id: xunmpu

Żywot Krecika poczciwego acz pechowego

Żywot Krecika poczciwego acz pechowego

Description

Drodzy Darczyńcy,


w obecnym przejściowo ciężkim czasie muszę się zwrócić do Was z prośbą o wsparcie w pokryciu kosztów leczenia Krecika - psiaka, którego lista chorób nieustannie się wydłuża, a wydatki obecnie osiągnęły już pułap, którego nie mam możliwości podźwignąć samodzielnie. Mój dom od kilku lat jest ostatnią przystanią dla psów tzw. "nieadopcyjnych", głównie ze względu na zaawansowany wiek i idącą w parze z nim demencje i starcze dolegliwości, zdarzają się także psy odrobinę młodsze, ale obciążone przewlekłymi ciężkimi chorobami, bądź niepełnosprawne. Od pierwszej "staruszkowej" pojedynczej adopcji w roku 2018 moja geriatryczna ekipa dobiła w 2024 roku do 8 psiaków. Na pokładzie są psy niewidome, niesłyszące, niechodzące, padaczkowe i z innymi chorobami neurologicznymi, kardiologicznymi, autoimmunologicznymi, endokrynologicznymi (Cushing-Addison; tarczyca), psiaki z nowotworami, pies po przebytej już obecnie dirofilariozie sercowo- płucnej, cukrzyk. Dziadeczki mają oczywiście różne konfiguracje tych chorób, ale raczej z tendencją do "kolekcjonowania" schorzeń niż ograniczania ich ilości. Średnio udaje nam się spędzić wspólnie rok- dwa, co często patrząc na pierwotny stan wydaje się niemożliwe do osiągniecia. Pomiędzy odchodzącymi a kolejnymi przygarnianymi psami nie ma możliwości przerw na "odkucie się" zarówno psycho-fizyczne jak i finansowe, bo niezmiennie jest to kwestia uratowania kolejnego życia od samotnej śmierci za kratami, czego wizja od zawsze przerażała mnie najbardziej. Permanentne obcowanie z odchodzeniem nie jest zbyt popularnym wyborem nawet wśród ludzi aktywnie pomagających, a dla tych zwierząt to być albo nie być, ostatnia szansa na poznanie czym jest dom i to właśnie wtedy potrzebują nas najbardziej.

W ostatnim czasie nastąpiła kumulacja problemów zdrowotnych u kilku psiaków, synchronicznie pogorszył się ich stan, dwa z nich jeszcze w styczniu czekają zabiegi, natomiast Krecik od początku grudnia toczy walkę o życie- walkę, której wygrać się nie da, ale możemy zyskać czas. Ostatecznie, wszystko w życiu jest kwestią czasu.


Historia Krecika

Kreciu został znaleziony w Wigilie 2022 w małym mieście pod Warszawą, przejęty przez fundację trafił prosto do szpitala, gdzie przez dłuższy czas był diagnozowany i stabilizowany. Diagnostyka ujawniała coraz więcej problemów, poza tymi widocznymi gołym okiem. Fundacja z powodu braku miejsca dla tak schorowanego psa poprosiła mnie o przyjecie go do siebie na tzw. dożywotni dom tymczasowy, w którym domowe utrzymanie byłoby po mojej stronie, natomiast kosztowne leczenie pozostawało po stronie fundacji. Krecik miał gruczolaki okolicy odbytu, niewydolność wątroby, podejrzenie Cushinga, cukrzycę, panniculitis. W pierwszych miesiącach przeszedł operacje usunięcia guzów, z powodu cukrzycy nie goił się, w miejsca szwów wdawała się martwica, pomimo reoperacji i opracowywania ran ostatecznie goiliśmy rany przez ziarninowanie. W ciągu jednego roku przeszedł także operacyjne usuwanie kamieni z pęcherza, które pojawiły się w jednej chwili wraz z krwawym moczem, zabieg sanacji, gdy zaczęły mu nagle wypadać zęby. W pęcherzu rozwinął się gronkowiec wymagający ponownego leczenia szpitalnego. Przez długi czas na skórze pojawiały się trudno gojące ropnie, zarówno jako odczyny po zastrzykach jak i samoistnie. Z powodu niestabilnej cukrzycy w 2 dni całkowicie stracił wzrok, dopiero kilkukrotna zmiana insulin pozwoliła nam okiełznać skoki cukru. Po względnie stabilnym lecie przyszło kolejne załamanie, w tylnych łapach doszło do obrzęku, pojawiła się tam ropa, w rezultacie mimo leczenia szpitalnego doszło do ogólnoustrojowego zakażenia, z którego cudem uszedł z życiem, a odbudowywanie się po nim organizmu zajęło długie miesiące. Kilkukrotnie był też hospitalizowany z powodu zagrożenia kwasicą ketonową. W styczniu 2024 fundacja niestety przestała mnie wspierać w leczeniu Krecia, pomimo, iż zdecydowałam się na bycie dożywotnim domem dla niego w oparciu o gwarancje zaplecza weterynaryjnego. Pierwotnie nie podjęłabym się świadomie samodzielnej opieki nad tak skrajnie schorowanym psem, mając w domu kilka innych staruszków, obawiając się, że nie podźwignę tego finansowo, jednakże po roku wspólnego życia było oczywistym, że w grę nie wchodzi już inny scenariusz niż dalsze zapewnienie mu opieki medycznej na wymaganym przez niego poziomie, bo rodzinę i miłość miał już od dawna. Wiosną z powodu zmieniającego się obrazu guza na ogonie zrobiliśmy biopsje, która ponownie wykazała zmianę łagodną, bez zalecenia usuwania. Niestety 2 miesiące później guz w 2 dni znacznie się powiększył i z powodu wewnętrznej martwicy, zaczął się rozpadać. Dzień później Krecik przeszedł amputacje ogona, przy ogromnym ryzyku anestezjologicznym wynikającym z ogromu zazębiających się i wzajemnie napędzających się już chorób. Na szczęście zabieg się udał, kilka dni kroplówek zneutralizowało narkozę, a szwy pierwszy raz w historii Krecika goiły się prawidłowo. Większość roku, pomijając rutynowe badania i dość standardowe już dla niego hospitalizacje podciągające odrobinę funkcjonowanie jego niewydolnej wątroby była dość stabilna.

