skończyła się zrzutka .. skończyła się … kończy się wszystko.. nie tylko pieniądze zdrowie szczęście relacje … po prostu życieThere is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Dużo zdrówka słońce 🫶🏻 Jesteś silna! Wyjdziesz z tego
chcialabym aby u ciebie bylo lepiej… to moje ostatnie pieniadze na koncie… grosz do grosza a sie uzbiera… trzymaj sie tam zdrowia dla ciebie i mamy!
Trzymam za ciebie kciuki. Jesteś bardzo dzielna, że próbujesz zawalczyć kolejny raz. Życzę Ci wszystkiego, co najlepsze
dużo zdrowia i oby wszystko było lepiej!❤️