Witaj, skoro jesteś już na mojej zrzutce to poświęć chwilę i ją przeczytaj.

Wszystko zaczęło się jak wracałem z zakupów do domu około 5.12.2020 i wtedy pod koła wybiegł mi malutki kotek, udało mi się wyhamować chodź było ślisko, wyszedłem z samochodu i zobaczyłem malutką kuleczkę która była wyziębiona więc zabrałem ją ze sobą w domu obejrzałem ją na spokojnie i zobaczyłem że ma koci katarek więc następnego dnia pojechałem z nią do weterynarza który oczywiście ją zaszczepił(4 dni po 3 dawki) już po drugim dniu było o wiele lepiej, ale do czasu. Niestety kilka dni temu wrodziłem z zakupów i chciałem ją nakarmić i jak mnie zobaczyła to się nie ucieszyła jak wcześniej tylko stała nieruchomo, wziąłem ją podstawiłem pod miseczkę to nie była nawet w stanie ruszyć jedzenia była godzina 22 więc zacząłem wydzwaniać po wszystkich weterynarzach w okolicy(promień 60-70km) odebrał jeden o godzinie 23 i powiedział że może jutro mnie przyjąć, gdzie ja widziałem po kocie że do rana może nie pociągnąć w sumie wykonałem około 60-70 telefonów od 22 do 4:30 kot się męczył płakał z bólu i niestety odeszła koło godziny 5:00 pochowałem ją i wtedy mi do głowy przyszła pewna myśl. Założyć fundacje charytatywną która będzie się zajmowała takimi zwierzakami które potrzebują miłości prawdziwego domu, a właściciele nie są w stanie się nimi zająć z różnych przyczyn, ze wstępnych obliczeń potrzebuje kwotę około 100tyś zł miedzy innymi na:

• otwarcie fundacji
• zakup busa i przystosowanie go do przewożenia zwierząt(nawet z całej polski)
• przystosowanie terenu by zwierzęta czuły się jak w domu
• zakup dużej ilości karm/misek/kocy itp

Od dziecka jestem zafascynowany zwierzakami i mam do nich podejście więc myślę że temu zadaniu razem z rodziną podołam. Dziękuje z góry za pomoc i pozdrawiam ;) Michał