Cześć

Wszytko zaczęło się rok temu. Wraz z partnerem dostaliśmy propozycja przejęcia franczyzy firmy kurierskiej. Wszytko zapowiadało się super. Przez pierwsze pół roku firma przynosiła zysk. Gdy zobaczyliśmy, ze coś jest nie tak zgłosiliśmy się do franczyzodawcy o pomoc, którą nam obiecywali przy podpisywaniu umowy. Poprosiliśmy o analizę naszej działalności - „Co jest nie tak? Czy powinnismy podnieść ceny naszych usług? Jakie wydatki zmniejszyć? Co moglibyśmy zmienić, żeby znów uzyskiwać zyski?”. Odpowiedz dostaliśmy po 2 miesiącach „nie mamy pieniędzy, aby wam pomoc”, gdy nawet nie prosiliśmy ich o pomoc finansową. Po kilku dniach od wydania decyzji przyjechał ktoś z działu sprzedaży, aby podnieść stawki naszych usług. Pomyśleliśmy, że może teraz będzie lepiej, chociaż w między czasie znaleźliśmy już kogoś kto zdecydował się na odkupienie tego co mamy - dzięki temu wyszlibyśmy na 0 i moglibyśmy zacząć coś od nowa. Wszytko się zmieniło, gdy porwanego ranka franczyzodawca wręczył nam wypowiedzenie, zabrał wszytko i zostawił z długami. Powiedzieli nam, że nie dostali żadnej informacji, że ktoś chce to od nas kupić - oczywiście było to kłamstwem. Obawiam się, ze planowali to od dłuższego czasu, a my naiwni wierzyliśmy, ze chcą nam pomoc.

Mamy całkiem dobre prace i szukamy czegoś dodatkowego, aby moc zarabiać więcej. Nasi rodzice pomogli nam jak tylko mogli jednak nie maja już więcej pieniędzy. Chwytam się ostatniej deski ratunku. Może tutaj się uda.