LECZENIE MAKUSIA ❤️🐶❤️
LECZENIE MAKUSIA ❤️🐶❤️
Our users created 1 222 425 fundraisers and raised 1 338 297 342 zł
What will you fundraise for today?
Updates7
-
Makuś znowu się rozchorował 😢 Ponownie prosimy Was o pomoc…
To już nie pierwszy raz od operacji, jednak tym razem to i ja mam dodatkowe problemy. Aktualnie jestem po zabiegu serca i na zwolnieniu. Niestety moje leki również pochłaniają dużą sumę mojego niewielkiego budżetu. Każda wysokość cegiełki byłaby dla nas teraz na wagę złota ❤️ Poniżej podsyłam najświeższe badania Maczysława 🐶❤️🩹
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Cześć❗️
W sumie to nie wiem od czego zacząć… Doszłam do etapu gdzie niezbędna będzie Wasza pomoc w uratowaniu Makusia… Łzy mi się cisną do oczu, bo nawet nie myślałam, że kiedykolwiek będę się musiała zmierzyć z taką sytuacją. Zbiórkę kieruję przede wszystkim do moich przyjaciół i znajomych. Jeśli się znamy to na pewno musieliście kiedyś poznać Maczka osobiście. Jest ze mną wszędzie gdzie może. Osobom, które tutaj trafiły spoza grona moich znajomych opowiem troszkę o nim 🐶
Makuś to piesek wzięty z ulicy przeze mnie około 4 lata temu. Ktoś go wyrzucił jak niepotrzebną „rzecz”, a on wiernie czekał dniami w miejscu porzucenia. Nie będę ukrywała, że gdybym tę osobę teraz spotkała osobiście to bym jej podziękowała, a jednocześnie zrobiła nie powiem co za znęcanie się nad nim (takie mam podejrzenia ze względu na jego początkowe zachowanie, m.in. okropnie bał się ludzi, kijów, nóg). W każdym razie nie spodziewałam się, że zwierzaka tak można pokochać. Gdybym mogła to Makusiowi dałabym gwiazdkę z nieba. Wiem, że prawdopodobne każdy opiekun powie tak o swoim czworonożnym przyjacielu, ale i ja to muszę podkreślić w kwestii Maczka - On jest naprawdę wyjątkowy! Nie znam osoby, która by go nie uwielbiała! Na jego temat mogłabym jeszcze pisać i pisać, ale podejrzewam, że nikt z Was nie ma na tyle czasu żeby to wszystko przeczytać 😊
Przejdźmy w takim razie do konkretów.
Nie wszyscy z Was pewnie wiedzą, ale wykryto u Makusia guz nadnercza prawego. Pierwsze objawy teoretycznie nie były aż takie niepokjące (intensywnie zaczął tyć), jednak moje skrzywienie zawodowe podpowiadało mi, że coś jest poważnie nie tak. Po długich poszukiwaniach, licznych zmianach przychodni i lekarzy, znaleźliśmy przyczynę. Padła dla mnie straszna diagnoza - nowotwór. Guz na nadnerczu okazał się jednak na tyle szybko wykryty, że była szansa na operację zakończoną sukcesem. Zaczęłam poszukiwania odpowiedniego chirurga, który podoła tak ciężkiemu zabiegowi. Wybór padł na prof. Galanty. Profesor nie podejmuje się wszystkich zabiegów, musiałam przejść coś w rodzaju selekcji. Byłam przeszczęśliwa jak okazało się, że zdecydował się operować Makusia!
