Hej! Nazywam się Iwo Ostrowski. Jestem prawie 12 - letnim chłopcem lubiącym sport, zabawy z moim psem Mortem i robienie z tatą prawdziwych pysznych hamburgerów. Mam wielu kolegów, z którymi lubię spędzać czas na podwórku. Z przedmiotów szkolnych najbardziej lubię wuef.

Wszystko byłoby super, gdyby nie wada zgryzu, z którą walczymy od dwóch lat. Aparat zakładany na noc przyniósł tylko nieznaczną poprawę. Wada okazała się bardziej poważna. Moje zęby są mocno stłoczone, a szczęka nie rozwija się prawidłowo - rośnie zbyt wolno aby zmieścić wszystkie zęby w odpowiednich miejscach. Mam tzw. "zęby zatrzymane", dla których nie ma miejsca w rządku. Podczas gryzienia boli mnie szczęka. Jeżeli nic z tym nie zrobimy zęby, które będą ściśnięte zaczną się jeszcze bardziej tłoczyć, wykrzywiać i psuć. Będą wyglądały, jak stary, spróchniały płot, którego sztachety powłaziły na siebie. Mogę mieć choroby dziąseł i stawów skroniowo - żuchwowych. Moje zęby, nadmiernie obciążone zaczną się ścierać, a problemy z gryzieniem mogą doprowadzić do poważnych chorób układu pokarmowego. Bardzo się tego boję. Babcia mówi, że szczęśliwi są ci, którzy mają swoje zęby do starości. Jak nie wyleczymy moich, to mogę je zbyt szybko stracić. Wcale nie, jako stary dziadek.

Hej! Tu Aleksandra, mama Iwo. To, co już przeczytaliście to stan rzeczy widziany oczami syna.

Ostatnia wizyta u ortodonty potwierdziła potrzebę leczenia aparatem stałym. Wada zgryzu syna okazała się zbyt poważna i aparat ruchomy przyniósł jedynie niewielką poprawę. Zgryz wymaga jak najszybszej interwencji, dzięki której uniknie on w przyszłości bolesnej korekty szczęki i zgryzu. Mówiąc w skrócie - "działajmy, póki miękkie kości". W jego przypadku wskazany jest stały aparat ortodontyczny samoligaturujący. To, co odróżnia go od pozostałych aparatów stałych, to zastosowanie specjalnych zamków, dzięki którym łuk aparatu może swobodnie się przesuwać, nie powodując przy tym silnych tarć, a co za tym idzie ogromnego bólu. Nie ma też konieczności wyrywania zębów stałych, aby aparat mógł swobodnie działać i rozciągać kość oraz ustawiać zęby. Czas leczenia może być krótszy niż dwa lata, co w przypadku dziecka jest bardzo optymistyczne.

Koszt aparatu niestety nas w tej chwili przerasta, ponieważ wynosi aż 6 tys. zł. Jesteśmy już po badaniach, pobraniu odcisków i zdjęciach RTG. Aparat Iwo powinien mieć założony na przełomie stycznia/lutego 2021. Wizyty kontrolne (co 6-8 tygodni; koszt jednej wizyty to ok. 250 zł) będziemy pokrywać sami.

Jeżeli zechcecie nas wesprzeć w zbiórce, będzie to dla nas wielkie odciążenie. Obejdzie się bez pożyczek bankowych ;-) I zapiszecie się złotymi zgłoskami w naszych sercach. Gdyby udało nam się samodzielnie wcześniej zgromadzić środki na aparat lub okazało się, że mamy do czynienia z nadwyżką, zebrana kwota zostanie przekazana przez nas na inne zbiórki przeznaczone na leczenie.

Kiedy dwa lata temu, próbowaliśmy zarejestrować się do ortodonty, w ramach państwowej opieki zdrowotnej, czas oczekiwania na pierwszą wizytę wynosił dwa lata. Oznacza to, że dopiero teraz rozpoczynalibyśmy diagnostykę i kolejne dwa lata czekali na aparat... A czas nagli.