Na pomoc Tajdze
Na pomoc Tajdze
Our users created 1 231 525 fundraisers and raised 1 364 214 406 zł
What will you fundraise for today?
Updates1
-
Czołem dobrzy ludzie!
Na wstępie bardzo chciałam Wam wszystkim podziękować za liczne wpłaty <3
Dzisiaj z moim tatełkiem byłam na wycieczce w Warszawie w Specjalistycznej Przychodni SpecVet, gdzie zostałam wygłaskana, wydrapana i obdarowana pysznymi smaczkami - suszone rybki i suszone włochate uszka króliczka, mmmniam!
Poznałam doktor Agnieszkę, która jest ordynatorem cokolwiek to oznacza, a do tego konsultantem do spraw nefrologii, urologii oraz endokrynologii. Bardzo dokładnie mnie zbadała i powiedziała, że miała już kiedyś inną dziewczynkę, która tak jak ja nie mogła siusiać.
Stwierdziła, że mam atonię pęcherza moczowego oraz dyssynergie pęcherzowo - zwieraczową, tzn że doszło do skurczu wypieracza i zwieracza przez co nie mam reakcji na rozluźnienie przez co doszło u mnie do całkowitego zatrzymania oddawania siusiu :(
Pani Doktor powiedziała że moje problemy siusianiem są spowodowane komplikacjami po nieprawidłowo wykonanej kastracji :(
Ciocia Agnieszka przepisała mi nowe leki i bardzo możliwe, że w ciągu najbliższego tygodnia zacznę się lepiej czuć.
Buziorasy,
Wasza Tajgunia!
PS. A po wizycie w SpecVet poszłam z tatą do pięknego jesiennego parku, gdzie poznałam nową koleżankę wiewiórkę ^_^
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Cześć! Jestem Tajga!
Podobno mam dwa lata. Jestem kochaną, przeuroczą dziewczynką, dla której życie niestety nie było łatwe i usłane smaczkami. W dniu 15 września trafiłam we Wrocławiu do schroniska razem z kolegą Husky o imieniu Samir, z którym błąkaliśmy się po ulicy. Niestety nie mogę powiedzieć jak wyglądało moje poprzednie życie, ale muszę Wam zdradzić, że ktoś niedobry do mnie strzelał i mam w swoim ciałku dwa śruty :(
Życie w schronisku za kratami nie było łatwe, bardzo potrzebowałam pieszczot i ludzkiej miłości. Ale pewnego dnia, a dokładniej 19 września odwiedzili mnie cudowna Madzia i Rafał, których od razu pokochałam i oni mnie zresztą też. Niestety nie mogli mnie zabrać ze sobą, bo musiałam przejść 21 dniową kwarantannę :( Rafał odwiedzał mnie, aż w końcu z Madzią przyjechali po mnie 8 października i zabrali mnie z dotychczasowego piekła.
W nowym domku nie musiałam już martwić się o zimno, brak miłości. Dostałam do dyspozycji miękkie łóżeczko i to nie jedno, jedzonko i zabawki. Ale pomimo tej miłości, którą dostałam, nie mogłam zrobić siku i tak trafiłam do Doktor Kasi, Ani, Piotrka i Doroty z Fizjo-Wet we Wrocławiu, którzy bardzo przejęli się moim zdrowiem. W sobotę 9 października okazało się, że mam paskudne zapalenie pęcherza moczowego i bardzo dużo niefajnych kryształów, które podobno nazywają się hiperechogenne wtręty. Założyli mi cewnik, abym mogła robić siku, ale nie polubiliśmy się i sobie go wyjęłam. W niedzielę musiałam znowu pojechać do lekarza i wtedy Doktor Dorota powiedziała, że muszą mnie operować, bo w brzuszku mam zrost kikuta macicy ze ściną prostnicy, aż do warstwy mięśniowej ściany jelita, a sam kikut był zmieniony zapalnie :(
Doktor Dorota i Kasia zszyły odsłoniętą ścianę jelita grubego i odpreparowały przerośnięty kikut macicy.
To wszystko to podobno powikłania po kastracji, którą zrobił mi jakiś lekarz w schronisku i nawet się w mojej psiej książeczce zdrowia nie podpisał :(
Niestety pomimo wszelkich starań i leków jakie Rafał wkłada mi do pyszczka, ja nadal nie mogę zrobić siku. Nie czuję takiej potrzeby, ale wiem że muszę to robić, bo inaczej umrę. Miałam drugi cewnik przez 6 dni, mój pęcherz się obkurczył, ale nadal nie siusiam.
Rafał z Madzią pojechali ze mną do Niemiec po Myocholine - lek, który nie jest dostępny w Polsce, ale niestety nadal nie mogę zrobić siusiu.
Już nawet mam umówioną wizytę w Specjalistycznej Przychodni Weterynaryjnej SpecVet w Warszawie u Doktor Agnieszki Neska - Suszyńskiej, mam nadzieję że tam uda się znaleźć przyczynę, z powodu której nie mogę zrobić siusiu i mnie wyleczyć.
Podobno leczenie mnie kosztuje dużo pieniążków, nie wiem co to jest, ale jeśli jesteś w tym miejscu to znaczy, że zmartwił Cię mój los i chciałabym Cię prosić abyś wpłacił/-a jakiś pieniążek, aby pomóc w wyleczeniu mnie, a ja w zamian obdaruję Cię buziaczkami :* Bardzo bym chciała z Madzią i Rafałem iść na rower, pobiegać z nimi, a nawet jechać w góry które mi obiecali, a także pobawić się z innymi psiakami.
Przesyłam mokraśne buziole,
Tajga
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Trzymam kciuki ❤ Tajga przeszła nie jedno i na pewno tym razem też jej się uda!
Madzia trzymam kciuki ❤️
Dużo zdrówka i miłości!