Tutaj po raz pierwszy stanął przede mną problem związany z finansami. Dzięki życzliwości mojego bardzo dobrego znajomego (dziękuję Kubuś ❤️), który użyczył mi niebotycznej pożyczki mogłam się zdecydować na zabieg! Niestety pomimo mojej świadomości, że wydatki i problemy na zabiegu mogą się nie skończyć, podeszłam do całej sytuacji zbyt optymistycznie…
Pierwsze doby po zabiegu rokowały świetnie i myślałam, że najgorsze mamy już za sobą, jednak w czwartej dobie po zabiegu (21.04.23 r.) Makuś zaczął pokazywać, że coś niedobrego zaczyna się dziać. Cały dzień intensywnie dyszał i przestał jeść. Kolejnego dnia zwymiotował po raz pierwszy, a w kale pojawiła się krew. Chciałabym żebyście wiedzieli, że raczej nie jestem opiekunem z rodzaju tych przewrażliwionych - staram się znaleźć złoty środek pomiędzy wiedzą jaką posiadam (jestem technikiem weterynarii i behawiorystą zwierząt), a przywiązaniem i miłością jaką go darzę. Moja reakcja nie mogła być inna ze względu na to, że jest pacjentem wysokiego ryzyka - cały czas od zabiegu byłam i jestem w kontakcie z anestezjolog Maka, lekarzami w Lublinie oraz Warszawie (jeśli ciekawią Was wypisy i wszystkie badania to mogę je udostępnić żebyście mogli zerknąć krok po kroku jak to wyglądało i ile trzeba było tego wykonać, by go zdiagnozować i zakwalifikować do operacji - poniżej zdjęcie segregatora z dokumentacją Maka).
Na tę chwilę diagnoza to ostre zapalenie trzustki, żołądka, dwunastnicy i śledziony. Nie jadł ponad tydzień. Wszystko co było mu podawane doustnie natychmiastowo zwracał. Makuś czuje się bardzo źle, wymaga ciągłej opieki, hospitalizacji i masy leków. Było już lepiej i ponownie nastąpiło pogorszenie. Co mogę wykonać sama, dzięki doświadczeniu to robię. Próbuję mu pomóc najlepiej jak potrafię - niekończące się iniekcje i kroplówki.
Podejrzewam, że każdy opiekun zwierzaka wie mniej więcej jakie to mogą być koszty… Sam zabieg z opieką pooperacyjną około 6 000 zł… kolejne badania i próby pomocy Makusiowi tu po 700, tam po 300, znowu po 500 itd. Już nie wspominając o ilości dni hospitalizacji w przychodni. Większość sytuacji toczy się w Warszawie (lubelscy lekarze nie umieli mu pomóc stosując standardowe leczenie w takich sytuacjach) i to na cito, więc potrafię być tam dzień po dniu. Wydaję bardzo wysokie kwoty, a na te chwilę nie widać końca… ale przecież nie mogę go tak zostawić! Poniżej przykładowo możecie zerknąć na rachunek z 23.04.23 oraz za leki na 5 dni (na czas "majówki"). Przez weekend majowy prowadziłam dla niego domowy szpital. Tak jak wspomniałam wcześniej staram się ograniczać koszty. Nie jestem jednak w stanie sama wszystkiego zrobić, a tym bardziej diagnozować i dobierać leczenia. Ufam specjalistom, a oni mnie, że skrupulatnie będę się trzymać zaleceń. Tak też robię 😉
Poniżej w ramach kolejnego przykładu ostatnie zestawienie z wizyty u specjalisty w Warszawie, a to tylko kropla w morzu wydatków...
Aktualnie Mak jest pod opieką dr n. wet. Olgi Gójskiej-Zygner z Warszawy. Powiedziano mi, że to Doktor od „przypadków beznadziejnych” ;) Na podstawie badań podobno widać już poprawę. Idziemy w dobrą stronę 💪🏻
Nie jestem w stanie przeliczyć jego życia na pieniądze, a niestety doszłam do momentu gdzie pożyczone i moje własne fundusze się skończyły. Nikt przecież pro bono nie wykona specjalistycznych badań ani żaden lekarz nie zapłaci za leki z własnej kieszeni - to oczywiście zrozumiałe. Czekają nas kolejne wizyty u lekarzy, kolejne badania, kontynuacja leczenia i kroplówek, kolejne USG, kolejne badania krwi… Dochodząc do sedna. Bardzo proszę o pomoc. Nawet najniższe kwoty będą dla mnie zbawieniem w tej sytuacji.
Proszę pomóżcie mi uratować Maczka ❤️🐶❤️
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Chociaż tyle. Może się przyda.
Trzymam mocno kciuki dla tego szczęściarza że jeszcze więcej mu dopisze!❤️
Dziękujemy ❤️❤️❤️ Walczę o niego cały czas ❤️
Zdrówka maluszku
❤️❤️❤️
Trzymam kciuki za Makusia ❤️
Dziękuję ❤️ Walczymy 💪🏻
Trzymam kciuki ❤️
❤️❤️❤️