leczenie i pomoc w trudnej sytuacji życiowej
leczenie i pomoc w trudnej sytuacji życiowej
Our users created 1 226 404 fundraisers and raised 1 348 648 407 zł
What will you fundraise for today?
Description
Publikuję ten tekst w imieniu mojej przyjaciółki, która chce zostać anonimowa ze względu na prywatność jej dzieci. Pieniądze, które próbujemy zebrać są przeznaczone na jedną z najbardziej podstawowych potrzeb – zabezpieczenie miejsca do życia i leczenie. Uzbierana kwota pozwoli jej stanąć na nogi. Jest to jedna z najbardziej zdeterminowanych osób jakie znam mimo ciągłych trudności na swojej drodze: patologiczna rodzina pochodzenia, przemocowy mąż. Moja przyjaciółka ma dwójkę cudownych, bystrych aczkolwiek neroatypowych dzieci wymagających ogromnego zaangażowania każdego dnia. Jest ciepłą, kochającą, obecną w życiu swoich dzieci mamą i wspierającą przyjaciółka.
Przeciwnikiem nie do pokonania okazała się dopiero depresja.
Mam 43 lata, dwójkę dzieci, 14 i 8 lat, od 1,5 roku wynajmuję samodzielnie mieszkanie.
W 2021 roku poprosiłam o założenie niebieskiej karty. Mój mąż i ojciec naszych dzieci przez kilkanaście lat stosował wobec nas przemoc fizyczną, psychiczną i ekonomiczną. Udało mi się zakończyć przemocowy związek, chociaż nie było to łatwe. Rozpoczęłam swoją terapię, zapewniłam terapię i wsparcie dla dzieci, znalazłam pracę.
Kiedy wszystko wydawało się iść w lepszym kierunku, zdiagnozowano u mnie C-PTSD (zespół stresu pourazowego) i obecnie jestem pod opieką Kliniki Psychiatrii, Stresu Bojowego i Psychotraumatologii.
Lekarze uważają, że dalszą terapię powinnam odbywać na oddziale dziennym. Niestety, pogorszenie mojego zdrowia zbiegło się z pogorszeniem stanu psychicznego mojego ośmioletniego syna, co uniemożliwia mi podjęcie leczenia w takiej formie. Mój syn jest w trakcie diagnozy autyzmu w PPP. Nie mamy jeszcze orzeczenia, a sam proces diagnozowania bardzo rozciąga się w czasie.
We wrześniu 2023 r zmieniła się wychowawczyni w klasie syna oraz psycholożka, która miała z nim zajęcia cały poprzedni rok, co zaburzyło jego poczucie bezpieczeństwa. Obecnie syn ma lęki i ataki paniki, i wymaga stałego wsparcia. Jego stan utrudnia mu chodzenie do szkoły, a mi regularne chodzenie do pracy. Pracuję na zlecenie, więc ta sytuacja negatywnie wpływa na nasze finanse.
Nie mam żadnej rodziny, która mogłaby mnie wesprzeć w opiece nad synem czy finansowo.
Obecnie mam zadłużenie w wysokości trzech miesięcznych opłat za wynajem mieszkania (3000/mc). Mam także zaległości w opłatach za psychoterapię córki. Dodatkowo nie stać mnie na badania okulistyczne i zakup okularów dla obojga moich dzieci, które są im bardzo potrzebne.
Prośba o pomoc jest dla mnie bardzo trudna. Kiedyś myślałam, że najtrudniejsze będzie uwolnienie się z toksycznego małżeństwa, jednak teraz widzę, że najtrudniejsze jest zmaganie się z własnym umysłem.
Trudno jest mi zaakceptować, że moje problemy emocjonalne i psychologiczne wynikają z przeżyć z przeszłości i że mają tak ogromny wpływ na moje codzienne funkcjonowanie, że utrudniają mi utrzymanie stabilności finansowej.
Codziennie walczę, aby wstać z łóżka i być dla moich dzieci, ponieważ są one moim priorytetem. Robię wszystko, co w mojej mocy, aby zapewnić im normalne życie. Nie wiem, czy znalazłabym siłę, żeby się leczyć, gdyby nie one. Dla nich przełamałam się, żeby poprosić o wsparcie finansowe, pomimo wstydu i uczucia porażki, które są z tym związane.
Osobom, które nie cierpią na choroby psychiczne może wydawać się, że leczenie psychiatryczne i psychologiczne nie jest niczym trudnym. Bierzesz leki, chodzisz do psychiatry lub psychologa i tyle. Rzeczywistość jest jednak inna. Decyzja o leczeniu wymaga przyznania się przed sobą do problemów i zobaczenia ich, co często wiąże się z pogorszeniem stanu emocjonalnego, bo pojawiają się myśli, obrazy, wspomnienia, które nie pozwalają na normalne i spokojne funkcjonowanie.
Proces dobierania leków (u mnie wciąż w trakcie) jest nie tylko kosztowny, ale i bardzo ciężki zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Źle dobrane leki potrafią wywołać myśli samobójcze, nerwowość, senność lub bezsenność, mdłości, bóle głowy, brak lub nadmierne łaknienie. Trwa to tygodniami, trzeba ocenić, czy to kwestia przyzwyczajenia się do danej substancji, czy też konieczna jest zmiana leku na inny. Kolejny lek to stres, jak tym razem organizm zareaguje na zmianę. Rozmowy z terapeutą (pomijając czas i trudności związane ze znalezieniem odpowiedniej osoby) są bolesne i czasem godzina terapii potrafi wytrącić człowieka z równowagi na kilka dni.
A w międzyczasie trzeba po prostu żyć, pracować, wypełniać obowiązki, bawić się z dziećmi (i zapewniać im wsparcie), chodzić z kotem do weterynarza... Ilość pracy i samozaparcia, które trzeba włożyć w to, żeby trwać, jest przeogromna, a i tak często jest się ocenianym, także przez samego siebie, jako leniwym czy źle zorganizowanym.
Zebrane pieniądze pomogą mi uregulować zaległe zobowiązania, a także pozwolą na kontynuowanie terapii zarówno mojej, jak i dzieci. Zapewnią ulgę finansową i zmniejszą mój stres, co będzie wsparciem w długoterminowym procesie zdrowienia. Terapia i leczenie są dla mnie nieodzowne, abym mogła przezwyciężyć skutki traumatycznych przeżyć.
Dziękuję za każde wsparcie - jest to dla mnie ogromną pomocą.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.