Nigdy nie myślałam że kiedyś będę prosić o pomoc. Ale są rzeczy które się zdarzają nagle i nieprzewidywalnie. Tak właśnie stało się z naszą rodziną. Nasz syn nagle zachorował, zaczął wymiotować, stracił szybko masę ciała, równowage. Diagnoza była straszna : guz pnia mózgu. Duży guz zrobił wielkie ciśnienie w czaszce i lekarz mówił że mojemu dziecku zostawało jeszcze kilka dni życia 😭😭😭. Po usunięciu tego guza zrobiło się wodogłowie, z tego powodu miał założony drenaż, zatem zrobiła się neuroinfekcja tego płynu w głowie. Chłopiec przez półtora miesiąca był ciągle na leżąco. Ja cały czas byłam z nim, będąc w 7-8 miesiącu ciąży.

W dniu dzisiejszym syn jest w domu, ale potrzebuje jeszcze długiej rehabilitacji, nie może samodzielnie chodzić, ma zaburzenia wzroku i mówi niewyraźne. Często płacze, ponieważ nie chce tak zostać, chce cieszyć się życiem jak każde w jego wieku dziecko. Ja jako matka nie mogę tego wytrzymać, moje serce krwawi...😭💔

Wszystkie zaoszczędzone pieniądze już nam skończyły się. Więc proszę, błagam każdego człowieka o pomoc, o wsparcie finansowe, o modlitwę za mojego syna.