Jednak w przypadku Krecika wiem, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć nawet jutra, jego stan potrafi zmienić się diametralnie z godziny na godzinę.


Aktualnie

Na przełomie listopada i grudnia przez nasze osiedle przetoczył się wśród psiaków wirus uderzający głównie w układ pokarmowy. Zarówno wszystkie moje psy jak i psy sąsiedzkie po kolei przechodziły chorobę, jednak wszystkie poza Krecikiem po chwili doszły do siebie. U Krecia po leczeniu i pozornej poprawie w 2 godziny doszło do całkowitego załamania stanu zdrowia, psiak przelewał się przez ręce, tylne łapy wyglądały na sparaliżowane, pies był praktycznie bez kontaktu, mimo, że chwilę wcześniej był na spacerze a kilka godzin wcześniej zjadł normalnie posiłek. Natychmiastowa nocna wizyta w klinice ukazała prawdziwe źródło problemu. Pomimo, iż kilka dni wcześniej przeszedł badania, ich obraz dynamicznie się zmienił. Wyniki krwi leciały, w usg pojawił się płyn w otrzewnej, wykryto 8cm guza na wątrobie i kolejnego na trzustce. Cukrzyca podczas hospitalizacji szalała, nie reagując na insulinę. Polecono na cito umawiać onkologa, a do tego czasu próbować stabilizować jego stan. Wdrożono szereg leków, od przeciwkrwotocznych do kombinacji różnych antybiotyków, iniekcyjne leki wspomagające wątrobę, oraz codzienna kilkugodzinną płynoterapię w szpitalu. Większość grudnia spędziliśmy w takim rytmie: dnia w szpitalu - nocy w domu, z regularnymi badaniami kontrolnymi, które raz za razem pokazywały stan zły, ale w miarę stabilny. Co najważniejsze, Krecik odzyskał humor, apetyt i zaczął funkcjonować na standardowym dla siebie poziomie. Często powtarzałam więc sobie, że leczymy psa a nie wyniki, choć jak wiadomo wyniki przy odrobinie zmniejszonej czujności dobitnie dałyby o sobie znać. W oczekiwaniu na wizytę u onkologa, udało nam się dostać do prowadzącej Krecika endokrynolog, by spróbować zapanować nad rozchwianą przez trzustke cukrzycą. W rezultacie założyliśmy na stałe sensor do monitorowania glukozy (wymieniany co 2 tyg), doszły kombinacje różnych insulin, kolejne zmiany diety, próbującej jakoś pogodzić zarówno problemy trzustkowe jak i cukrzycowe. Przed świętami Krecik miał kolejne usg oraz wizytę onkologiczna, nie przyniosły one jednoznacznego rozstrzygnięcia, jednak wszystko wskazuje na to, że większe znaczenie ma u nas zapalna i prawdopodobnie naciekowa trzustka, niż wątroba, która pomimo fatalnego stanu nadal jakoś jeszcze spełnia swoją funkcje. Ze względu na ogólny stan zdrowia Krecika, obraz jego narządów, współistnienie chorób odradzono nam pobieranie wycinków i jako najsensowniejsze rozwiązanie zaproponowano onkologie paliatywna - lek Palladie. By była możliwość ją wprowadzić nadal musieliśmy trochę podciągnąć Krecika z morfologią, ale żeby nie spędzał większości życia w szpitalu przeszliśmy z kroplówek dożylnych na podskórne 2x dziennie robione w domu. Do tego jest na stałej kombinacji szeregów leków. Pod koniec tyg jesteśmy umówieni na kolejne kontrolne badanie krwi, usg oraz kontrole onkologiczna i endokrynologiczna i zapadną decyzje, kiedy wchodzimy z chemią. Cukrzyca nadal niestabilna, ale momentami udaje się trochę wypłaszczać wykres, choć zapewne czekają nas kolejne zmiany. Pewnym jest, że Krecika nie da się wyleczyć, czego zresztą świadomość mam od kiedy pojawił się w moim życiu, od początku "kupujemy" mu czas, już dłuższy niż pierwotnie przewidywałam, natomiast póki on ma w sobie widoczną chęć i radość życia, chciałoby się wyrwać go śmierci jak najdłużej. W tej chwili doszli kolejni chorobowi wrogowie, śmiertelnie poważni, i do tej ostatecznej zapewne już walki nieustannie potrzebne są ogromne nakłady finansowe.


