Dajmy Myszy nowe życie
Dajmy Myszy nowe życie
Our users created 1 231 395 fundraisers and raised 1 363 756 851 zł
What will you fundraise for today?
Description
Cześć
Na początek kilka słów o mnie.
Mam na imię Kinga i mam 34 lata.
Już od pampersa uczono mnie szacunku i miłości do naszych braci mniejszych i przez mój dom rodzinny przewinęło się mnóstwo przeróżnych zwierząt.
Obecnie pod moim dachem mieszka pięć adoptowanych psiaków, od kilku lat wraz koleżankami prowadzę dom tymczasowy dla szczurów, a w przeszłości prowadziłam też niewielki dom tymczasowy dla bezdomnych psów.
Dziś w nocy wróciłam z urlopu w Gruzji, gdzie serce pękło mi na milion kawałków. Ogrom bezdomności wśród zwierząt, a zwłaszcza psów, jest tam tak wielki, że nie potrafię nawet znaleźć na to odpowiednich słów. Sytuacja jest po prostu katastrofalna. Dziesiątki wychudzonych, głodnych, spragnionych i nierzadko chorych psów na każdym rogu i na każdym zakręcie... Nie ma dla nich żadnej pomocy - ilość fundacji prozwierzęcych w całym kraju można policzyć na palcach jednej ręki. Jedyne co mogłyśmy dla nich zrobić to kupować karmę i dokarmiać je po drodze i jechać dalej... to tak niewiele.
Na kilka dni przed powrotem do Polski, na jednej z dróg spotkałyśmy młodziutką, o wiele mniejszą od innych żyjących tam psów, kulejącą suczkę. Jej łapka była w opłakanym stanie. Wiedziałyśmy, że w takim stanie jej walka o przetrwanie będzie utrudniona. Bez namysłu zapakowałyśmy ją do auta i ruszyłyśmy do dużego miasta w poszukiwaniu weterynarza i pomocy dla niej.
Rentgen wykazał, że jest gorzej niż sądziłyśmy. Łapka nie jest złamana, ale prawdopodobnie zostały w przeszłości uszkodzone nerwy, jest bezwładna i bez czucia. Weterynarz powiedziała, że nie da się nic zrobić, a jej szanse na ulicy są niewielkie.
Schroniska i fundacje odmówiły przyjęcia jej pod swoje skrzydła bo po prostu nie mają miejsca.
W Gruzji, czyli kraju trzeciego świata, weterynaria nie jest tak rozwinięta jak w Unii Europejskiej więc postanowiłam zabrać Myszę (bo tak dostała ode mnie na imię) ze sobą do Polski i dać jej szansę na życie. Dobre życie. A zasługuje na nie bardzo. To przekochana, delikatna, ufna sunia, na której widok topnieje serce.
Być może nawet polscy weterynarze nie będą potrafili jej łapki naprawić, ale będzie miała dach nad głową, pełny brzuszek, kochających ją ludzi i nie będzie musiała zmagać się z trudami życia na ulicy.
I tutaj zwracam się z prośbą o Waszą pomoc. Ściągniecie do Polski pieska z Gruzji to ogromne koszty. Większe niż cały mój wyjazd, na który odkładałam przez cały rok i niestety sama takich kosztów nie udźwignę w tak krótkim czasie.
Obecnie udało mi się opłacić 2 noclegi w klinice weterynaryjnej (w tym czasie poszukiwałam hoteliku, który przetrzyma ją przez 6-8 tygodni czyli do czasu, aż będzie gotowa do transportu do Polski), tabletkę odrobaczającą i Frontline na kleszcze oraz test na nosówkę, parwowirozę i koronawirusa (wynik negatywny) wymagany przez hotelik.
Łącznie 245 lari (350zl) oraz zaliczka dla hoteliku w wysokości 100 lari (143zl).
Poniżej reszta kosztów, z którymi muszę się zmierzyć:
- badanie na obecność przeciwciał przeciwko wściekliźnie, cena 530 lari.
- paszport, mikrochip oraz dwie tury szczepień , cena 174 lari
- dokument do uzyskania certyfikatu podróży, cena 25 lari.
Całkowita kwota do zapłaty za przygotowanie zwierzaka do transportu: 729 lari (1044zł)
- transport lądowy (tańszy niż lotniczy) 420 euro czyli 1800zł (na Litwę skąd odbiorę już psiaka osobiście)
- zaświadczenie o podróży wydawane przez Ministerstwo Rolnictwa, cena 50 lari (72zł)
- 1 doba w hoteliku 10 lari (14,30zł) x około 6 tygodni, 600zł
ŁĄCZNIE ok 3500zł
Zdaję sobie sprawę, że wielu z Was pewnie teraz myśli „ Przecież w Polsce, czyli naszym własnym kraju, również jest mnóstwo psów, które potrzebują pomocy. Można im pomóc i adoptować je za darmo, bez potrzeby proszenia innych o pomoc finansową”. Jestem tego w pełni świadoma. Uważam jednak, że życie każdego zwierzęcia jest tak samo cenne i ta gruzińska istotka zasługuje na dobre życie tak samo jak te nasze polskie
Dziękuję wszystkim, którzy przebrnęli przez te moje wypociny i będę ogromnie wdzięczna za każde, nawet najmniejsze wsparcie
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.