Misia ma tak na imię nie bez powodu 🐻

Jest uroczym i pogodnym psem. Pokłady niekończącej się cierpliwości ma po mnie ;) Potrzebowała sporo czasu, aby się otworzyć, ale udało się. 

Niestety, odkąd jest z nami, nie była w pełni zdrowa dłużej niż przez kilka tygodni. Mija nam wspólne 2,5 roku nieustannego podawania leków, suplementów, pobierania moczu i krwi, wykonywania badań i zabiegów. Były ich dziesiątki. Jak to mówimy: miesiąc bez wizyty u weterynarza - miesiącem straconym. I tak stajemy znowu w miejscu, w którym ciężko jest nam Miśkę udźwignąć - finansowo. 

W grudniu Misia przeszła drobny zabieg oczyszczenia kaszaka, który pękł i się sączył. To kolejne kilkaset złotych.

Za tydzień czeka ją USG układu moczowego wraz z punkcją pęcherza. Misia choruje na przewlekłe zapalenie pęcherza i od prawie 1,5 roku jest co chwila na antybiotyku. Bez niego wyniki w normie utrzymują się max. 2 miesiące. Na zmianę z podawaniem leków biegam za nią z kubeczkiem na mocz albo lekarz wbija igłę w pęcherz. I tak co 3-4 tygodnie. Kilka dni temu najprawdopodobniej znów schodziły złogi zalegające w pęcherzu, gdyż pojawiła się krew w moczu.

Wciąż pytamy lekarzy o inny pomysł, kierunek leczenia, zmieniamy antybiotyki, zmieniamy dietę. Szukamy bakterii, pasożytów itd.

Niestety nie przynosi to efektu długofalowego lub najzwyczajniej jest dla nas za drogie. 

Próbujemy dalej i szukamy rozwiązania dla naszej Misiuli, która znosi to wszystko z anielską cierpliwością i wytrzymałością.

I tak po prostu - potrzebujemy w tym Waszego wsparcia.

Kwota zbiórki jest orientacyjna i wykorzystamy ją na badania i leczenie, które miesięcznie czasem pochłaniają 500-900 zł.

Od dnia założenia zrzutki zapłaciliśmy za badania i zabiegi już 1300 zł.