Koszt grudniowego leczenia Krecika wyniósł 9497 zł (na dole zbiórki zamieszczam faktury i epikryzy za ostatni miesiąc), co pokryłam w klinikach z kredytu, który obecnie będę musiała spłacić. Jest to jedynie koszt weterynarzy i leków za jednego psiaka, a tak jak wspominałam na pokładzie jest cała geriatryczna drużyna, której wyżywienie wynosi ok 2000 miesięcznie, każdy z psów jest leczony w kierunku różnych chorób, naprzemiennie mają kontrolne wizyty, badania czy zabiegi, co sumarycznie daje kilka tys każdego miesiąca.


Każdy kolejny tydzień Krecika będzie obecnie także dużym wydatkiem, do końca obecnego tygodnia przewidywane koszty to:

  • 200 - badania krwi
  • 270 - usg
  • 250 - onkolog
  • 140 - endokrynolog
  • ok.300 - leki i kroplówki wystarczające na ok. tydz leczenia w domu
  • ok. 1000 - palladia (nie znam jeszcze dokładnej dawki, ale to szacunkowy miesięczny koszt leku)

Do tego dochodzi zakup sensora za 299 zł co 2 tyg, oraz przewlekle podawane leki, jak choćby insulina. Są to oczywiście jedynie te planowe i przewidywalne wydatki, nie wiem co przyniesie każdy kolejny dzień.


Wraz z Krecikiem bardzo prosimy o choćby najmniejsze wpłaty oraz udostępnienie zbiórki. Aby móc walczyć o niego, jak i resztę starusiowej ekipy, muszę uregulować dług i mieć choć odrobinę środków do przodu.

Poniżej znajdują się zdjęcia oraz wszelkie dokumenty z ostatniego miesiąca. Łącznie epikryzy obejmują ok 300 stron, więc ograniczyłam się do ostatnich. Nowe faktury oraz opisy wizyt będą umieszczane w aktualizacjach.


Dziękujemy za każde wsparcie,

Wiola, Kuba i Krecik <3


Robaczki (skład niepełny):

OUk2vfoRSyIiGSLP.jpgzC0wtYfMOa30SZ0z.jpgNrJUgcIzWuHUmK9H.jpgIzuCLuD42kYjyuJs.jpgVXDm7ahiEIx3gW0F.jpg

Krecik:

GVLF6GWDMm8vjBGE.jpgiEfwodZE7w31A7IY.jpgSU38aXFZ1GDzc82c.jpgeNaBzRUFfzEvYj9B.jpgLilheK7Na6fJUSLs.jpg

JEIRvQsLAeeqkmlq.jpg

Krecika miłość do spania ;)

ELGkpB4ZOsJpMNb2.jpgFyMiyrVCjJ9W4f7G.jpghP4yYMRNWJSJ3zsK.jpgjkZzX6s0GKLnFLCI.jpg

Krecikowe radości :)

lsIqevAVoeInVvyU.jpgSLAYnhX3Sl6wPJ0S.jpgJjjCr6fJFz5vbEfw.jpgiXx70ugS6xXSl5yR.jpg


Krecik chronologicznie (choroby):

  • znalezienie

geEF4k9skFn7kAI2.jpgR4oIwhoELjFMOckJ.jpg6SF6eTtw0YjQ9W0k.jpgIKrBiNOEMUbWSoM0.jpg

  • panniculitis

CtrZllHjR7EaVsK6.jpgyWLXXmkruPzcPQFm.jpgD5jJFVWYOnIqnRB4.jpg

  • kamica+gronkowiec

c3LXuGXJvAA2AJuu.jpgQ8LrF9vE3zdmcqyr.jpg9lmcydXMNpRYERn5.jpg

  • operacja guzów

MGvReP3oGBqDFEXE.jpg1RP4Ere764UCNtp8.jpgIevHqtCuYz9sY1D8.jpg0qBGOAawhHm51y71.jpgG44Do1bAXiRMpniD.jpgTOVob182R42pNBit.jpg

  • obrzęki

SUQAlK0QObjMaer8.jpgmHu2BfDfswqyApLT.jpg6eIgORBGU8igtUcw.jpg

  • amputacja

KuDQq087VUAaMaX6.jpg0MXM66vK0pYdNCRW.jpg987Znz8WScUBp3Qr.jpg

  • grudniowy szpital

STPDpcYMbGh7KfeD.jpg

  • cyber pies ;)

4gFEI0HBUvclrWv6.jpg

  • przykładowe skoki glukozy

xyoZh7q7xXTZ59Ac.jpgKRWz0rgJRH488sqA.jpgPyV8Z6cgx653vw6m.jpgKF3giGyUZb796kbY.jpgHkpMgJRZo1TBNMYN.jpg9l9LzHvleaMIOo8b.jpg9pGNR5UjJJkKHGko.jpgyaPuujHfjejZcSQR.jpgY8BlwNsvLuUPBpSV.jpg

Dzielny pacjent z mamą :)

emN7VWkacWPGTFuq.jpg

Faktury:

SXXJu0HR7yMlnVc1.jpgiQoXl7EOhD5It3Ik.jpgdbLV4eaZTGRTmKEF.jpgpLPhigP6j0FJG9Yp.jpgTX0Hzspcaf8FpR8C.jpgVVnPmakqNwYpPk73.jpgLGxbN1i2sJpRUEBT.jpgeJElkGtpAVYsDCtb.jpgrBNgAGqfmH0zLL6J.jpgBFmKVhlOm5gLNVmC.jpgPv7NVuzfUUYDyXyS.jpgkvId5RRjuqJAAeWL.jpgQcBkrCdQpnJENHrP.jpgHdu939yw08TpptMU.jpghgWtMmuLhpek2OmJ.jpguxXbtRmL9Hmsma1P.jpgoe0sQA0Ynv5Nl1jd.jpg

Epikryzy:

2BeVjVKetfV35oEk.jpgePocXChEI6b7Ha7w.jpgC6EEZJipOll1JQFx.jpg8RT773rNKXvoW8jI.jpgVZYtPo9ANzeH7j0G.jpgxmujCSau5aepceNY.jpgrxF3SznTESSXQssJ.jpg6cBGLbgbFhOrLiIN.jpgJNdUM3lzb8NAtYdb.jpgfE6xqHHIIWiH0HYS.jpguMqUeWt2rbK8jWeW.jpgCx7lC2k04bRNNKwX.jpg2KoLlmzNg7qK15pp.jpgy1Uc81QqAU0c8DJB.jpgPXIwNX90syUtD8wV.jpg8gjUqYseHm0NkK2D.jpgrWGQLICz8mZP0UHw.jpgDn5f5Ky7zbwLgrWH.jpgrsa847QyUHgSutK6.jpgHsCnGFl5h9AYL31l.jpgersXmNqmhF8tIeaa.jpgOM77mdxyMT34nw4O.jpg8WXb6nM46zgxkChv.jpg7tx5rnwsR1hwRvCC.jpgIHx5MY6HNQINWsZ5.jpg

There is no description yet.

There is no description yet.

Download apps
Download the Zrzutka.pl mobile app and fundraise for your goal wherever you are!
Download the Zrzutka.pl mobile app and fundraise for your goal wherever you are!

Moneyboxes

Nobody created moneybox for this fundraiser yet. Your moneybox may be the first!

Comments 2

 
2500 characters
  • J
    Jarek

    Tyle, ile mogę - ale każda złotówka się liczy.
    Nie zmieniajcie się, bo wasze serducha są z tych najpiękniejszych.

    hidden
  • DO
    Dominika Mar

    Jesteś aniołem!!! Dziękuję!

    50 zł